“T-shirt i trampki? To nie wypada! Masz 30 lat, obciach”. Czasem to słyszę i wtedy zastanawiam się kiedy nadchodzi ten wiek, że dziadziejemy? Kiedy z pełnych fantazji ludzi robimy się paskudnymi zgredami. Tu nie chodzi o strój, ale stan umysłu. Nie chcę dorastać, przeraża mnie, że mam być matką, która jedyne co mówi to: “nie wolno, uważaj”, a każdą rzecz mierzy tylko “czy warto”?
Sytuacja 1.
Lato to ten czas, kiedy sporo siedzę z dziećmi na placu zabaw. Kiedy słyszę więcej. “Nie biegaj, uważaj, nie dotykaj, nie rób tak, nie tak, spocisz się, uważaj ubrudzisz się”
Serio? Dziecko ma nie biegać? Nie dotykać, nie sprawdzać? Kiedy to się stało, że jedyne co chcesz powiedzieć to NIE? Zatem przenieś się teraz pamięcią do swojego dzieciństwa. Skakanie po sianie? Bujanie na trzepaku? Berek, klasy? Zwykłe, ba już nie wspomnę o rzucaniu kamieniami do tarczy czy nie daj co scyzorykiem. Co sądziłeś o ludziach, którzy mówili “Nie wolno”? Nuuuudy. Bez sensu. A może miałeś rodziców, którzy mówili: “baw się dobrze?” 🙂 Tego ci życzę, bądź takim rodzicem i sam też baw się dobrze.
Sytuacja 2.
Pada. Zakładamy kalosze i idziemy skakać po błocie niczym świnka Peppa. Ja też. Obok idzie mama z płaczącą dziewczynką: “szybciej, omiń, nie bo się ubrudzisz, tak nie, szybciej, ubrudzisz się, nie wchodź w kałuże”. Moje dzieci patrzą, ja wyglądam jak wariatka, bo nie tylko pozwalam dzieciom na coś “złego”, ale robię to z nimi. “Mamo czemu ta dziewczynka nie może skakać?”. Nie wiem co powiedzieć. Na szczęście moje młodsze dziecko zna odpowiedź: “bo nie ma kalosiii”. Proste 🙂
Zastanawiam gdzie zgubiła się ta spontaniczność. Odrobina szaleństwa. Nie twierdzę, że każdy ma skakać po kałużach…. choć z drugiej strony czemu nie? Bo nie wypada? No chyba, że nie masz kaloszy! (przy okazji jak fajnie skacze się na bosaka!). Jak byłeś dzieckiem oglądałeś mrówki, podziwiałeś obłoki, pamiętasz, jak sunęły po niebie niczym małe samochody? A te co przypominały owce albo siusiaka? 🙂 Obserwowałeś robaki, może siedziałeś godzinami gapiąc się na mrówkolwa, który w swoich malutkich dziurkach porywał mrówki do środka? Znasz w ogóle mrówkolwa? Gdzie to zgubiłeś? Czemu pędzisz do przodu nie patrząc na małe rzeczy? Zatrzymaj się, spójrz na te chmury, zimą rozwal zamarznięta kałużę i znowu uciesz się na widok morza. Zwolnij, uśmiechnij się.
Sytuacja 3.
Imieniny cioci np Ziuty. Wszyscy eleganccy, kwiaty, serniczek, kawka, herbatka. Bo tak wypada. U nas siada się na podłodze, wyciągamy fondue i maczamy owoce w płynącej czekoladzie. Bez spinki, za to wszyscy nagle są wyluzowani. Nie wypada? Może. Ale spróbuj. Polecam.
Każdy ma swoje przyzwyczajenia, nie twierdzę, że masz wywalać stół. Ale jeśli zaczynasz się nudzić na takich imieninach to może warto to zmienić? Weź dzieci, weź babcie pod ramię i idźcie chociażby na spacer albo wyciągnij badmintona, bule, cokolwiek tylko nie zgredziej przy tym stole z telewizorem w tle.
Z okazji Dnia Dziecka życzę wam byście nie dziadzieli za szybko. Odpowiedzialność to jedno, ale nie ma czegoś takiego, jak nie wypada. Jeżeli jedyne na co masz siłę to włączenie telewizora, a jedyne co mówisz to: nie wolno. To weź się w garść. Śpiewaj co sił w gardle (nie tylko po %, ale z dziećmi), graj w piłkę, idź na ten spacer i daj żyć. Daj poznawać i eksperymentować. I bądź obok. Nie tłamście w sobie tego dziecka. Poczujcie się znowu fajnie 🙂
Obudź w nocy dziecko by wspólnie posłuchać, jak dziki chrumkają za płotem, pokaż mu świetliki. Idźcie razem pobiegać po błocie i dajcie spokój z tym wiecznym NIE wolno. Poczuj się znowu dzieckiem.
Ja nie chcę nigdy dorastać do końca, a Ty?