Chciałam tu przyjechać odkąd jakiś czas temu ktoś mi o Gardzie opowiedział. I teraz leżę sobie nad jeziorem, podziwiam widok na odległe góry i pisze wiadomość do tej osoby, że faktycznie jest pięknie. Cudownie!
Dziś jest dzień lenia. Staramy się raz na kilka dni, no tydzień, zrobić dzień totalnego odpoczynku. Co prawda kusi mnie busik do Sirmione, ale zostaje przegłosowana. Dziś odpoczywamy i nic nie robimy.
Rano mamy małą przygodę z lodówką, okazuje się, że nie chłodzi. Już rozpacz w oczach, że sery, jedzenie, co teraz, jaż żyć?! Ale okazuje się, że musimy trochę wyrównać kampera i działa! Ufff. Dla potomnych: lodówka w kamperze nie zawsze lubi za duże skosy, ot i cała tajemnica.
Leżymy na kocu, moczymy się w wodzie (ależ cudownie ciepła!), leżymy, moczymy itd. Nawet próbuje czytać, ale akurat dziś mój czytnik się rozładował.
Dzieci rysują, bawią się w kamperowanie, ja wycinam zdjęcia do albumu itd. Ogólnie totalne lenistwo. Nawet na obiad jest makaron z sosem pomidorowym, czyli leniwe danie 🙂 Zatem dziś opis będzie krótki, bo po prostu odpoczywamy 🙂 I tyle.
Jest gorąco, to najgorętszy wieczór. Dzieci usypiamy w namiociku na zewnątrz, takim plażowym o takim, 99 zł (genialny swoją drogą na plażę), bo w kamperze jest za ciepło. W ogóle jest gorąco 😉
Informacje praktyczne (noclegi itd)
nocleg na kempingu: my zatrzymaliśmy się na kempingu Camping Village San Francesco w Desenzano del Garda, dojście nad samo jezioro, bardzo fajny kemping. Korzystaliśmy z kart ACSI, która daje możliwość korzystania ze zniżek poza wysokim sezonem i za noc, za naszą 4 (2+2) płaciliśmy 19 euro. Wg wyliczeń na stronie za dwie noce zapłacilibyśmy 128 euro (!) i 142 euro w sezonie wysokim. Dorzucam ceny: dorośli po 12, dzieci po 9, miejsce dla kampera 22 euro za dobę w sezonie średnim.
Stąd kursują busiki do Sirmione (10 minut).