Nie sądziłam, że informacja w SM o tym, że sprzedaliśmy samochód osobowy wywoła tyle emocji! Przemyślana przez nas decyzja okazuje się bardzo kłopotliwa, niesamowita czy wręcz oburzająca 🙂 Oczywiście jest też wiele miłych wiadomości i komentarzy za które dziękuję. Pomyślałam, że napiszę więcej o tym czy da się żyć bez samochodu szczególnie w rodzinie wielodzietnej.
Mój wpis NIE ma na celu udowodnić nikomu, że się da (bo się da), ani tłumaczenia się. Nie mówię też by nie jeździć samochodem, bo każdy ma inny moment w życiu, inne potrzeby i mieszkamy w różnych miejscach. ALE chciałabym aby mój wpis zmusił do odrobiny zastanowienia. Może wywoła małą zmianę, może raz na tydzień zamiast autem pójdziesz piechotą, może czasem rowerem. Chcę pokazać swoją postawą, że można inaczej 🙂
I żeby było jasne. Nie mówię, że samochód jest zły. Sami mieliśmy ten przez 6 lat, a wcześniej mieliśmy inne samochody. Jeszcze kilka lat temu nie przyszło mi do głowy jechać na basen czy zakupy inaczej niż autem. Ale też się zmieniamy. Dla nas to składowa naszego stylu życia. Możliwe, że kiedyś będziemy mieć inne potrzeby. Ale teraz nie potrzebujemy zwykłego samochodu.
Postaram się odpowiedzieć na najczęstsze pytania, które zadawaliście mi komentarzach i wiadomościach. Część znajdziecie tutaj i tutaj.
Dlaczego sprzedaliśmy samochód?
Nasza decyzja była przemyślana, bo w zasadzie daliśmy sobie prawie półtora roku zanim go sprzedaliśmy. Po tym czasie z całą pewnością mogę napisać, że po prostu nie jeździliśmy samochodem. Za to generował koszty i wyrzuty sumienia.
Wakacje spędzamy kamperem (to też jakby nie patrzeć samochód), wcześniej jeździliśmy naszym vanem, ale odkąd jest kamper, wyjazdy wakacyjne odpadły. A całą resztę załatwiamy piechotą, a przede wszystkim na rowerach. Szkoła, zakupy, jakieś sprawy, wycieczki, odwiedziny, spotkania, zajęcia dodatkowe – w ruch idzie rower. Minął calutki rok kalendarzowy i po tym uznaliśmy, że damy radę.
Wiele w naszym podejściu się zmieniało przez lata. Kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez auta, nie przyszło mi nawet do głowy, że można inaczej. A teraz zastanawiam się, jak to możliwe 🙂 Wiele zmieniły podróże, to one w dużej mierze zmieniły postrzeganie samochodu czy roweru. Kilkanaście lat temu byłam zachwycona Wiedniem i tamtejszą infrastrukturą rowerową, a kilka lat temu chociażby Kopenhagą. To tam zobaczyliśmy, że rowery to coś więcej niż atrakcja na weekend, że to pełnoprawny środek transportu, że można zimą, że dla innych to całkiem normalne. Oglądaliśmy filmy o zimie w Kopenhadze i uznaliśmy, że to fajne 🙂 Pisałam tutaj trochę o tym.
I wracając do naszego auta po prostu nie korzystaliśmy. Łapałam się na tym, że wolę jechać z dziećmi rowerami niż rozbierać ich z kurtek do fotelików (zimą w fteliku bez kurtek, mam nadzieję, że pamiętacie) i potem walczyć by nie zasnęli, wnosić, słuchać stękania. Po przejażdżce rowerem każdy jest szczęśliwy, dotleniony i nikt nie marudzi. Endorfinki czy cokolwiek, ale działa 🙂
Czy da się żyć bez samochodu?
Myślę, że wiele osób po prostu go nie ma i nie ma takich rozmyślań 🙂 Jednak dla wielu osób bez samochodu to jakby koniec świata. Czytając wiadomości i komentarze widzę, że samochód jest ważny.
Tutaj raz jeszcze chciałabym coś dodać. Ja rozumiem, że są różne sytuacje, mieszkamy różnie. Inaczej jest w mieście, inaczej pod. Nie zmuszam nikogo by nie jeździć autem, naprawdę nie musicie się tłumaczyć, że u was to się nie sprawdzi, to jest zrozumiałe.
Jednak chciałabym aby takie posty jak mój dały do myślenia, może u kogoś zapoczątkują jakaś malutką zmianę? Może raz w tygodniu ktoś pójdzie do sklepu piechotą z plecakiem (piękny komentarz od jednej z was ❤️) a może ktoś rano do przedszkola pojedzie na rowerze. Może tak, a może nie, ale bardzo bym chciała aby coś się zmieniło w postrzeganiu życia bez auta.
Wiecie dlaczego? Bo przeraża mnie ilość wiadomości, w których osoby BEZ samochodu napisały mi co słyszą od znajomych czy bliskich ? przykłady: kiedy będzie was stać na auto? jesteś mniej ważna bo nie masz auta!, to nieodpowiedzialne! współczuję że musicie chodzić piechotą! Dlaczego jeździcie takim starym samochodem? To straszne, że męczycie dzieci! Itd.
Straszne.
Przypomnę zatem! Nie to jakie rzeczy i ile mamy świadczy o człowieku, ale to jakim jesteśmy człowiekiem.
Tyle.
A teraz do rzeczy. Czyli najczęstsze pytania.
Jak robimy zakupy?
Zakupy robimy rowerem. Mamy sakwy rowerowe, z przodu mocowanie i tak robimy zakupy. Mieści się naprawdę sporo. Nigdy nie robiliśmy typowo weekendowych zakupów w tłumie. Zazwyczaj zakupy robimy po odwiezieniu dzieci do szkoły, ostatnio częściej Michał. Nigdy nie lubiliśmy zakupów więc nikt z nas nie tęskni za bieganiem między półkami. Są do bólu praktyczne. Lista zakupów i tyle.
W sakwach mieści się sporo. Naprawdę! Duże zakupy są zazwyczaj 1-2 razy w tygodniu, czasem po coś wyskakujemy bo trzeba. Nie kupujemy zgrzewek butelek bo pijemy wodę z kranu. Było takie pytanie o tę wodę, więc dopowiem, że mieliśmy butelkę z filtrem, ale generowało to sporo odpadów i jednak wygląda na to, że najlepiej byłoby ją trzymać w lodówce. Obecnie testuję filtr na kran, ale kranówka bez tego też jest OK.
Nie kupujemy też pieluch, bo używamy wielorazowych (tutaj). Zamiast fasoli w puszce kupujemy taką sypką i gotuję a potem mrożę, więc to też mniejszy bagaż. I ogólnie takich zmian w zakupach, które też wynikają z podejścia less waste, jest sporo.
Warzywa bywa, że zamawiamy z dowozem, zielona skrzynka (super), lokalny rolnik, czasem kupujemy na bazarkach, zależy jak nam się chce. Mąkę na chleb zazwyczaj zamawiam do paczkomatu i odbieram.. rowerem i przyczepiam do bagażnika 🙂
No naprawdę się da, kwestia przyzwyczajenia, ale też chyba nawyków. Nasze nawyki zakupowe zmieniały (wciąż zmieniają) się przez lata. Nadal robimy spore zakupy, w końcu jest nasz piątka (2+3), ale raczej każda rzecz jest przemyślana. Może kiedyś napiszę więcej 🙂
Przypomnę też, że choć mieszkamy w uroczym miejscu, ale to nadal miasto. Do sklepu mamy od 2-10 km w zależności od tego co nam trzeba. To też sporo ułatwia 🙂
Co z lekarzem?
Do lekarza i tak chodziliśmy zawsze piechotą, więc akurat dla mnie to nie ma różnicy. To już plus tego gdzie mieszkamy. W sytuacji awaryjnej jest taxi, a także auta na minuty typu innogy go, panek i inne takie. Odpukać teraz i tak najlepiej na SOR nie jeździć.
Czy sprzedalibyśmy auto gdybyśmy nie mieli kampera?
Myślę, że tak, bo na czas wakacji byśmy wynajęli kampera. O posiadaniu kampera na własność jeszcze napiszę. W każdym razie jest wiele opcji. Kiedyś jeździliśmy na wakacje naszym Fordem Galaxy, czasem były to kwatery, hotele, był namiot, była przyczepa kempingowa. Potem nadszedł czas na kampera i zmienił wiele. Ale co będzie dalej? Nie wiem.
Marzą nam się wakacje z wyprawą rowerową z sakwami. Znam też ludzi, którzy jeżdżą pociągiem, a bagaże na miejsce wysyłają kurierem. Jestem pewna, że jest wiele opcji 🙂 pewnie jeszcze wiele nieodkrytych.
Czy boimy się wypadku?
Poruszamy się głównie rowerami. Przywiązuję ogromną wagę do bezpieczeństwa, kamizelki, odblaski, kaski, oświetlenie (zmieniliśmy nawet dzieciom na dynamo by było niezawodne). Ale jednocześnie muszę podkreślić, że w naszej okolicy są ścieżki rowerowe, mało kiedy jeździmy blisko tras i nie lubię tego, bo w Polsce nie ma kultury jazdy autem.
Wybierając nasze trasy na wycieczki rowerowe też dość mocno analizuję jej przebieg.
Jednak na ścieżce czuję się w miarę OK. Wypadek można mieć niestety wszędzie. Odpukać, tfu tfu i takie tam 🙂
Co jeśli musimy jechać na drugi koniec miasta?
Jeśli naprawdę nie da się jechać rowerem to korzystamy z usługi wynajmu samochodu na minuty np. Innogy go, Panek. To fajna i wygodna opcja. Testowaliśmy wiele razy nawet mając samochód. Na przykład jadąc pociągiem było łatwiej podjechać takim samochodem niż martwić się co zrobić z naszym, gdzie go postawić itd. Tak samo można wynająć auto większe by przewieźć meble z Ikea (choć można zamówić po prostu z transportem).
Oczywiście pewne trudności mogą być gdybyśmy chcieli jechać w piątkę, bo większość tych samochodów jest niewielka. Ale wtedy nadal mamy kampera, spokojnie możemy nim sobie pojechać gdzie chcemy.
Zostaje też komunikacja miejska. Przyznaję, że obecnie z niej nie korzystamy, ale zdarzało nam się i możliwe, że do tego okazjonalnie wrócimy.
To chyba takie najczęstsze pytania, ale z przyjemnością odpowiem na kolejne i posłucham o Waszym doświadczeniu. U nas brak auta to też składowa naszego stylu życia, nie było tak zawsze, ale staramy się zmieniać i to jest chyba super 🙂 Dziękuję tutaj za każdą piękna wiadomość, w której dzielicie się swoim doświadczeniem. Wiele osób auta nie ma i spokojnie dają radę, dla mnie to bardzo inspirujące 🙂
Na koniec dodam, że cieszę się, że czytasz ten wpis. Uwielbiam pisać tego bloga. Mogę pisać o hobby, ekologii, rzeczach małej i dużej rangi, zabierać Cię w podróż, ale też pokazywać jak zdrowiej jeść i żyć ♥️. Może już wiesz, że jako dietetyk stworzyłam świetne ebooki kulinarne, które ułatwią Ci zmianę Twoich nawyków na te zdrowsze. A jeśli nie to bardzo polecam 🙂 Dodatkowo wspierasz tym moją pracę, mogę się rozwijać i tworzyć kolejne wartościowe treści, za co dziękuję 🙂