Na koniec naszej podróży przyszedł czas na podsumowanie tego co zobaczyliśmy, gdzie byliśmy i ile przejechaliśmy. Gdzie nam się podobało, a co nas rozczarowało? Tegoroczny wyjazd to tak naprawdę Italy Trip, bo prawie całe 3 tygodnie spędziliśmy we Włoszech 🙂
W tym roku spełniliśmy nasze marzenie o podróży kamperem. Kamperem wyruszyliśmy na południe, cel: Włochy. Mieliśmy jakiś zarys planu (zobacz mój wpis o planach), ale bez rezerwacji itd. Założenie było takie, że jeśli po tygodniu uznamy, że zbyt przekraczamy założony budżet to zmienimy kierunek i pojedziemy w stronę Chorwacji. Na szczęście podróż kamperem okazała się zgodna z założonym budżetem, choć były pewne rozjazdy w pozycjach budżetowych. O tym będzie osobny wpis (zobacz podsumowanie kosztów takiego wyjazdu), ale wydaliśmy więcej na tankowanie (to jednak smok z tego kampera) i… lody (tutaj trudno było nam się oprzeć haha), za to mniej na noclegi (w większości nocowaliśmy za darmo).
Tak czy tak nasz plan początkowy był taki, że jedziemy nie dalej niż do połowy Włoch, raczej północne i robimy koło w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara (czyli najpierw miała być Garda, potem Piza itd). W efekcie dojechaliśmy aż do Rzymu i zrobiliśmy koło w drugą stronę (Garda była na koniec naszej podróży) co wyszło dobrze, bo pod koniec wydaliśmy jakoś więcej pieniędzy niż na początku :))
Nasza mapa wygląda tak, te wszystkie “literki” to punkty, które odwiedziliśmy.
Jak wolisz popatrzeć dokładniej to kliknij w link do mapy 🙂
Ile km przejechaliśmy?
Ruszaliśmy z okolic Bielsko-Białej, tam stał nasz kamper (poczytaj o wypożyczeniu kampera) i od tego punktu zrobiliśmy 4 tys km. Do Włoch jechaliśmy ok. 1,5 dnia (w tamtą stronę bardziej dwa dni). Kamper jedzie ze średnią prędkością ok. 70-80 km/h, maksymalnie 100 km/h. Za to wszędzie podjedzie i ogólnie to bardzo wdzięczny pojazd. Ja jestem zakochana 🙂
Jechaliśmy w zestawie 2+2, czyli ja, Michał i nasza dwójka dzieci lat prawie 5 i 3,5 🙂
Gdzie byliśmy?
Polecam Ci nasz pamiętnik w podróży, pisałam go każdego dnia, głównie wtedy, gdy Michał prowadził. Czasem wieczorami, ogólnie spisywanie na bieżąco wspomnień było świetną sprawą, bo tyle widzieliśmy, że pozwalało mi to nic nie pominąć 🙂 A poza tym cieszę się, że czytaliście to z przyjemnością :*
Nasz podróż trwała od 6.06 do 28.06.2017 roku. Wszystkie wpisy znajdziesz tutaj: pamiętnik euro trip 2017.
- 06.06 dzień 1: ruszamy (o naszych przygodach z chorym dzieckiem)
- dzień 2: w drodze
- dzień 3: o żółwim tempie, w jakim dotarliśmy do Włoch
- dzień 4: Spilimbergo (zakochałam się) i Lido di Jesolo
- dzień 5: Rawenna i zmiana planów
- dzień 6: Marcelli
- dzień 7: Marcelli (tu jest cudownie)
- dzień 8: kemping pod Asyżem
- dzień 9: Asyż (piękny)
- dzień 10: odpoczynek i przerwa na pracę
- dzień 11: Amelia
- dzień 12: Rzym (bo wszystkie drogi prowadzą do Rzymu)
- dzień 13: Montefiascone (wrócimy), jezioro Bolsena i Bagno Vignoni (rajskie!)
- dzień 14: San Gimignano
- dzień 15: Volterra i Piza
- dzień 16: Cinque Terre
- dzień 17: w drodze nad Gardę (i fajna noc)
- dzień 18: jezioro Garda
- dzień 19: Sirmione
- dzień 20: Valvasone, Spilimbergo i urodziny Michała
- dzień 21: jezioro Cavazzo (pięknie!)
- dzień 22 i 23: powrót
Wspomnienia – nasze filmy z podróży
Koniecznie obejrzyj filmy z naszej podróży, ułożyłam je chronologicznie. Są bardzo spontaniczne, mega pozytywne.
Tutaj przenosimy się do mojego ukochanego Marcelli
A to już Asyż i nie tylko:
A to bajkowe termalne źródła w Bagno Vignoni i Rzym
i na koniec największe lody na świecie 🙂
Mam nadzieję, że miło Ci się oglądało.
Co nam się podobało, a co nas rozczarowało?
Chyba każde z nas ma ciut inne ulubione miejsca, choć do wielu pewnie chcielibyśmy wrócić wspólnie. Mi najbardziej podobał się Asyż, miasto choć kamienne to pełne zieleni, kwiatów. Kojarzy się głównie religijnie, ale to miasto, w którym czuje się dużo dobrej energii i jest po prostu piękne. Warto moim zdaniem! Zakochałam się też w Toskanii, te krajobrazy, małe miasteczka – tam bardzo bym chciała wrócić. Volterra – naprawdę piękne, Bagno Vignoni (małe miasteczko z termalnym jeziorkiem, gdzie wszystko wyglądało, jak raj- piękne i wiem, że na pewno kolejnym razem odwiedzimy inne termalne jeziorka w Toskanii).
Co mnie rozczarowało? Zbyt tłoczno było, jak dla mnie, w miasteczkach Cinque Terre, one najpiękniej wyglądają z góry, warto wejść i spojrzeć z góry, naprawdę. Same w sobie są piękne, ale chyba tłum ludzi utrudniał mi spokojne podziwianie, jeśli będziecie przed sezonem to koniecznie warto zobaczyć. Tak samo przez tłum nie porwało mnie Sirmione, ale już samo jezioro Garda – bardzo! I wiem, że nad Gardę bardzo chciałabym wrócić, może zobaczyć bardziej północ, objechać dookoła?
Michałowi najbardziej podobały się te wszystkie mniejsze toskańskie miasteczka, jestem pewna, że chciałby też wrócić do niewielkiego sklepu w Montefiascone, gdzie można było kupić pyszne ciastka, risotto i wino 🙂
Dzieciom utkwiło w pamięci Koloseum w Rzymie, chyba zrobiło na nich ogromne wrażenie, bo cały czas o tym mówią i rysują. Podobała im się też krzywa wieża w Pizie i… podróż pociągiem. A poza tym wszystkie samochody, trójkołowe śmieciarki, kolorowe fiaty 500 i inne kampery 🙂
Co byśmy zmienili?
Myślę, że odpuścilibyśmy te duże kempingi, ale to się wie po czasie. Czyli okolice Lido di Jesolo raczej byśmy pominęli lub zatrzymalibyśmy się gdzieś poza kempingiem. Te wypasione kempingi to zupełnie nie moja bajka, przynajmniej póki co 🙂 Wolę albo spokojne miejsca albo w ogóle pełną niezależność i parkingi bezpłatne, których we Włoszech nie brakuje.
Kolejnym razem może spróbujemy wypożyczyć ciut nowszego kampera i porównamy spalanie w trasie, ale ogólnie kamper był the best! 🙂
Co muszę poprawić na kolejny wyjazd? Czego zapomnieliśmy
Chyba niczego nam nie brakowało 🙂 No dobra, nie wzięłam tarki do warzyw i nie mogłam ścierać kalafiora na ulubiony omlet haha, ale to wydaje się mała rzecz. Zapomniałam też lampek, które miały ozdabiać kampera i które kupiłam z myślą o nim ;-)))
Ktoś może się śmiać, że braliśmy buty trekingowe czy kurtki, ale znając nasze podróże to równie dobrze mogliśmy skończyć w górach, tak jak rok temu 🙂 Mało też korzystaliśmy z hulajnogi, bo wszędzie były “kocie łby” i kamyki. Ogólnie jednak moja lista co zabrać na kemping okazała się dla nas idealna i niczego tak naprawdę bym nie zmieniła.
Gdzie chcielibyśmy wrócić
Na pewno wrócimy zobaczyć Toskanię, małe miasteczka, które mijaliśmy na trasie. Kupimy więcej cantucci (a nawet bardziej carboncini) i dobrego musująceg wina Moscato d’asti (przepyszne!).
Co bardzo nam się przydało – top 5
1. Sandały.
Takich rzeczy jest trochę, ale złaziłam kilometry w moich sandałach, o takie, ok. 89 zł (pisałam o nich już tu), moje Zaxy zawsze ładnie pachniały i nic się nie zniszczyły, haha i żałuję, że nie ma męskich i chłopięcych (chyba, że są, a ja nie wiem?).
2. Składany nocnik
Trudno byłoby sobie poradzić bez nocnika-deski Potette plus, bo używaliśmy tego i w kamperze (jako nakładka na deskę) i w restauracjach (też jako nakładka), a czasem jako nocnik (z torebkowymi wkładami). Mamy go kolejny rok i to najlepiej wydana kasa z takich gadżetów “dla dzieci”, kupisz go tutaj, 69 zł
3. Pudełka na jedzenie
To kolejna rzecz, która bardzo ułatwiła nam podróż i dała mega oszczędność. Choć zakup 4 pudełek nie był małym wydatkiem to koszt nam się już dawno “zwrócił”. Wszystkie pudełka są szczelne, więc z tych Monbento jestem mega zadowolona (a miałam i mam ich sporo i pisałam tutaj), te nasze kupisz tu, od 89 zł. [rabat-pp kod=”zanshin-krotki”]
4. Torba z chusty.
I torba Lenny Lamb hobo, torba z tkaniny chustowej, świetnie rozkłada się w niej ciężar. Nosił ją głównie Michał i to taka nasza podstawowa torba na wyjście, kupisz ją tutaj, od 129 zł
5. Koc piknikowy skip hop,
Czemu akurat ten koc? Bo nie włazi w niego piach i w ogóle jest łatwy do ogarnięcia, mamy go kolejny sezon i jest super! Kupisz go tutaj, 219 zł
To tylko kilka rzeczy, ale one zasłużyły na takie wyróżnienie, bo bardzo dużo z nich korzystaliśmy i choć niekiedy długo zastanawiałam się czy kupować to nie żałuję ani jednego z tych zakupów:)
Uff, to tyle. Teraz zostało nam pranie po wakacjach haha. Uściski!