Oto moja recepta na miłą, udaną, jazdę samochodem w dłuższą wakacyjną trasę z dziećmi. Dla nas podróżowanie z dziećmi jest czymś naturalnym, lubimy spędzać czas wspólnie. Staramy się by wakacje zaczynały się już w samochodzie – oto kilka sposobów na fajną podróż z dzieckiem. Wypracowanych, wypróbowanych przez tysiące kilometrów.
W sumie wiele zależy od wieku dziecka, małe dzieci płaczą lub śpią, większe w kółko gadają. No to jak to ogarnąć?
Polecam krótki film 🙂
https://instagram.com/p/30-CxIBJvC/?taken-by=domowatv
1. Przyzwyczajenie
Jeśli tylko możecie przyzwyczajajcie dzieci do wspólnego podróżowania od małego. Każde dziecko, które nagle zostanie wsadzone do samochodu w długą, wielogodzinną trasę najpewniej się zbuntuje/będzie niezadowolone. Zabierajcie dzieci w podróże nawet te małe, niech od początku dobrze im się to kojarzy.
Są małe dzieci, które zasypiają w aucie, gdy tylko odpalisz silnik, są też takie, które będą płakać, ba! będą ryczeć jakby obdzierane ze skóry, a każde światła na trasie będą przyprawiać Ciebie o zawał serca. Moje dzieci należały do tej drugiej grupy (starsze w wersji ekstremalnej), zdarzało się, że wracając z drugiego końca miasta od rodziców nadrabialiśmy 10-15 km by tylko ominąć światła. W końcu z tego wyrosły / przyzwyczaiły się do podróży lub po prostu zaczęły im się miło kojarzyć. Choć bywa, że do tej pory zdarzają się małe sytuacje krytyczne.
2. Jazda w trakcie drzemki
Nie lubię jeździć nocą, moje dzieci też nie. To pewnie kwestia przyzwyczajenia od małego, ale staramy się by noc zawsze była w łóżeczku. Za to jeździmy w trakcie drzemki dzieci lub w czasie, gdy są spokojne / wybiegane. U nas taką godziną na start podróży jest 10-11 lub wcześnie rano, wtedy dzieci/dziecko zasypia i akurat gdy jedziemy np. dwie godziny to śpi lub po prostu jest w dobrym humorze.
3. Przerwy
Gdy jedziemy dłużej to zawsze planujemy przerwy. I to nie takie “na siku”, ale dłuższe, 1-4 godzinne by dzieci nie tylko zjadły, ale też pobiegały. Na przykład podczas naszego euro trip wyruszaliśmy rano, a potem około południa robiliśmy przerwę w jakimś ciekawym miejscu. Tam była pora na posiłek oraz zwiedzanie, często biegliśmy na jakiś plac zabaw/plażę/do parku. Dzięki temu chociażby bezstresowo przejechaliśmy 700 km z Warszawy do Bratysławy zatrzymując się w Szczyrku. Bez płaczu, bez “mamo kiedy dojedziemy”.
4. Jedzenie
Jedną z najważniejszych rzeczy w podróży jest zapewnienie jedzenia. Nie jemy w trasie lecz na postojach. Po pierwsze nie wyrabiamy złych nawyków, po drugie tak jest bezpieczniej, po trzecie na postoju faktycznie można coś zjeść, a nie tylko się zapchać. Stąd planujemy postoje co ok. 3 godziny. Gdy podróżowaliśmy z malutkim dzieckiem, karmionym piersią, to nie ukrywam, że stawaliśmy na karmienie tak często, jak była potrzeba. Teraz, gdy jeździmy z 15 mc i niespełna 3 latkiem to stajemy właśnie co ok. 3 godziny.
Na wszelki wypadek mam chrupki kukurydziane lub andruty, które w sytuacjach nieprzewidzianych mogę podać dzieciom bez stresu, że się zakrztuszą czy cokolwiek takiego. A na postoju jemy obiad w restauracji albo kanapki/naleśniki/ makaron, owoce itd. Do picia zawsze jest woda i zawsze pilnuję by dzieci sporo piły w trasie.
5. Toaleta
Z małym dzieckiem trzeba stanąć i zmienić pieluchę, w sumie samochód sprawdza się super. Z większym, o ile nie ma łazienki to wozimy turystyczny nocnik. Taki nocnik można rozłożyć w samochodzie, a wkład wyrzucić, gdy będzie możliwość. Dla mnie to jeden z najfajniejszych gadżetów. W razie potrzeby nocnik zmienia się w nakładkę na sedes, więc nawet ubikacja na stacji benzynowej nie będzie “straszna”.
7. Zabawy
W końcu każde dziecko zacznie się nudzić. W samochodzie albo śpiewamy albo mam kilka drobiazgów do zabawy. Najlepiej gdy jest to coś nowego lub dawno niewidzianego 🙂 Niemniej odkąd podczas szkolenia z bezpiecznej jazdy uświadomiłam sobie, że każda zabawka w razie wypadku “zwiększa” masę 30 razy to ilość drobiazgów ograniczam do absolutnego minimum. Najczęściej dzieci mają swoje ulubione pluszaki, miękkie książeczki (najlepiej z naklejkami) i jakiś lekki resorak. My akurat unikamy (przynajmniej póki co) tabletów i zabawek grających w samochodzie.
Druga sprawa to towarzystwo – rodziców lub rodzeństwa. O ile nikt z tyłu nie kłóci się o zabawki to podróż z dwójką jest łatwiejsza niż z jednym.
8. Wygoda
W trasie ważne jest by wygodnie dziecku się podróżowało, banał, ale istotny. Oczywiście w foteliku tyłem do kierunku jazdy (bo tak bezpiecznie – poczytaj o fotelikach RWF). Ale prócz tego dbamy o odpowiednią temperaturę – nie za ciepło, bo wtedy dzieci się pocą. W samochodzie mamy też z tyłu przyciemnione szyby, by nie świeciło słońce, a po zmierzchu inne samochody.
Warto też ubrać dzieci wygodnie, najlepiej w bawełniane, miękkie, nie krępujące ruchów ubrania.
9. Lusterka
W samochodzie mamy zamontowane w zagłówkach lusterka, by widzieć dzieci i by dzieci widziały nas. Przetestowałam wiele lusterek i najfajniejsze to Taf Toys, bo poza tym, że kolorowe to ma taką poduszeczkę i dopasowuje się do zagłówka.
10. Zainteresowanie
Mam wrażenie, że ze starszymi dziećmi jest o tyle fajniej, że można je zainteresować. My opowiadamy gdzie jedziemy, co będzie na miejscu, że będziemy szukać parkingu lub jechać do hotelu itd. Mamy pełną współpracę i dzieci, które są nie tylko zaangażowane, ale też wspólnie “planują” z nami trasę. Wierzcie mi, że od razu nastroje są lepsze.
No dobrze, wszystko brzmi fajnie, ale teraz pewnie część z Was powie: “u mnie nie da rady”. Poniżej kilka pytań/odpowiedzi, które może Wam ułatwią i umilą podróż.
1. moje dziecko płacze
Wszystko zależy w jakim wieku jest dziecko. Te najmniejsze często płaczą nie tylko z głodu czy mokrej pieluszki, ale też dlatego, że nie potrafią samodzielnie zasnąć, a im są bardziej zmęczone (wbrew opinii, że tak lepiej) tym bywa gorzej. Szczerze mówiąc to najlepiej stanąć i utulić. Wyrośnie z czasem 🙂
Większe dzieci płaczą by już mają dość. O ile nie są głodne czy nie chce im się siku to po prostu mają za dużo energii i trzeba ją gdzieś zużyć 🙂 Warto się zatrzymać i dać im się wyszaleć. A przy tym samemu wrzucić na luz, jak dojedziecie później to nic się nie stanie.
2. Moje dziecko wymiotuje
No i tutaj klops, niektórym pomagają plasterki na pępuszek, a innym tylko mocniejsze leki. Podobno choroba lokomocyjna rozwija się około 3 roku życia, wcześniej nie można o niej mówić. Ale gdyby to było takie proste… Ogólnie przyczyn może być wiele i niekoniecznie “choroba”: zbyt dużo jedzenia, zbyt ciepło, źle wyważone koła w samochodzie, brak przyciemnionych szyb (szybko zmieniające się obrazy), refluks, strach.
3. Ciągle słyszę “kiedy dojedziemy”
No nudzi się 🙂 Możesz tylko wymyślić jakieś fajne zabawy, jeśli nie zabawkami to w liczenie czerwonych samochodów, szukanie znaków, skojarzenia czy coś w tym stylu.
To chyba tyle, życzę Wam by wszystkie Wasze podróże z dziećmi były miłe. I chyba najważniejsza rada to wrzucić na luz, wtedy naprawdę jest łatwiej 🙂 I to tak całkiem poważnie, bo podróż z dziećmi jest inna i jeśli będziecie się (niepotrzebnie) denerwować, że postój, że hałas, że płacz to atmosfera wszystkim się udzieli. Wrzućcie na luz i sprawcie by jazda samochodem była przygodą 🙂