Czas pokazać w pełni gotowy pokój naszych dzieci. Ich pokój to moje oczko w głowie i jakkolwiek remont nie wychodzi mi bokiem to jestem przeszczęśliwa, że obecnie mają tak fajnie zaplanowany pokoik. Mam nadzieję, że z tego wpisu wyniesiesz jakieś inspirujące pomysły dla siebie. To na czym nam zależało w nowym pokoju chłopców to większa funkcjonalność.
Kiedy zaczynaliśmy remont wiedziałam, że jednym z ważniejszych zadań będzie totalna zmiana pokoiku dziecięcego. Wyrośli już dawno z okresu niemowlęcego, a dotychczasowy pokój wydawał się ciemny i mało funkcjonalny. Zresztą zobacz naszą metamorfozę pokoju dzieci, tam dokładnie widać, jak było, a jak jest.
A dzisiaj chcę dokładnie opisać dlaczego takie rozwiązania wybraliśmy i czy po tym krótkim, ale jednak, czasie nadal bym się na nie zdecydowała.
Zobacz pokoik dzieci – mój film
Na filmie zapraszam Cię za zgodą dzieci do ich pokoju, mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie inspirujące 🙂
3 rzeczy, które były strzałem w 10!
Tak naprawdę podoba mi się wszystko w tym pokoju 🙂 Dzieciom też, bo bawią się w nim, a i my możemy spokojnie z nimi grać, bawić się bez ścisku mimo niewielkiego metrażu! Gdybym jednak miała wskazać 3 rzeczy, które były takim naj NAJ to tak: na pewno naklejki kosmos od Dekornik, pisałam o tym wiele razy, są super. Te naklejki to takie, 123 zł (naprawdę fajny zestaw!).
Drugą rzeczą są worki na zabawki, szczególnie ten klasyczny worek Play&Go na zabawki i klocki jest super, bo “sam sprząta”. Niżej opisałam o co chodzi. A kupisz go tutaj, 139 zł
No i te regaliki trofast, mimo początkowych moich obaw co do ich wątpliwej urody 🙂 Okazały się jednak niesamowicie praktyczne! Są z Ikei, tutaj, od 79 zł
Pokój naszych dzieci – założenia
Przede wszystkim chcieliśmy by pokój stał się jasny. Stąd stanęło na tym, że będzie biały. Przez lata opatrzyły nam się wszystkie kolorowe ściany i gdy przemalowaliśmy wszystko na biało oraz zmieniliśmy podłogi na jasne to pomieszczenie wydało się dwa razy większe i jaśniejsze!
Pokój chłopców jest niewielki, ma spore okno. Jest też dość wysoki, stąd był nawet pomysł by zbudować antresolę do spania, ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Chcieliśmy by obecny pokój był maksymalnie funkcjonalny, bezpieczny i dostosowany do ich potrzeb i wieku.
Przede wszystkim pokoik chciałam podzielić na strefy, to trochę zaczerpnięte z podejścia Montessori. Ale żeby było jasne, choć było to dla mnie szalenie istotne, to nie można o tym pokoju powiedzieć, że jest zgodne z tą szkołą. Niemniej podział na strefy to świetne rozwiązanie. I tak jest osobna strefa do spania, do zabawy, do pracy i do ubierania. W poprzednim pokoiku te strefy się mieszały, bo część zabawek była to tu to tam. Teraz jest to bardziej zaznaczone co sprawia, że jest wygodniej, nie ma też wrażenia chaosu, a dzieciom łatwiej zapanować nad porządkiem 🙂
Strefa spania
Zacznijmy od strefy spania, bo jednak przy dzieciach to dość istotne 🙂 To ta część pokoju, która ma służyć wypoczynkowi. Udało się umiejscowić ją dalej od okna, dalej od mocnego źródła ciepła, trochę z boku, by było wrażenie intymności.
1. Łóżko
Wybraliśmy łóżko Kura z Ikei, o takie, 499 zł. Ja upolowałam używane na olx i pomalowałam na biało. Nasza wersja łóżka miała niebieskie płyty, więc tego malowania było sporo. Te nowe z Ikei mają białe części i wystarczy pomalować sosnowe elementy. To łóżko przerobiliśmy na piętrowe kładąc na dole materac. Nie leży on bezpośrednio na ziemi, ale na stelażu. Takie dno łóżka nie jest drogie i też można kupić w Ikei. O takie dokładnie, 50 zł.
Dzięki temu rozwiązaniu zarówno na górze, jak i na dole śpi się bardzo wygodnie. Materace są średnio twarde piankowe, ze względu na podejrzenie alergii było to w tej chwili najlepsze rozwiązanie. A w dodatku są bardzo wygodne! Jako, że podczas choroby dziecka sporo spędziłam czasu w tym łóżku to z całą pewnością mówię, że śpi się wygodniej niż na poprzednim 😉
Często pytacie od kiedy można przełożyć rodzeństwo do łóżka piętrowego. U nas dzieci miały 3 i 1,5 roku, jest to jednak sprawa indywidualna. Pierwsze łóżko było bardzo zabudowane, więc nie obawiałam się upadków. Teraz gdy patrzę na łóżko Kura to je chyba poleciłabym jako pierwsze, bo jest niskie. Dół jest nisko, można dołożyć barierkę, a i bez tego najwyżej da się wyturlać na podłogę. Góra też jest nisko, więc nie ma obaw.
Jedyny zarzut jaki mam to wielkość. Z jednej strony fajnie, że łóżko jest duże, bo można powiedzieć, że przyszłościowe. Ale z drugiej zastanawiam się kiedy oni dorosną do 2 metrowego łóżka?! 🙂 Stąd co jakiś czas wraca mi pomysł by je skrócić o te 20 cm, ale to jak już odpoczniemy po remoncie i nadal będzie mi to chodzić po głowie. Póki co choć jest spore to i tak wygląda lżej niż poprzednie, a przez to, że można je przysunąć do ściany to zajmuje mniej miejsca.
2. Półki na książki
Książki są chętniej brane z półek, gdy dziecko widzi okładkę. Nie jest to mój wymysł tylko badaczy, ale sama też mogę to potwierdzić. Stąd na półki wybrałam półki na przyprawy z ekvam z Ikei, o takie, 14 zł i pomalowałam na biało. To znany trick z pinteresta, ale sprawdzają się świetnie. Muszę jednak uczulić, że mieści się na nich 4-6 książek (optymalnie 4, bo za dużo lubi spaść). I na pewno prócz tych półek, gdzie stoją te książki, które najczęściej czytamy (głównie te przytachane z biblioteki) to i tak dojdzie jedna klasyczna na pozostałe pozycje.
3. Naklejki nad łóżkiem
U młodszego dziecka na ścianie za łóżkiem jest tzw. załóżkownik. To świetne rozwiązanie, bo po pierwsze jest ładnie, a po drugi ściana się nie brudzi. Ja wybrałam motyw gór i co fajne nasze góry są tablicowe, czyli dzieci mogą po nich rysować kredą. I malują już tak od miesiąca, ładnie się czyści mokrą chusteczką, a radości co nie miara 😉 Zatem jeśli masz małego artystę w domu to polecam gorąco. Zresztą sama powiedz czy jest coś milszego niż leżeć i patrzeć na góry? 🙂 A tak poważnie to kupisz je tutaj, 175 zł
Dzieciom te góry nieziemsko się podobają, tak bardzo, że Starszak też zamarzył od czymś nad swoim łóżkiem. Stanęło na ślicznych chmurkach, to był strzał w dziesiątkę! Świetnie dopełniają cały pokój i fajniej wyglądają. W dodatku dwie chmurki zmieniły się w chmurki-półki 🙂 Takie chmurki kupisz tutaj, od. 150 zł.
Strefa zabawy
Teraz przejdźmy do strefy związanej z zabawą. Choć wydawało mi się, że moje dzieci nie mają wiele zabawek, a wszystkie to tylko te rozwijające, wiecie: kolejka, klocki, gry itd., to i tak okazało się, że jest tego więcej niż sądziłam haha. Mimo wszystko udało nam się przenieść wszystkie (!) rzeczy z salonu do pokoju dzieci. Wybraliśmy wspólnie ukochane gry, posegregowaliśmy zabawki i stanęło na tych najważniejszych dla dzieci. A ja kombinowałam długo, jak to pomieścić.
1. Regały na zabawki
Poprzednio mieliśmy regały Kallax, które lubię, ale dedykowane do nich pudełka były wielkie i miały ostre rogi. Ahhh ile razy ja o nie się obtarłam! Stanęło zatem na polecanej przez wiele z Was serii Trofast. Regał przy łóżku to ten, 119 zł i pudełka (po 5 i 10 zł). Są w sumie trzy regaliki. Jeden wąski stojący bliżej łóżka, jeden schodkowy i jeden wiszący.
Gdy pierwszy raz złożyliśmy ten regał Trofast to spojrzałam na niego krytycznie i uznałam, że za piękny to nie jest 😉 na szczęście, gdy zaczęliśmy go zapełniać, ozdobiliśmy wspólnie kropeczkami, kreskami, trójkątami to zaczął wyglądać bardzo fajnie. A gdy teraz widzę jaki jest funkcjonalny i wygodny to wydaje mi się najpiękniejszy na świecie!
Tak czy tak te regały są niesamowicie pojemne. Zmieściły się tu klocki, kolejka, instrumenty muzyczne i wszystkie inne zabawki. Stoją też tutaj gry, a jest ich u nas naprawdę sporo. Ogólnie regały mają nie tylko te wysuwany pudełka, ale też półki. A na wiszącym regale ustawiliśmy głównie gry i to w pionie. Jest to wygodne, bo łatwiej zdjąć tę, w którą chcemy zagrać. Zresztą ta wisząca półka/regalik jest super. Ona normalnie też ma takie szyny na szuflady, ale my ich nie zainstalowaliśmy tylko używamy jak zwykłej półki.
2. Szuflady na skarby
Tutaj chcę Ci podrzucić fajny pomysł na porządek. Warto w pokoju dzieci zorganizować miejsce na skarby. Dzieci zawsze mają jakieś bileciki, naklejki, albumy, kulki, figurki i inne cuda, które przez nas dorosłych albo są uważane za jakieś śmietki (i nie daj co jak zostaną przypadkiem wyrzucone) albo nie bardzo wiadomo gdzie je ulokować. I tak wpadłam na pomysł dedykowanych szuflad. Nazywamy je szufladami na skarby i dzieci wkładają tam to na co mają ochotę. Każdy z nich ma swoją i absolutnie nie wnikam co tam jest (o ile nie zaczyna się wysypywać ;)).
Takie rozwiązanie sprawiło, że jest o wiele bardziej porządnie, a jednocześnie choć dzieci mają wspólny pokój to mają też swoje “skrytki”. Zresztą tych miejsc jeszcze kilka jest w pokoju 😉
3. Worki na zabawki
Kolejnym świetnym rozwiązaniem są worki. My mamy dwa worki Play&Go. Worek mini (u nas śliczny wzór Disney Mickey Black) pełni funkcję niewielkiej maty, a do środka pochowaliśmy figurki zwierzątek. Mamy sporo tych zwierzątek Schleich, Animal Planet i innych, ale nie bardzo było gdzie je trzymać. Te worek kupisz tutaj, 69 zł (to nowość, ale już spokojnie jest w sprzedaży!).
Drugi worek to klasyczny Play&Go i on jest ogromny. Tutaj schowaliśmy klocki Clics, których moi chłopcy mają ogromną kolekcję. Zdecydowałam się na ten ruch zamiast pudełek dlatego, że worek… sam się sprząta 😉 Do tej pory po zabawie taką ilością klocków dzieciom nie chciało się wkładać do pudełek tylu elementów, tym bardziej, że często chcieli zachować swoje budowle na jutro. A teraz tego problemu nie ma. Bawią się na macie, a jak kończą to wystarczy złapać za sznurki, pociągnąć i położyć worek z boku. Voila, posprzątane 🙂 Jak usłyszeli, że to będzie się sprzątać samo to nie mogli się go doczekać! Ja początkowo byłam przerażona jego wielkością, ale mogę teraz w pełni świadomie powiedzieć, że zmieści się w nim wszystko 😉 A taki większy Play&Go na zabawki i klocki kupisz tutaj, ok. 139 zł (zależy od koloru).
4. Dywan
W zasadzie nie było wątpliwości, że pokoju dzieci musi być dywan z motywem ulicy. W poprzednim mieli tego typu, bawili się super, jednak tamten był ciemny. Tym razem wybrałam jasny dywanik z ładnymi, dużymi ulicami. Nasz to model Race, kupisz tutaj, 199 zł
I ja go bardzo polecam, nie brudzi się, łatwo go ogarnąć, a cały pokój wygląda “czysto”. No i powiedzmy sobie szczerze – ulice są śliczne 🙂
5. Kuchenka
To kolejne miejsce w strefie zabawy. Tej niewielkiej kuchence dorobiliśmy powiększany blat. Strzał w dziesiątkę, bo niskim kosztem powiększona jest przestrzeń do zabawy. Zerknij na mój wpis o tej małej metamorfozie kuchenki dla dzieci.
Strefa pracy i nauki
Zwał jak zwał, chodzi o miejsce, gdzie dzieci mogą się uczyć, rysować, malować, liczyć, pisać itd. Czyli biurko.
1. Biurko
Wybraliśmy biurko rosnące. Czyli takie, które jest dobre teraz dla przedszkolaków (na najniższym ustawieniu), a potem może osiągnąć wysokość klasycznego biurka. Biurko jest też spore, dla dwójki dzieci. Widzę, że to był strzał w dziesiątkę. Dawny stolik był zdecydowanie za mały, jednak biurko to biurko. Moje dzieci spędzają tu sporo czasu, bo uwielbiają malować, rysować, coś tworzyć. Obok biurka są szuflady na puste kartki i materiały plastyczne. A biurko to model Pahl, o takie, 249 zł.
2. Krzesła
Krzesełka są urocze, ale stanęło na nich nie ze względu na wygląd co przez względy praktyczne. Chciałam takie by nawet młodsze dziecko mogło oprzeć stopy na podłodze. Jednocześnie nie chciałam kręconych, bo na nich dzieci siedzą i się kręcą zamiast zachować prawidłową postawę i skupienie. Nie wiem czy uda mi się uniknąć kręconych potem, ale teraz to był strzał w dziesiątkę. Krzesełka są tego typu. Ja swoje kupiłam przypadkiem na allegro (teraz go nie ma, ok. 90 zł), ma siedzisko na wysokość 33 cm, czyli ciut wyżej niż typowe dziecięce, a niżej niż te mniejsze kręcone.
3. Pudełka na kredki
Ha! zawsze te kredki gdzieś się walały, jak ja tego nie lubiłam! W końcu chłopcy mają wygodne pudełka, które są pudełkami kuchennymi Sunnersta, takie, po 2 zł (idealne na kredki!) i w dodatku je podwiesiłam je na listwie. Dzięki temu po pierwsze jest więcej miejsca na biurku i nie zbiera się kurz za pojemnikami, a po drugie naprawdę jest porządek. Pudełka mieszczą bardzo dużo kredek, a także kleje, nożyczki i inne tego typu “najpotrzebniejsze” rzeczy. Aha pudełka są dość głębokie, więc ja na dno włożyłam taki kawałek styropianu 😉
4. Kosmos
I teraz najważniejsze i najpiękniejsze 😉 mówimy na nie kosmiczne biurko, bo nad biurkiem jest naklejka z motywem kosmosu. Czyli rakiety, planety itd. Już pisałam o tym kilka razy, że dzieci bardzo chciały mieć kosmiczny motyw w pokoju i odkąd zobaczyły te naklejki to niemal codziennie pytały, czy będzie u nich. Radość ogromna i polecam każdemu fanowi kosmosu, serio serio, naklejki Dekornik tutaj, 123 zł
5. Kącik przyrodniczo obserwacyjny
Na parapecie (który jest oklejony na biało i wydaje się milion razy piękniejszy niż był) są takie drewniane domki. Kolejne miejsce na skarby, ale też kącik przyrodniczy, gdzie w zależności od tematu mamy obserwację roślinek, szyszek, na wiosnę jakieś kiełkowanie itd. Ogólnie takie domki kosztują sporo, ja je kupiłam tutaj, 19 zł i pomalowałam 🙂 Jak nie chce Ci się malować to zerknij na domki z pepco (pokazywałam w tym wpisie).
Strefa ubierania i samodzielności
W poprzednim pokoiku nie lubiłam szafy. Wielka, w zabudowie, niby powinna być pojemna, ale była zupełnie niepraktyczna i to ona była zapalnikiem zmian 🙂 Stała w zupełnie innym miejscu, teraz ulokowana jest blisko kaloryfera, więc jest cieplutko, gdy dzieci się samodzielnie ubierają.
1. Komoda
Stanęło na komodzie zamiast szafy. Spodobała mi się metoda Konmari związana m.in z układaniem ubrań w pionie, nie jedno na drugim. Wszystko przez książkę „Magia sprzątania” tutaj. ok. 25 zł (warto przeczytać ;)). Dzięki szufladom zapanował porządek i mieści się znacznie więcej. A w dodatku dzieci same sobie chowają ubrania zachowując ład 😉 Im niesamowicie spodobało się rolowanie.
Komoda to Nordli z Ikei gdzie zestawiliśmy gotowe segmenty. Dokładnie to kombinacja Nordli: 1×8 szuflad, 1×2 szuflady i cokół/blat, tutaj wariacje, w sumie 998 zł. Bardzo fajne rozwiązanie, bo można dopasować do swojego metrażu i potrzeb. Ogólnie każdy ma swój słupek, a w każdej szufladzie jest inna część garderoby. To znacznie zwiększa samodzielność dzieci.
2. Sprzątanie
W pokoju jest też zmiotka, szczotka i kosz, niby oczywiste, ale są specjalnie dla dzieci, by mogły same coś sprzątnąć swoją szczotką i po swojemu. I to działa 😉
3. Nawilżacz
Nie mogę go pominąć, teraz w sezonie grzewczym to jeden z istotniejszych “mebli” 🙂 O nawilżaczach pisałam tutaj, my mamy manualny nawilżacz ultradźwiękowy Bo Jungle, kupisz go tutaj, 229 zł
Uff to chyba tyle. Ważne było dla mnie, by pokój stał się funkcjonalny i by miejsca było sporo. Choć pokój jest bardzo wysoki to skupiliśmy się na zostawieniu przestrzeni i zostawieniu wszystkiego tak by było dostępne dla dzieci, na ich wysokości. By każdy mebel był bezpieczny, łatwy do obsługi przez nich. By samodzielnie mogli korzystać i zachować jako taki względny ład, a gdy wszystko ma swoje miejsce to naprawdę jest i wiele, wiele prostsze.
Mam nadzieję, że podpatrzysz sobie pewne rozwiązania. Podziel się też swoimi. Uściski!