Szukaj
Generic filters

Z dzieckiem pod namiot

Dzieciaki pod namiotem

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami… stop 🙂 No dobrze, przed dziećmi jeździliśmy sporo pod namiot. A z dzieckiem pod namiot? Niektórzy pukali się w głowę inni patrzyli z podziwem. No bo z dzieckiem? Ba! z DZIEĆMI? To dzisiaj o tym, że warto zabrać dzieciaki, namiot i pojechać np. na mazury.

Powinnam napisać, że dla mnie to nie jest nic wyjątkowego. Jestem dziewczyną, która jako mała dziewczynka jeździła z rodzicami pod namiot. Rodzice pomagali harcerzom, a ja miałam jakieś niespełna dwa lata, jadłam zupę z wielkiego gara, biegałam na bosaka po lesie i chyba było mi dobrze 🙂

Przynajmniej moi rodzice twierdzą, że byłam szczęśliwa. Ja mam w pamięci jakieś urywki, sceny i… zaszczepioną miłość do namiotu. Podobnie Michał. On chyba jeszcze więcej czasu spędził pod namiotem, choć chyba dopiero od czasów przedszkolnych.

Mamy dwójkę dzieci. Oto nasza brygada: ja, Michał, Starszak lat niespełna 3 i Maluch 16 mc.

Dzieciaki pod namiotem
Dzieciaki pod namiotem

I choć wiedziałam, że z dziećmi się da to cały czas zastanawiałam się kiedy. Tak, miałam jakieś obawy. Wynikające z wygody, z komentarzy innych, a może niewiedzy, jak to w sumie będzie. Ale powiem Wam już teraz – to był najfajniejszy wyjazd na świecie 🙂 Serio <3

Jeśli jednak jesteście rodzicami takimi, jak my i macie obawy, zastanawiacie się, jak to będzie to czytajcie dalej. A jeśli macie za sobą już nie jedną taką wyprawę to… wesprzyjcie innych swoim słowem i radą. Będzie mi miło.

Obawy

Jakie mieliśmy obawy? No kilka.

  • dziecko w nocy będzie płakać i obudzimy wszystkich wokoło, a trudno będzie je nosić
  • dzieci uciekną z namiotu 😛
  • będzie tak brudna łazienka, że nie da się nic zrobić
  • nie zmieścimy się we czwórkę do naszego “narzeczeńskiego” iglo
  • dzieci nie lubią śpiworów
  • co będziemy im dawać do jedzenia

i takie tam inne tego typu “wymówki”. Wymówki, bo w sumie te obawy okazały się zupełnie niepotrzebne.

Obawy vs rzeczywistość

  • dzieci padały, jak muchy, spały, jak nigdy, a namiot okazał się najfajniejszym miejscem do spania. Podwójnie fajnym, bo spaliśmy wszyscy razem 😉
  • no dzieci nie uciekły, raczej przejść po nas do wyjścia byłoby bardzo trudno, aż takim snem nie śpimy.
  • w sumie z tą łazienką to nie wiem skąd to wymyśliłam, chyba z czasów toi-toi, a gdyby nawet to można kąpać się w jeziorze, a dzieci mają nocni Potette (poczytaj o nocnikach)
  • zmieściliśmy się do naszego namiotu 3 osobowego, ba! mieliśmy w nim materace 2 x2 m 🙂 takiego łoża to nawet w domu nie mamy 🙂
  • fakt, dzieci i śpiwory kiepsko, spaliśmy pod wielkim kocem, a że lato sprzyjało to nawet czasem bez niczego – wypas!
  • z tym jedzeniem to też jakoś fantazja, o jedzeniu jeszcze będzie, w każdym razie kuchenka gazowa nie gryzie, kanapki z suchą krakowską też (oj nie oburzajcie się tak! :)).

No to rozprawiłam się z obawami 🙂 Ogólnie dzieci, szczególnie starszy, były zachwycone nowymi okolicznościami. Namiotem, materacem, kocem, jeziorem, piaskiem. Kąpaniem się w jeziorze, jedzeniem na kocu z plastikowych talerzy. Wszystkim.

A my dawno tak dobrze się nie bawiliśmy 🙂 i tak bardzo nie odpoczęliśmy.

Nasz namiot :)
Nasz namiot 🙂
Pełen wypas :)
Pełen wypas 🙂
Obiad :D
Obiad 😀
Żółw
Żółw
Jezioro :)
Jezioro 🙂

Co Wam się przyda pod namiotem?

Namiot. My nie chcieliśmy kupować nowego, zabraliśmy nasz składany z czasów “przed dziećmi”. Taka mała trójka pomieściła naszą czwórkę. Na kolejny sezon bardzo bym chciała taki z dwoma sypialniami, ale teraz sprawdził się świetnie.

Materace. Nasz namiot ma szerokość 180 cm x 200 cm, do środka udało nam się władować dwa materace, taki 120×190 i 90×190. Troszkę te boki dało się naprężyć i mieliśmy świetne spanie. Na to położyłam zwykłe prześcieradło frotte, które się nie ślizgało, a zasłaniało fragment łączenia obydwu materacy. Spaliśmy pod wielkim kocem wziętym z domu 🙂 ale na pewno lepszą opcją są śpiwory 🙂

Koc z termoizolacją. Na plażę, przed namiot, do siedzenia, do leżenia, do wszystkiego.

Stolik. By postawić kuchenkę poza zasięgiem dzieci.

Kuchenka gazowa. Polecam taką “płytę” w walizeczce. Mamy ją wiele lat, ale lepiej sprawdza się (i jest wygodniejsza) niż nakładka na nabój. Do tego zwykła menażka wystarczyła.

Nocnik dla maluchów. Tutaj polecam wpis o nocnikach turystycznych.

Mały czajnik. To już opcja, ale jeśli będzie dostęp do prądu to w sumie to było wygodne, choć jak jest kuchenka gazowa to wcale nie jest obowiązkowe.

Krzesełka. Opcja, bo przecież na kocu jest super. No, ale wieczorem czy rano (szczególnie, gdy podekscytowane dzieci wstaną o 5, a na trawie rosa) przydały się krzesełka. Dla dzieci wesołe Patio.

Namiot na plażę. Mój ulubiony namiot na plażę, tak by robił cień, by dzieci mogły odpocząć.

i tyle 🙂 Tak naprawdę to nie wzięliśmy więcej rzeczy niż braliśmy we dwójkę.

Pojechaliśmy w ciemno na “nasze” pole namiotowe na ukochanych mazurach. Nad czystym, płytkim przy brzegu jeziorze. I wiecie co? Było super. Gdyby nie ilość gratów, które mimo wszystko trzeba wziąć to jechałabym za tydzień znowu. Ale za rok jedziemy ponownie, może jakaś namiotowa objazdówka? Kto wie 😀

A Wy lubicie jeździć pod namiot? A z dziećmi? Macie obawy, a może rady dla tych, którzy chcą, ale jakoś nie mają odwagi? <3

Budzisz się, otwierasz namiot i widzisz niebo :)
Budzisz się, otwierasz namiot i widzisz niebo 🙂
Spokojnie, przedsionek cały zastawiliśmy :D
Spokojnie, przedsionek cały zastawiliśmy 😀
Szcześliwi rodzice, szczęśliwych dzieci czy jakoś tak :)
Szcześliwi rodzice, szczęśliwych dzieci 🙂
  • Korzystasz z moich wpisów? Zobacz moje przewodniki i poradniki albo postaw kawkę. Będzie mi bardzo miło!

    Postaw mi kawę na buycoffee.to