Zaraz przychodzi do dzieci (i nie tylko) św. Mikołaj z prezentami: “czy byłeś grzeczny?”. Wiadomo: każde dziecko jest grzeczne, co najwyżej czasem niegrzecznie się zachowuje 🙂 A czemu tak się dzieje?
Nie lubię określenia: grzeczne, bo ono nic tak naprawdę nie mówi. Dla jednych to będzie totalne posłuszeństwo, dla innych to, że dziecko nie zbiło wazonu czy nie kłóciło się z siostrą. Trochę bez sensu. Ale ustalmy na potrzeby tego wpisu, że określimy tak ogół zachowania uznawany przez nas dorosłych za “pewne wybryki” i “złe zachowanie” 🙂 Będzie nam łatwiej.
Czy dziecko jest dobre?
Na samym początku jedna rzecz: dzieci z gruntu są dobre. One nie rodzą się złe, złośliwe, testujące, pyskate. Nie. To tylko wymysł filmu Wioska przeklętych czy innych podobnych, jak Laleczka Chucky.
Ale normalnie dzieci są dobre. Czemu to chcę podkreślić? Bo po pierwsze takie spojrzenie na dziecko wiele ułatwia rodzicom (serio, spróbujcie), a po drugie tłumaczy, że to złe zachowanie ma w czymś podłoże i należy rozprawić się z przyczyną, a nie skutkiem (to o wiele skuteczniejsze).
Oczywiście może w przypadku starszych, nastoletnich dzieci nie ma to takiego zastosowania, ale małe dzieci, te którym najczęściej przypisuje się łatkę “niegrzecznych” nie biorą się z kosmosu.
Czemu dzieci są niegrzeczne?
To nie jest tak, że ja to wymyśliłam, ale skoro wiele rzeczy sprawdza się u mnie oraz przewija się w książkach to może i u was się sprawdzi, a na pewno warto spróbować 🙂
Przemoc
Zacznijmy z grubej rury. Jeśli dziecko jest bite (tak klaps to też przemoc), jeśli stosowana jest do niego przemoc słowna to to wróci. Sytuacja z placu zabaw: “dziecko podbiega i ciągnie za ucho drugiego malucha”. Reakcja niani: “Debilu, co ciągniesz, przyjemne? (i sama ciągnie chłopca za jego ucho). Widzicie nonsens takiego zachowania? Nie ma opcji by nauczyć dziecko, że to jest złe jeśli uczymy je dokładnie tego samego.
Propozycja: po prostu przestać stosować przemoc, choć ta rada dla wielu będzie nie do ogarnięcia. Ale warto spróbować. Zamiast bić/krzyczeć policzyć do 10, spytać, posłuchać, wytłumaczyć
Przykład z góry
Była taka kampania pokazująca, jak tata (kierowca) jedzie samochodem, oczywiście trąbi, wyzywa innych kierowców okraszając to niewybrednymi komentarzami. A potem jest scena na dziecko, bawi się w domu swoim samochodem. Jak myślicie co robi? No właśnie. Przykład płynie z góry. Zobaczcie film (jest krótki). Trudno wymagać od dziecka dobrego zachowania jeśli sami dajemy zły przykład.
Propozycja: nie twierdzę, że rodzice mają trzymać emocje na wodzy, absolutnie, powinni wręcz pokazać, że też czasem się złoszczą, mają gorszy dzień. Ale jeśli nie chcemy by dziecko przeklinało to sami nie dawajmy takiego przykładu. Dziecko chłonie jak gąbka.
Emocje
O ile powyższe dwa punkty pewnie część z was wrzuci do worka “u mnie tak nie ma” (a przynajmniej jakoś naiwnie w to wierzę) to ten warto przeczytać dwa razy. Emocje dziecka są jednym z powodów jego zachowania. I wcale nie muszą to być złe emocje, po prostu ich nadmiar. Naprawdę.
Pamiętam, gdy moje dziecko poszło do przedszkola. Po powrocie miałam w domu zupełnie inne dziecko. Tupanie, krzyczenie i ogólnie nazywane złe zachowanie było standardem. Miałam dwa wyjścia: obwinić za wszystko przedszkole, złe panie, okropne inne dzieci i całe zło świata albo znaleźć inną przyczynę. Oczywiście nie można wykluczać pierwszej opcji, ale warto też skupić się na drugiej możliwej przyczynie, czyli emocjach.
Dzieci, szczególnie małe, nie radzą sobie z emocjami. Nie bardzo wiedzą co z tym zrobić, jak dać im ujście. Zresztą nam dorosłym też zdarza się popłakać z bezsilności czy wzruszenia. Może tylko mniej “pokazowo”.
“Dziecko, które akceptuje siebie i to, co czuje, rozumie, skąd biorą się jego emocje, nie boi się komunikować ich i prosić o pomoc. Potrafi pokazać, kiedy nie podoba mu się to co je spotyka” (1)
Warto popracować nad emocjami. Naprawdę.
Propozycja: fajnym sposobem jest nazywanie emocji: “widzę, że jesteś smutny” po pierwsze pokazujemy, że widzimy, a po drugie uczy dzieci określać to co czują. Niesamowicie pomocne są książki, dla malutkich polecam taką z przytulaniem np: “Nie trzeba słów” to książka, gdzie po prostu mówi się o tuleniu, ale bardzo rozładowuje nadmiar emocji i uczy dziecko, że zawsze może przyjść znaleźć ukojenie w ramionach rodzica. Druga, dla starszych to seria z księgi uważności, warto zacząć od Lwa Staszka i jego burzowych chmur. Często takie porównania: “widzę, że jakieś ciemne chmury się zbierają, może je razem przegonimy” potrafią nieźle rozładować nagromadzone emocje. Oczywiście to tylko kilka sposobów, ale emocji nie warto “olewać” 🙂
Czas
Często złym zachowaniem dzieci zwracają na siebie naszą uwagę. Po prostu mają poświęcone za mało czasu. A kiedy rodzic zwraca uwagę na swojego malucha? No najczęściej wtedy, gdy ten coś psoci.
Scenka ze sklepu: dziewczynka zagaduje mamę: “mamo, a czy mogę to? a to mogę? mamooooo” (w tym czasie mama patrzy się w telefon i nie reaguje, albo odburkuje “daj spokój”. W pewnym momencie dziewczynka zaczyna kopać stojak, przewracać rzeczy na półce. Wtedy mama chowa telefon i zaczyna ją w niecenzuralnych słowach upominać. Prawda jest jednak taka, że choć forma przekazu jest paskudna, to matka zbliża się do dziecka i poświęca mu swój czas. Paskudne no nie?
Propozycja: warto wsłuchać się w to co nasze dzieci mówią i robią nie tylko wtedy, gdy robią źle. Często wcześniej dają nam znać, że potrzebują uwagi, czasem tylko przytulenia, czasem może wspólnego pogapienia się w gwiazdy. Cokolwiek. I tu nie chodzi o czas: “jestem w domu”, ale ten faktycznie skupiony na dziecku.
Łatki
Franio jest taki niegrzeczny, on i tak tego nie zrobi. Jemu to nigdy nie wychodzi. No klops. Można naprawdę w to uwierzyć.
Propozycja: Nie przyczepiaj łatek dziecku i nie pozwól by inni to robili 🙂 Nie ma dzieci z gruntu złych, są dzieci, które wymagają więcej pracy i uwagi.
Zrozumienie
A może jest tak, że nie rozumiemy dzieci. Ba! sama miewam problem by zrozumieć niekiedy jakąś tragedię dziecięcą, która dla mnie jest jedynie rozwaloną wieżą itp. Fajnie popatrzeć na świat oczami dziecka.
“Ważne jest powstrzymanie się od oceniania, poprawiania, pouczania. Trzeba po prostu słuchać i być” (1)
Propozycja: warto wsłuchać się w potrzeby, motywy i spojrzeć na problem oczami dziecka, to często klucz do rozwiązania niepotrzebnych konfliktów czy oznajmienia po latach: “mamo, ty nic nie rozumiesz” 🙂
Nadwrażliwość
To złe zachowanie dziecka może się brać z różnego rodzaju nadwrażliwości. Maleństwo może płakać, bo boli je dotyk, gdy ma nadwrażliwość np. pleców. Dziecko może być niespokojne, pobudzone, skakać, przesuwać meble, gdy brakuje mu stymulacji czucia głębokiego. Może nie chcieć jeść, wypluwać jedzenie, gdy ma nadwrażliwość na jakiś zapach albo czucie w obrębie policzków. I tak dalej.
Propozycja: warto obserwować malucha, często pomaga proponowanie odpowiednich aktywności, ale często pomaga spotkanie z terapeutą Integracji Sensorycznej, który pomoże wskazać jak pracować, jakie zabawy są lepsze czy gorsze.
Absolutnie nie twierdzę, że to jedyne powody “złego zachowania”, ale moim zdaniem często zamiast leczyć skutek (nieposłuszność, złość, agresję) lepiej znaleźć przyczynę. Wymaga to więcej pracy, ale daje fajniejsze efekty i trwalsze! 🙂
A wszystkim chcącym zgłębić temat polecam garść fajnych książek, o których na pewno jeszcze nie raz wspomnę. Za to mam nadzieję, że żadne dziecko nie dostanie rózgi, w końcu wszystkie dzieci są grzeczne, tylko nie zawsze dobrze się zachowują <3 Kochać ich jednak przestać nie można 🙂
aaaaaa i najważniejsze! Dzieci są dziećmi! Wcale nie muszą siedzieć potulnie w kąciku, odpowiadać tylko: “tak mamo”, one mają teraz swój czas na szleństwa, zabawę, na zwykłe dzieciństwo 🙂
Jeśli spodobał ci się ten wpis będzie mi miło, jak podzielisz się nim ze znajomymi.
* bibliografia
1) “Dziecko z bliska” Agnieszka Stein
2) “Wychowanie bez kar i nagród” Alfie Kohn
3) “Porozumienie bez przemocy” Marshall B. Rosenberg
4) “Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” Faber Adele, Mazlish Elaine
5) “Księga rodzicielstwa bliskości” William Sears, Martha Sears