uwielbiam nosić w chuście, ale każde rozwiązanie ma swoje minusy, wady, niedogodności. Jako, że noszę dużo w chuście, jestem również doradcą, to pozwolę sobie przewrotnie napisać o noszeniu dzieci w chuście, czyli jakie są minusy noszenia w chuście.
Rozmawiając z rodzicami prócz plusów (zobacz plusy i zalety noszenia w chuście) często wspominam też o minusach. Nie, nie po to by zniechęcić (o nie nie, chustonoszenie jest cudowne!), ale po to by noszący uniknął pewnych rozczarowań.
Oto minusy noszenia w chuście, piszę je głównie jako mama dwójki dzieci, jako chustoświrka, ale też jako miłosniczka wózków, jako doradca chustowy, jako zwykła kobieta 🙂
1. Związane włosy
Zacznę po babsku, od włosów 🙂 Bardzo lubię swoje długie włosy, niestety nosząc w chuście
przez większość czasu muszę mieć je upięte wysoko, bo inaczej albo zostaną wyskubane albo będą wchodzić dziecku do oczu czy buzi. Czasem mam tego dość, bo ciągłe motanie w ścisły koczek sprawia, że z loków zostaje mi mało co.
2. Gorąco latem
Mimo świetnego ubrania, niewielu warstw, dobrze dobranej chusty (zobacz
co dają domieszki w chustach) to noszenie latem zazwyczaj kończy się
wilgotną koszulką. I u mnie i u dziecka. Niby to nie jest jakiś wielki problem, gdy na dworze jest bardzo ciepło, ale przyznam, że gdy na przykład byliśmy w Barcelonie to celowo wybierałam koszulki, na których nie będzie widać mokrych plam po zdjęciu chusty. No jest to minus
Tutaj przez chwilę chciałam też dodać minus związany ze słońcem, ale prawda jest akurat taka, że dziecku zakładam kapelusik z dużym rondem a nóżki kremuję kremem z filtrem, w końcu w wózku też wystają 🙂
[caption id="attachment_8237" align="aligncenter" width="569"]
Lato, chusta, ciepełko :)[/caption]
3. Niewygodnie zimą
Motanie zimą dziecka na kurtkę, w kombinezonie jest po pierwsze niewygodne, a po drugie niekoniecznie zapewnia dobrą pozycję dziecka (tyle warstw do dopasowania). Stąd młodsze dziecko lepiej nosić pod kurtką, a dopiero chodzące na kurtkę. Polecam Wam wpis
o noszeniu w chuście zimą. Oczywiście to nie jest tak, że się nie da, ba! da się, bo sama dużo noszę i zimą, w śniegu niekiedy jest łatwiej niż z wózkiem, ale bywa, że zanim zamotam to jestem zgrzana niemiłosiernie mimo, że wrzucenie dziecka na plecy zajmuje mi 1 minutę.
[caption id="attachment_8238" align="aligncenter" width="569"]
Minusy noszenia w chuście? Zimą wolę motać starsze dziecko[/caption]
4. Mało bagażu
Ten kto ma dzieci wie, że zawsze coś trzeba wziąć. Pieluszki, ubranie na zmianę, słoiczek, łyżeczkę i co tam jeszcze przyjdzie do głowy. Ogólnie udało mi się ograniczyć wszystko do absolutnego minimum i nawet dwójkę pakuję w mała kobiecą torebkę, ale nie będę ukrywać, że wózek daje większy luz – można wrzucić do bagażnika pół domu i samo jedzie. A z chustą muszę być bardziej minimalistyczna, jeśli
nie chcę wyglądać jak wielbłąd. Tym bardziej, że zakładanie torebki również nie zawsze jest wygodne, a do nerki jakoś się nie przekonałam (jeszcze).
6. Zakupy i torby
Jeśli zaś chodzi o zakupy, to z jednej strony wygodniej poruszać się po sklepie, a z drugiej znowu te nieszczęsne torby, które
trzeba nieść w ręku. W efekcie na szczęście duże zakupy zazwyczaj zamawiam przez internet, a tylko małe robię w osiedlowym sklepie, ale przyznaję, że zdarza mi się i tak ponieść więcej, gdy nagle włożę kilka cięższych produktów, które potrzebne mi są natychmiast 🙂 Część rodziców kupuje takie wózeczki na kółeczkach, z jednej strony fajne, a z drugiej strony skoro nie pcham wózka to po co mam go ciągnąć 🙂 ale to oczywiście jest jakieś rozwiązanie.
6. Chusta dobra na wszystko
To taka wada innego typu, bo czasem łatwo można wpaść w schemat “ot chusta dobra na wszystko”. Płacze? To zamotam. Z jednej strony to prawda, a z drugiej warto czasem zanim się zamota usiąść i zerknąć, posłuchać dziecka, czego tak naprawdę potrzebuje. Zawsze staram się o tym pamiętać i doradzać to innym, bo niekiedy dziecko potrzebuje zamiast posiedzieć na plecach niby blisko mamy, po prostu potulić się np. na łóżku.
7. Niewygoda rodzica
To akurat wada, którą często wymieniają osoby, które nie noszą w chuście. Ale coś w tym może być, jeśli
chusta jest źle dobrana (np. chusta z bambusem, śliska, dla ciężkiego dziecka) albo źle zamotana lub wiązanie jest źle dobrane do noszącego (osoby przy kości, z problemami z kręgosłupem, po cesarce – każda z tych osób może mieć potrzebę wiązać inaczej). Sama nie uważam tego za wadę, bo myślę, że można to rozwiązać spotykając się z doradcą, ale czułabym się nie w porządku nie wpisując tej wady, a nóż ktoś kto ma taki problem trafi tu i może uda nam się go rozwiązać? 🙂
8. Trudne wiązanie
Trening czyni mistrza, ale to rozumiem. Sama
na początku byłam przerażona co z czym jak zawiązać żeby było dobrze. Tutaj polecam spotkanie z doradcą, wierzcie mi, jedno spotkanie działa cuda 🙂 Poza tym unikniecie ewentualnych błędów w wiązaniu, a nie tylko dowiecie się, jak to robić. Początki bywają trudne, ale z czasem jest co raz lepiej.
[caption id="attachment_8242" align="aligncenter" width="533"]
Zdaję sobie sprawę, że przy braku wprawy to może przerażać :)[/caption]
9. Kupowanie kolejnych chust
To całkiem fajna wada haha, ale prawda jest taka, że zwykła chusta pasiasta często zastępowana jest kolejną, ładniejszą, fajniejszą, z ciekawszym wzorem. Potem dochodzi druga, bo przecież warto mieć na zmianę potem trzecia, bo taka piękna, czwarta, bo limitowana… itd. 🙂 |Ja lubię kupować chusty, ale nie ma co oszukiwać, że jedne kosztują 100 zł, inne 400, a jeszcze inne 700 zł itd. Co prawda chusty nie tracą na wartości i można je sprzedać, ale no takie chustowariactwo bywa wciągające 🙂 Tutaj same zakupy może nie są wadą, a raczej to, że w tym szaleństwie
trzeba uważać by środek nie stał się celem. W końcu chusta ma być przede wszystkim do noszenia (choć oczywiście może cieszyć oko, ale myślę, że wiecie o co chodzi).
[caption id="attachment_8239" align="aligncenter" width="569"]
Chusto stosik :)[/caption]
10. Komentarze innych
To ciekawe, ale choć chusty były przed wózkami, to obecnie często
wzbudzają zainteresowanie. Jeśli ktoś jest “wrażliwy” to będzie to wada. Te różne uwagi “a czy dziecko ma wygodnie?”. Co prawda jeśli dziecko śpi i jest słodkie to najczęściej uwagi są miłe, ale dziecko bywa zmęczone, głodne i płacze, tak samo, jak w wózku, wtedy musicie liczyć się z tym, że uwagi mogą być bardzo różne, od tego, że dziecku źle, po to jakie Wy złe jesteście 🙂 Ja spotykam się z wieloma ciepłymi uwagami, a mniej miła miałam z płaczącym maluchem w wózku, ale z rozmów z chustomamami wiem, że bywa różnie 🙂
Co nie jest wadą? Wadą nie jest przyzwyczajenie dziecka do noszenia, wszak dziecko już było noszone w brzuchu, no i poczytajcie tekst
uważaj, bo przyzwyczaisz. Nie jest też ograniczanie jego swobody i możliwości rozwoju, bo przecież dziecka nie nosi się non stop, po drugie im większe dziecko tym (stety/niestety) nosi się mniej, a po trzecie w dobrze zawiązanej chuście dziecko również ma aktywności. Wadą nie jest cena, bo chusty nie tracą na wartości, sprzedaje się bez strat, a można kupić dobrą za 120 zł (zobacz
jaką chustę kupić na start).
To chyba tyle minusów w moim odczuciu. Zebrałam aż 10. Większość jest do rozwiązania, ale warto o nich wiedzieć. Moim zdaniem te
wszystkie minusy blakną przy zaletach i plusach noszenia w chuście i do tego pozytywnego tekstu Was odsyłam, zobaczcie
zalety noszenia w chuście <3
A Wy jakie widzicie minusy? Może macie wątpliwości? Może uda nam się wspólnie je rozwiązać? <3
[caption id="attachment_8241" align="aligncenter" width="569"]
Noszenie w chuście – warto znaleźć dla siebie dobre rozwiązania.[/caption]]]>