Jutro ma być pięknie, zatem jutro będziemy plażować. Dzisiaj planowane są przelotne opady stąd pomysł by skoczyć do Ustki. Po co? Na latarnię morską oczywiście! Rozważamy jeszcze Dolinę Charlotty i Darłówko, ale nie wiem czy i na ile starczy nam czasu.
Dzień 14
Budzi nas słońce i w końcu możemy zjeść śniadanie na zewnątrz. Uwielbiam jeść posiłki na świeżym powietrzu, czuję, że to będzie fajny dzień! Dzieci już przebierają nogami, “kiedy jedziemy na latarnię???” No to szykuję jedzenie i jedziemy. Zaczynamy od tej w Ustce. Jedziemy niecałą godzinę.
Ustka
Na miejscu mamy problem ze znalezieniem miejsca parkingowego, trochę tego nie przewidzieliśmy 🙂 W końcu po którymś okrążeniu znajdujemy, co prawda ponad kilometr od latarni, ale to nie będzie problem.
Ruszamy w kierunku latarni omijając wszelkie pokusy po drodze (a jest ich dużo). Docieramy do latarni i wdrapujemy się na górę. Jest niziutka, bez problemu chłopcy wchodzą, a nawet są zdziwieni, że to już. Za to na górze jest bardzo wąsko. Widok fajny, bo na most, który akurat będzie się przesuwać.
Schodzimy na dół, robimy przerwę na jedzenie, trochę kropi, ale niewiele. Ruszamy też na lody. Tym razem lody tajskie, są dość ciekawe, jeśli nie próbowałaś – sprawdź. Wybierasz smaki i przy Tobie je robią, siekają ciasteczka, dolewają mleko i na chłodnej tacy je zamrażają. Ciekawy widok, w smaku też fajne. No i dzieci stoją przez te kilka minut jak zaczarowane podziwiając proces tworzenia 😉
Robimy spacer po Ustce, potem rozważamy Dolinę Charlotty, ale boimy się, że będziemy mieć tam za mało czasu. To może kolejna latarnia? Dla dzieciaków to okazuje się bardziej pociągające niż ZOO, więc ruszamy w stronę Darłówka. Zaczyna kropić.
Darłówek
Po niecałej godzinie jesteśmy na miejscu, parkujemy i kierujemy się przez zwodzony most w stronę latarni. Ta również jest niewysoka, ale na górze wychodzi się jakby z podłogi (taki właz) co niesamowicie cieszy dzieci. Zaczyna ostro padać, zakładamy kurtki i z góry latarni podziwiamy jak rozsuwa się most. Przepływają statki. Nikomu ten deszcz nie przeszkadza.
Robimy postój na jedzenie (nasze pudełkowe), a potem (proszę nie mów nikomu) znowu na lody 😉 i kawę. W Darłówku spędzamy czas do wieczora i kierujemy się na kemping. To był dzień pełen wrażeń. Nie przestaje mnie fascynować, jaką radość sprawia dzieciom zdobywanie naklejek, biletów czy pieczątek z latarni morskich. Nie wiem czy sami byśmy tyle ich zdobywali, a teraz stał się to nasz główny cel. Potrafimy tak jak dzisiaj jechać kilkadziesiąt kilometrów by zdobyć kolejną. Ale ta radość – bezcenna 😉
Przydatne informacje
kemping: jesteśmy na kempingu w Jarosławcu, to kemping “Zakątek w Jarosławcu”, bardzo fajny choć dalej od centrum.
Nasze pudełka na jedzenie:
- Monbento Square (to ten wielki kwadratowy, czarny, wielkość męska), tutaj, 129 zł. [rabat-pp kod=”zanshin-krotki”]
- Monbento klasyczny (wielkość idealna dla mnie), kupisz tutaj, 139 zł.
- dla dzieci monbento Tresor, tutaj, 89 zł
- Termos z zaprzaczem, taki, 119 zł
- pudełka na owoce/jogurt to Sistem takie, 21 zł
My sporo korzystamy z pudełek, dają nam ogromną oszczędność jeśli chodzi o jedzenie na wyjazdach.
Latarnia morska Ustka: malutka, niska, spokojnie można wejść, ale na górze jest bardzo mało miejsca, więc odradzam osobom z lekiem do małych przestrzeni
Latarnia morska Darłówko: też niska, ale wychodzi się na koniec po drabince, nam się bardzo podobała
Z obydwu widać zwodzone mosty co jest dodatkową atrakcją.