Czy zdjęcie znalezione w internecie są niczyje a może to dobro wspólne? Tym razem temat, który mnie porusza, a jednocześnie problem, z jakim mam styczność każdego dnia. Zdjęcia, prawa autorskie, znajdywanie grafik w sieci – czy ktoś w ogóle na to patrzy? Czy znalezione w internecie znaczy za darmo? Jak sądzicie?
Czy znalezione w internecie znaczy, że jest to darmowe? Otóż nie. Ale niestety wydaje mi się, że w tej kwestii jest ogromna niewiedza (zrzucam to na brak wiedzy a nie celowe działanie).
Codziennie spotykam się z przejawami wykorzystania cudzych grafik w sieci, może kilka przykładów:
- vloger nagrywa film na podłożonej grafice nie swojego atorstwa, pomieszczenie piękne, jak z magazynu wnętrzarskiego… i stamtąd najpewniej jest. Praw autorskich brak.
- bloger zamieszcza swoje zdjęcie na pięknym tle w kwiaty, taki vintage style, wygląda profesjonalnie. Prawa autorskich do grafiki brak.
- bloger ma swego bloga i wrzuca tam zdjęcia z innych blogów. Oczywiście bez źródła, ba nawet wycina znaki wodne. Tego nigdy nie zrozumiem.
- sprzedawca na allegro, wystawia własne gacie, oczywiście na aukcji zdjęcie zapożyczone od znanej blogerki modowej. Bez porozumienia, bo znalazł w sieci.
- i nagminne, facebook. Profil marki czy osoby publicznej a tam zdjęcia zapożyczone z internetu, bez źródła oczywiście, wrzucone na tablice. Praw autorskich znowu brak.
Macie inne przykłady? Piszcie, bo o tym trzeba mówić!
To wszystko to złamanie prawa autorskich. Otóż zdjęcia w Google nie są niczyje czy wszystkich, one tam trafiają, bo ktoś je zamieścił u siebie na blogu, forum, stronie, profilu itp. Ale nadal jest ich autorem!
Nie można takich zdjęć sobie wziąć, zabrać, ukraść (no kurcze, mocne słowo, ale przecież to czyjaś praca!).
Zdjęcia można robić samemu, serio. Można zamówić u fotografa również, często zaprzyjaźnionego. Można skorzystać z banków zdjęć, stocków. Są też darmowe. Można też w takich miejscach znaleźć grafiki do wykorzystania komercyjnego. To ważne, bo nie każdą grafikę nawet zakupioną można wykorzystywać w takim celu. Zawsze trzeba czytać licencje, istotna to creative commons, ale też miewa ograniczenia. Obiecują o tym napisać jeszcze 🙂
Spotkaliście się z tym, pomóżcie mi mówić o tym problemie, może macie pomysły, jak mówić o prawach autorskich? Jak walczyć z tym problemem?