Czas na podsumowanie naszej kilkudniowej majówki kamperem we Włoszech 🙂 Gdzie byliśmy, co zobaczyliśmy, co bym zmieniła, a gdzie chciałabym wrócić? Czas na podsumowanie.
Mieliśmy jakiś plan (tutaj zobacz nasz plan na majówkę), ale jak to z planami bywa są po to by je zmieniać. Bardzo chcieliśmy dotrzeć do Orvieto, ale już po dwóch dniach wiedzieliśmy, że to niemożliwe. Wiedzieliśmy, że na pewno musi być Wenecja. A co jeszcze? Trochę zmienialiśmy w trakcie 🙂
Przypomnę, że w podróży, szczególnie z dziećmi, dbam o to by mieć zawsze ze sobą wodę, ale też jedzenie. Chętnie próbujemy lokalnych smaków, ale jednocześnie zawsze że sobą mamy Lunchboksy aby nie musieć się martwić, że dopadnie nas głód. Super przepisy są w moich ebookach z daniami na wynos, kupisz tutaj. Zyskujesz świetne przepisy od dietetyczki, ale też wspierasz moją pracę, a ja mogę dawać więcej fajnych relacji 🙂
Ile km przejechaliśmy
Jeśli chodzi o samą jazdę kamperem to zrobiliśmy ok. 2250 km. Do tego dochodzi dojazd do miejscowości Pszczyna koło Bielska Białej, bo tam przepakowaliśmy bagaże z naszego auta do kampera. Ale samym kamperem to głównie dojazd do Włoch i potem “bujanie” się w okolicach Werony.
Tym razem jechaliśmy dużą ekipą. Bo my (ja i Michał), nasze dzieci (4 i 5,5 lat) oraz teściowie. W sumie 6 osób!
Gdzie byliśmy
Polecam Ci nasz pamiętnik w podróży, pisałam go każdego dnia, głównie wtedy, gdy Michał prowadził. Czasem wieczorami, ogólnie spisywanie na bieżąco wspomnień było świetną sprawą, bo tyle widzieliśmy, że pozwalało mi to nic nie pominąć 🙂 A poza tym cieszę się, że czytaliście to z przyjemnością :*
Nasza podróż to przedłużona majówka 2018, wszystkie wpisy znajdziesz w dziale: pamiętniki z majówki, a dokładnie:
- dzień 0 i 1: w drodze, Czechy
- dzień 2: Wenecja
- dzień 3: Wenecja i Burano
- dzień 4: Valeggio sul Mincio
- dzień 5: Borghetto i Werona
- dzień 6: Werona
- dzień 7: Soave i Bassano del Grappa
- dzień 8 i 9: Spilimbergo i powrót
Podróż w 6 osób kamperem?
Na początku zastanawialiśmy się, jak to będzie w 6 osób w kamperze. Na szczęście okazuje się, że kamper jest dość pakowany. Każdy miał swoje łóżko (dzieci swoje, my swoje nad szoferką, teściowie swoje rozkładane po środku). Dzięki temu każdy mógł się wyspać.
Starczyło też wody, bo zbiorniki w tym modelu kampera były ogromne, mieliśmy też osobny prysznic i osobne WC, co nie jest zbyt często spotykane. Wody starczało nam na 2 dni, ale jej napełnianie zajmowało nam sporo czasu. Również dlatego, że nie było odpowietrzenia i nie dało się lać “szybko”.
Co nam się podobało, a co rozczarowało
Wciąż jestem zachwycona Wenecją. To był ten punkt obowiązkowy, bo rodzice chcieli ją zobaczyć, a my z przyjemnością tu wracamy. Niesamowicie podobało mi się również Borghetto, a piękne, malownicze wręcz widoczki. To małe miasteczko, nie ma tu atrakcji, ale widoki – bajkowe 🙂
Rozczarowało nas Bassano del Grappa, było dość puste, wszystko zamknięte. Ponieważ czasu mieliśmy na styk, to chyba wolałabym ten dzień przeznaczyć dłużej na Wenecję 🙂
Co byśmy zmienili
9 dni to zdecydowanie za mało. Trudno mówić, że bym to zmieniła, bo akurat tym razem nie było takiej opcji, ale nie ukrywam, że długa podróż tam i w drogę powrotną zjadła prawie połowę tego czasu.
Zmieniłabym to, że jednak tęskniłam za pudełkowym jedzeniem. Duże tempo, mało czasu, wymuszało na nas by szybko rano się ogarniać (a i z tym bywało różnie), w efekcie jadaliśmy “na mieście”. I zdecydowanie widzę, że to nie jest idealne rozwiązanie w naszym przypadku. Kocham włoską pizzę, ale co za dużo… 🙂
Co mnie zaskoczyło?
Nasze dzieci. Okazuje się, że dla nich nie ma ograniczeń, mogą chodzić cały dzień, byle były atrakcje i jedzenie. To dla mnie fajne, bo w zasadzie od małego z nimi podróżujemy, ale teraz mogę powiedzieć, że oni dają radę!
Uświadomiłam sobie, że nasze dzieci nie znają innego rodzaju wypoczynku niż to co my im zarzucamy. Czyli cisniemy, zwiedzamy, chodzimy, zwiedzamy, jemy, próbujemy. I oni świetnie sobie z tym radzą, czasem po całym dniu stekną, że już nogi bolą, albo byśmy zrobili wagary od kąpieli, bo już chcą spać, ale przecież oni mają dopiero 4 i 5 lat! A potem kolejnego dnia pada pytanie: mamo, a gdzie dziś idziemy, chodźmy już! Odpoczynek jest ważny, co kilka dni robimy sobie reset, ale trudno mi sobie wyobrazić, że siedzimy całą rodziną na all inclusive, choć pewnie kiedyś z ciekawości spróbuję (i wykupimy wszystkie wycieczki dodatkowe hahaha).
Piszę też o tym dlatego, że wszyscy we czwórkę tak aktywnie spędzamy nasze wyjazdy i czuję, że chyba mocno zmęczyliśmy teściów, musimy o tym bardziej pamiętać kolejnym razem 😉
Gdzie chcielibyśmy wrócić
Bardzo podobało nam się Borghetto, to miasteczko, w którym niewiele jest, ale widoki są tak piękne, że byliśmy zachwyceni. Po prostu miło tu się chodziło, myślę, że tutaj wrócimy. Nie wiem czy raz jeszcze zdobędziemy zamek w pobliskim Valeggio (warto), ale jest tam też piękny ogród, chciałabym tam zajrzeć.
Miło zaskoczyła nas Werona, gdy kiedyś byliśmy tu na krócej to nie zapamiętałam jej aż tak dobrze, ot Balkon Julii i tyle. Tym razem bardziej zwiedziliśmy Werone, dotarliśmy kolejką na górę, obejrzeliśmy amfiteatr. Wrażenia zostały bardzo miłe.
Ile wydaliśmy?
Liczę, liczę i tutaj zobaczycie dokładne podsumowanie kosztów. Ogólnie wydaliśmy więcej ze względu na stołowanie się na mieście. Każde wyjście na pizze “do ręki” (już nie mówię o restauracji) to minimum 15 euro. Mało i dużo, zależy jak liczyć 😉
Standardowo wydaliśmy sporo na lody, ale nie żałuję ani gałki 🙂 Za to niewiele wydaliśmy na noclegi, bo te, tak samo jak poprzednie to głównie dedykowane postoje, więc cena nie do przebicia (niekiedy 5 euro za noc). Wyliczenia na dniach.
Co dalej?
No właśnie co teraz? Mamy maj, my już po cudownej majówce, jest apetyt na więcej, ale sami raczej unikamy “sezonu”. Może wrzesień? Największy apetyt mamy na to by mieś własny kamper. O tak! Wtedy może i sezon nie okazałby się taki straszny 😉 Póki co myślimy o małych wycieczkach rowerowych, może namioty? Zobaczymy. A jak Twoje plany wakacyjne? 😉