Ciągle widuję dzieci w wisiadłach (przypominam różnice między nosidłem a wisiadłem), stąd chcę pisać, mówić, przypominać o tym co dobre. Dzisiaj Tula, nosidło polskie, znane i lubiane… choć nie jest to moje ulubione :), ale nadal jedno z wartych (nawet bardzo) zainteresowania. O plusach i minusach Tuli w dzisiejszym wpisie 🙂
Zobacz oferty cenowe na zakup tuli (i wszystkie wzory, a jest ich mnóstwo!).
Z Tulą zaczęła się moja przygoda z noszeniem dziecka w nosidle. Okazało się, że mogą być piękne, wygodne, proste do zakładania i jeszcze dobre dla dziecka.
Tula to polska firma, wielkie brawa, za pomysł, za odwagę, za dobry PR, bo o Tuli słyszę najwięcej. To naprawdę nie tylko dobre ergonomiczne nosidełko, ale również śliczne. Ilość wzorów jest ogromna (często szyte z chust, limitowane, specjalne wzory – no można mieć kolekcję!), no i wygoda duża.
Jednak już na wstępie powiem: jak każde nosidło również Tula jest dla dzieci siadających. Producent zapewnia, że można nosić i małe dzieci z użyciem specjalnej wkładki (ba! sama się na to złapałam, dzisiaj mi strasznie głupio z tego powdu), ale dzisiaj wiem, że to niestety tylko chwyt marketingowy bo takie ułożenie dziecka nie daje dobrej pozycji i niepotrzebnie męczy malucha. Dla niesiadającego dziecka najlepsza jest chusta. Tyle.
Wracając do Tuli.
Jako, że mam porównanie z innymi nosidłami to pozwoliłam sobie wyłuskać takie szczegółowe wady i zalety.
U nas Tula świetnie spisuje się, gdy nosi ją Michał. Również wtedy, gdy ja noszę dziecko na plecach. Jednak gorzej, gdy noszę młodsze, lekkie dziecko z przodu, wtedy nawet przy maksymalnej regulacji zsuwa mi się nosidełko z ramion co sprawia dyskomfort. Przy większym dziecku i noszeniu na plecach tego nie ma.
Trochę przeszkadza mi odpinany kapturek, o wiele wygodniej rozwiązane jest to w Manduce, gdzie chowany jest do środka. Tutaj ten kapturek w końcu zgubię 🙂 Czasem też chce się w pierwszym odruchu za niego przytrzymać co jest złym pomysłem.
Aby nosić malutkie dzieci teoretycznie należy dokupić wkładkę, która koryguje ustawienie nóżek aby były w odpowiedniej pozycji a nie nadmiernym odwiedzeniu oraz usztywnia plecy. I uwaga!!!!! To jest ZŁE. Wkładka faktycznie zmniejsza rozstaw nóżek, ale przy większym dziecku, ale nadal nie siedzącym robi z fajnego nosidła wisiadło (o zgrozo!), poza tym nie ma potrzeby usztywniania pleców, plecy powinny być w pozycji litery C, tak embrionalne. I to ku przestrodze, choć sama się na to nabrałam to z pełną świadomością mówię, że jednak Tula, jak i każde inne ergonomiczne nosidło jest dla dzieci siedzących (!).
Nie mogę jednak odmówić Tuli wszystkich innych zalet. Przede wszystkim to nosidło ergonomiczne. Pozwala zachować właściwe odwiedzenie nóżek, lekko zaokrąglone plecki malucha a rodzic za to ma dobrze rozłożony ciężar dziecka na barkach. Ważne by przymierzyć, dobrać do dziecka.
Zalety
- oczywiście jest ergonomiczne, ale innych absolutnie nie bierzemy pod uwagę :)))
- zakłada się jak plecak z przodu lub tyłu
- jest śliczne wizualnie – bardzo dużo wzorów
- umożliwia noszenie dziecka od 7 do 20 kg
a z dodatkową wkładką od 3,5 kg nawet.(odradzam) - fajna kieszonka na kapturek lub telefon itd. na pasie biodrowym
wady
- kapturek w zestawie jest odpinany a nie chowany
- za mała regulacja, mi (jestem dość drobna) Tula zsuwa się z ramion mimo spięcia nosidła na max
- zapięcie z tyłu paska naramiennego jest dla mnie za nisko umiejscowione
Jeśli, ktoś się zastanawia to powiem: kupować 🙂 Wzorów jest obecnie baaardzo dużo, zerknij tutaj, a mi niesamowicie wpadło w oko tula meduzy, o taki wzór, 465 zł (cuuuuudowny!).
A Wy macie Tulę? Lubicie? Nosicie?