Lubię podróżować, bardzo. Gdy podróżujemy razem całą rodziną to czuję się dobrze, bo najbliższych mam obok. Są jednak chwilę gdy tęsknię za czymś, za konkretnymi rzeczami, których w podróży nie ma. To niby mało znaczące, ale bywa, że bardzo bym to chciała.
I żeby nie było, tym razem nie o tym za kim tęsknię. Choć nie ukrywam, że już się nie mogę doczekać aż spotkam się z rodzicami i jeszcze raz pokażę im te wszystkie zdjęcia, które każdego dnia dostają na telegranie. Czy lada moment z teściami w Wiedniu, gdzie my będziemy wracać, a oni jechać na swoje euro trip. Znajomi, koty, tak tęsknię, ale dzisiaj o rzeczach.
Bo o ile powyższe wydaje mi się naturalne, o tyle tęsknota za rzeczami wydaje mi się jakaś taka inna. Może to nie tęsknota, a jakiś brak? 🙂
Tęsknię za:
Szyciem. Nie mogę się doczekać, aż znowu usiądę do maszyny. Uszyję kolejne sukienki. I spodnie. Bluzki. Może porwę się na marynarkę? 😉 Oczywiście zamówiłam jakiś nowy materiał, który czeka na uszycie.
Chlebem. Niby parę razy piekłam na wyjeździe, ale nie wszędzie są piekarniki. A ja tęsknię za pieczywem, które nie będzie czerstwe /gumowe/niesmaczne kolejnego dnia. Ale za takim naszym polskim, wilgotnym, smacznym, z chrupiącą skórką.
Kawą. Tą robioną przez Michała z aeropressa. W zasadzie jesteśmy pewni, że kolejnym razem bierzemy kawę że sobą aby nie musieć kupować takiej 3w1. Teraz wzięliśmy tylko spieniacz do mleka 🙂 No dobrze, żeby było sprawiedliwie: pyszną kawę piliśmy we Włoszech <3 oj najlepszą!
Za moją kuchnią. Na co dzień mam jej dość, bo mała, ale po pobycie w wielu różnych mieszkaniach fajnie będzie znowu będzie mieć wszystko pod ręką 😉 i w ogóle mieć wszystko. Wiecie, że w wielu mieszkaniach nie ma patelni, noży, desek do krojenia? To najczęstsze braki.
Za dobrym twarogiem. O tak, za polskim twarogiem, najlepiej z naszymi polskimi truskawkami. Czy jak wrócę w lipcu to będą jeszcze jakieś truskawki? Pyszne są melony, arbuzy, cudownie dojrzałe (i te suszone) figi, ale nasze truskawki są najlepsze. A z twarogiem – o mniam!
O i tyle, niewiele w sumie 🙂 Ale powoli nasza miesięczna podróż zbliża się do końca…
I wtedy zjem chleb i twaróg i uszyję sobie coś 🙂
A Wy za czym tęsknicie, gdy nie ma Was w domu?