Spodobał nam się tak bardzo wczorajszy dzień, że dzisiaj też chcemy poczuć podobny klimat i wybieramy latarnię morską Stilo. Też jest oddalona od zabudować i niedaleko pięknej plaży. W dodatku sama latarnia morska niesamowicie mi się podoba od strony wizualnej!
Dzień 17
Budzimy się rano, mimo przelotnego deszczu postanawiamy przedłużyć dobę na polu namiotowym i zostać tu jeszcze jeden dzień. Dzisiaj miał być paskudny dzień, ale prognoza potrafi nas zaskoczyć również w drugą stronę. Pada tylko przelotnie, a potem ma być całkiem słonecznie!
Szykuję jedzenie, pakujemy plecaki i możemy ruszać. Z naszego kempingu to około godzina jazdy. Jeszcze przed samym wyjściem trafiamy na panią, która sprzedaje jagodzianki i sernik, przyznaję, że pokusa jest zbyt duża. Z zapasem jedzenia w pudełkach, jagodzianek i gorącą herbatą możemy ruszyć.
Parkujemy na parkingu, już widzimy, że jest tu znacznie tłoczniej, większość osób idzie jednak ścieżką w stronę plaży, my wybieramy szlak na latarnię morską. Tutaj jest bardziej pod górę, nie jakoś strasznie, ale jeśli ktoś z Was z jakiegoś powodu szuka łatwiejszego, prostszego szlaku to polecam Czołpino. Za to dzieciom bardzo podoba się to wchodzenie pod górę – kolejne wyzwanie!
Droga do latarni to około 1 km, docieramy i jest straszna rozpacz. Dlaczego? A dlatego, że jest ograniczenie wejścia na latarnię od lat 4. Byliśmy na wielu, w tym na najwyższej latarni morskiej w Polsce, jednak pani bileterka nie daje się przekonać. W sumie ją rozumiem, taka jej praca. Niemniej smutek jest ogromny, tym bardziej, że samo wejście na latarnie jest z tych prostszych (bez drabinek itd.). W efekcie ja idę sama. Swoją drogą podobno na każdej latarni chcą/mają wprowadzić takie ograniczenie, ale póki co to te na wschodzie mają tego typu zakazy (Hel, Rozewie, Krynica Morska), a z dalszych póki co na każdą można wejść bez ograniczeń.
Tak czy tak udaje mi się zdobyć pieczątki na kartkach i naklejki co jakoś osładza tę sytuację, staramy się pokazać, że już samo dojście tutaj jest super osiągnięciem! No i mamy po co wracać za kilka lat 🙂
Robimy przerwę na jedzenie i ruszamy w stronę plaży. To kolejny kilometr, ale idzie się lekko i w ogóle można iść, iść, iść. Jest więcej ludzi, ale nadal mniej niż w tych bardzo tłocznych miejscowościach. Na plaży tak samo. Miękki piasek, trochę osób, ale przyjemnie. Tutaj spędzamy sporo czasu, odechciało nam się jechać gdzieś do miasteczka.
Ruszamy pod wieczór w drogę powrotną, dzieci pokonują drogę bez problemu. Bardzo fajnie jest tak bez wózka, nosidła i innych bagaży, po prostu dobie iść. Na parkingu kupujemy jeszcze zapiekankę, bo załoga osłabła jakoś za bardzo 🙂 Wracamy na kemping.
Informacje praktyczne (noclegi, link itd.)
kemping: zatrzymaliśmy się na kemping Camp Classic (tutaj), bardzo mili właściciele, kemping raczej w standardowym stylu, łazienki średnie z dykty, ale czysto (choć nie zawsze jest ciepła woda!). Miejsca bardziej pod namiot, brak zrzutu dla kamperów/przyczep, ale można się rozstawić. Stąd można rowerem dojechać do latarni morskiej Czołpino, blisko do Parku Narodowego. Za naszą czwórkę (2+2) z przyczepą, samochodem i prądem płaciliśmy 60 zł/doba.
latarnia morska Stilo: od lat 4, stąd jest jeszcze około 800 m nad morze. Sama latarnia nie jest bardzo wysoka
Przydatne rzeczy (ze zdjęć, wpisu)
Wiele rzeczy uważam za wyjątkowo udane zakupy, o wiele dostaję zapytania, niżej znajdziesz te, które pojawiają się na zdjęciach w tym wpisie :*
- torba Michała mega fajna – polecam – to LennyLamb hobo kupisz ją tutaj, od 129 zł
- pudełka z jedzeniem u nas to Monbento. [rabat-pp kod=”zanshin”] |
- moje szorty (mega wygodne!) kupisz je tutaj, 49 zł
- sandały (już pisałam o tych Zaxach tutaj) polecam, kupisz tutaj, ok. 89 zł
- moja bluzka – szyłam sama, pisałam tutaj o tym
Jeśli jeszcze potrzebujesz jakiś informacji – pisz 🙂