Pamiętam, że gdy jeszcze nie wpadłam w sidła wózkomanii przeczytałam gdzieś o Orbit Baby. Artykuł był skupiony przede wszystkim na cenie (że drogi) i na właścicielce-celebrytce (jakie to bezmyślne wydać tyle pieniędzy na wózek!) 🙂 W końcu Orbit Baby wpadł z moje ręce i dzisiaj przyjrzę mu się bliżej czy warto, czemu jest fajny i w których miejscach jest niedoskonały.
Zerknij tutaj na aktualne oferty.
Orbit Baby to wózek, który poznacie z daleka. Niektórzy nazywają go wózkiem widłowym, inni designerskim odkryciem. Dla jednych jest niesamowicie praktyczny, dla innych przekombinowany. To czego nie można mu odmówić to tego, że wzbudza emocje 🙂 często skrajne.
Wózek testowałam dzięki uprzejmości Marysi, która pożyczyła mi go na jakiś czas. Testowałam głównie spacerową wersję, choć mam też dla Was kilka uwag o gondoli 🙂 Testowana wersja to Orbit Baby G2. Obecnie jest G3, który pozwala m.in rozbudować wózek do wózka dla dwójki dzieci.
Plusy
Zacznę od wielkiej budki, bo naprawdę mnie zachwyciła! Jest ogromna, lekko chodzi. Wykonana z cieńszego materiału, takiego trochę “majtkowego”, ale dzięki temu też zajmuje mniej miejsca za głową dziecka, gdy jest złożona. Jest naprawdę tak duża, że zakrywa malucha bardzo dobrze! Ciągle mnie dziwi, czemu tylko nieliczne firmy mają w swoich wózkach tak funkcjonalne budki?
Powtórzę raz jeszcze – jest super. W gondoli, która ma osobną budkę, ta buda jest mniejsza, więc warto zwrócić na to uwagę. Niby jest wyciągana dodatkowa osłonka, ale bardzo trudno ją naciągnąć na wózek by nie zeskakiwała.
Wygodne siedzisko to kolejny plus. Fajnie wyprofilowane, dziecko się nie zsuwa, fajnie “wpada” i mi całkiem wygodnie, a przynajmniej tak wygląda 🙂 Choć jest to wózek raczej dla młodszych dzieci i mój trzylatek, których ochoczo zawsze sprawdza każdy nowy pojazd miał już mało miejsca od budki. No, ale mało kto wozi trzylatka. Dla półtoraroczniaka jest idealny.
Siedzisko jest regulowane, trzeba to robić co prawda oburącz (chwycić za dźwignie z obydwu stron wózka) i można wtedy opuścić oparcie. Jest to siedzisko kubełkowe, więc reguluje się je w całości.
Obrotowe siedzisko to kolejny plus, bo można ustawić dziecko przodem do kierunku jazdy, a także przodem do drogi oraz (uwaga) bokiem 🙂 To na co warto zwrócić uwagę to fakt, że siedziska nie trzeba wypinać (!), jak to mam miejsce w innych wózkach, a po prostu obrócić. Jest to ciekawe rozwiązane i bardzo wygodne i jestem w stanie uwierzyć, że naprawdę się z tego korzysta w trakcie jazdy, gdy np. maluch robi się niespokojny.
Aby obrócić siedzisko przodem do siebie trzeba je najpierw położyć, ale przy wygodzie jaką daje to obracanie to w zasadzie nieistotny detal. Wspomniałam też, że można ustawić siedzisko bokiem. Nie widzę zastosowania tego w jeździe, podobno przydaje się np. w restauracji… choć jak mam być szczera to osobiście wolę posadzić dziecko w dedykowanym foteliku, bo fotelik zawsze łatwiej umyć niż tapicerkę wózka 🙂
Swoją drogą samo siedzisko wydaje się być bardzo przemyślane, jest wentylowane (można odpiąć dodatkowy suwak), a tapicerka jest z miłej mikrofibry no i firma chwali się certyfikatem Oeko-TEX, czyli mówiąc w skrócie – wybrali bezpieczne materiały dla dzieci. Przyznam się Wam, że nie wyczułam początkowo, że to mikrofibra, ale na pewno materiał jest miły w dotyku i delikatny.
Wspomniałam Wam już o gondoli, ale jeszcze rozwinę temat. Gondola jest, choć niewielka, bo ma raptem 65 cm długości. Dla dziecka urodzonego latem spoko, dla jesiennego może być przykusa pod koniec zimy 🙂 Gondola ma swoją budkę, dodatkową osłonkę (ciężko ją naciągnąć by nie spadała). Ma też pasy. Przyznam, że w gondoli mało kiedy korzystałam z pasów, ale są.
Możliwość przerobienia gondoli na kołyskę to taki bajer, ale całkiem fajny 🙂
Ciekawy wygląd. Wygląd możemy oceniać czy ładny czy nie, ale na pewno jest charakterystyczny i wyróżnia się na tle innych wózków (zerknij też na mój ranking wózków, które Cie wyróżnią).
Pałąk – jest, jest odpinany i odginany i na dobrej wysokości. Zero uwag 🙂 brawo!
Tacka na butelkę to taki bajer ale bardzo przydatny 🙂 co prawda prócz butelki z wodą wciskałam tam telefon (haha), ale sprawdza się. Zimą gorąca herbata w kubku termicznym tak pod ręką – czad 🙂
Regulacja podnóżka kolejny plus. Podnóżek jest plastikowy, wysuwany, daje bardziej wsparcie pod stópki, ale jest.
Ani plus ani minus
Zdejmowana torba na zakupy to w sumie ani plus, ani minus. Bo z jednej strony niezły bajer – wyjmujesz torbę, gdy masz tam gadżety dla dziecka to jest to wygodne. Ale, jest też niewielkich rozmiarów, więc pół domu, ani pół sklepu nie zapakujesz 🙂 A tak poważnie to na podstawowe rzeczy z domu typu kocyk, coś dla dziecka – spoko, na zakupy raczej niekoniecznie, chyba, że to zakupy pt. skończył mi się chleb.
Orbit Baby chwali się systemem amortyzacji “QuadShock zapewniający płynną jazdę bez wstrząsów”. No i tutaj mam mieszane uczucia, wózek jest amortyzowany, ale jednak piankowe koła, stelaż to sprawia, że jest to typowo wózek miejski. Kostka, wertepy są wyczuwalne.
Minusy
Rączka jest zbudowana z dwóch rogów, czyli prowadzenie jedną ręką jest niewygodne. W dodatku jest tak wyprofilowana, że jakoś najwygodniej się ją chwyta. Na plus jednak, bo o tym nie wspomniałam, jest to, że jest regulowana, więc będzie dobra i dla wyższych dzieci.
Hamulec – piękny, czerwony, ale ciężko chodzi. Nożny umiejscowiony nad tylnymi kołami.
Jak kupić Orbit Baby?
Nowy wózek kosztuje ok. 3795 zł, zerknij tutaj na oferty.
Wymiary
Wózek po złożeniu: 83 x 39 x 36 cm, rączka regulowana: 102-117 cm. Siedzisko: 53 x 34 cm, a gondola 65 x 33 x 20 cm.
Waga wózka: 13,5 kg (waga z siedziskiem/gondolą).
Dla kogo Orbit Baby?
Wózek spodoba się tym z Was, którzy szukają wózka innego niż wszystkie. Jest oryginalny, inny, ciekawy. Ma wiele fajnych rozwiązań, chwalą się też dbałością o racjonalne wykorzystanie surowców, co na pewno jest plusem. Może być wózkiem jednym na cały okres wózkowania.
Jak Wam się podoba?