Listopad za nami i niewiele by brakowało a zapomniałabym podsumować Dinovember. Dla sceptyków mam kilka przemyśleń, a także zdjęć inspirujących do zabawy “za rok”. Wcale nie musi być demolka 🙂 A zabawa, w której biorą udział i rodzice i dzieci jest naprawdę fajna.
Kto nie czytał temu polecam wpis o dinovember, a tutaj wrażenia z pierwszego tygodnia.
W skrócie przez cały listopad, co noc, ożywają zabawki np. dinozaury i robią różne, dziwne i mniej dziwne rzeczy w domu. Zabawa rozbudza wyobraźnię, ale też angażuje i rodziców i dzieci. Może być punktem wyjścia do fajnych rozmów, albo po prostu bez wzniosłego tonu, zwykłą, rozrywką przy której jest dużo śmiechu.
U nas początkowo ożywały samochody, a w połowie miesiąca zawitały dinozaury. Trafiłam świetny zestaw, gdzie dinozaury trzeba było samodzielnie pomalować. Najpierw z dziećmi losowaliśmy dinozaura, a potem każdy ozdobił swojego. To było o tyle fajne, że nawet najmłodsze dziecko komentowało późniejsze zabawy w stylu “mój aaarrrr bam” (czyt. mój dinozaur leży). W ten sposób odczarowałam też dinozaury, których z jakiegoś powodu dzieci się bały 🙂
Dinozaury do malowania
Pokażę Wam kilka zdjęć z malowania dinozaurów i przy okazji polecam takie zestawy. W kalendarzu adwentowym na dzieci już czekają tego typu bombki na choinkę do malowania. Świetna zabawa, naprawdę 🙂 A są takie zestawy z samochodami, kotkami, pieskami, chyba wszystkim.
Dinovember – zdjęcia
Poniżej kilka zdjęć z miesiąca naszej zabawy.
Dinovember – wrażenia
Szczerze mówiąc wcale nie jest prosto wymyślić co wieczór co mają robić dinozaury czy inne zabawki. Szczególnie jeśli nie ma się ochoty na wielkie sprzątanie 🙂 Przyznaję się, że raz zapomniałam przygotować coś dla dzieci. I wiecie co było najzabawniejsze? Dzieci wstały, zobaczyły dinozaury na podłodze obok innych nieposprzątanych zabawek i uznały, że na pewno w nocy reperowały auta 😉
Dzieciom zabawa się podobała, choć przyznać muszę, że spodziewałam się większego entuzjazmu czy oczekiwania na kolejny dzień. A czasem Starszak tylko kwitował moje wysiłki jednym zdaniem: “mamo dinozaury malowały” i tyle. A oczami wyobraźni już widziałam opowieści o tym co to te dinozaury namalowały i co w nocy widziały. A tu klops.
Bywało też tak, że jakaś rzecz tak podobała się dzieciom, że potem cały dzień bawiły się podobnie. Tak było ze śniegiem z waty. Cały dzień samochody i inne zabawki zakopywały się w wacie 🙂
Za rok powtórzymy zabawę, choć kupię wtedy większe i gumowe dinozaury, bo te po całym miesiącu zabawy mają pewne uszczerbki na zdrowiu.
Dajcie znać czy też się bawiliście i jak u Was wypadła zabawa.
PS a teraz co rano jest oczekiwanie na woreczek z drzewa adwentowego 🙂