Uwielbiam takie weekendy, spokojne, leniwe i słoneczne. Weekend spędziliśmy w Kazimierzu Dolnym, nie byłam tu wiele lat, zupełnie inaczej zapamiętałam to miejsce. Miło mnie zaskoczyło, choć jest dość kameralnie, ale na weekend idealnie. Jedyne rozczarowanie? Jedzenie. Beznadziejne.
Kazimierz Dolny nad Wisłą
Zacznę od tej Wisły, choć sama mam ją pod oknem to cieszy mnie za każdym razem to, jak w innych miastach potrafią wydobyć jej piękno. Deptak, zieleń na której można położyć koc, toaleta i kosze (!) w pobliżu i… tyle wystarczy. Jest super. Może się kiedyś tego doczekam w Warszawie. Może?
Rynek i koguty
Rynek niewielki za to zatłoczony od “ja pani powróżę”, nie lubię tego, ale to chyba klimat tego miejsca. Za to na małym rynku w weekend jest targ, taki pchli. Talerzyki o zgrozo kosztują majątek, ale zachorowałam na filcową niewielka torebkę z kotem. Były same duże a mi się marzy niewielka, widzieliście gdzieś może?
Koguta w Kazimierzu trzeba kupić, za Waszą radą od Sarzyńskich. I to był dobry wybór. Z ciekawości kupiłam też inne (dwóch innych producentów) i były o wiele mniej smaczne i skończyły jako francuskie tosty. Za to te od Sarzyńskich są serio dobre. Dzięki za rady ♥
Kupiłam też koguta z piernika… ale to chyba nic tradycyjnego, tylko ładne. A może się mylę? 🙂
Beznadziejne jedzenie
To moje największe rozczarowanie. Może nie trafiłam dobrze a może tak jest, ale nigdzie nie zjedliśmy dobrze. Mrożone warzywa, placki ociekające tłuszczem, już kebab pod psem był lepszy w drodze desperacji, bo na samych gofrach i kogutach żyć nie można.
Słodkości słabe, Manufaktura Czekolady na Krakowskiej rozczarowała mnie bardzo słabymi tortami z nieświeżym i sztywnym kremem. U Vinceta było przyjęcie i nic nie serwowali.
Jedynie sytuację ratuje “Herbaciarnia u Dziwisza” tez na Krakowskiej. Polecam z czystym sumieniem i dla herbaty i dla ciastek, piszinger, tort czekoladowy – bardzo smaczne.
A jakie są Wasze kulinarne doświadczenia z Kazimierza? Może coś polecicie na zaś lub innym?
I druga rzecz, jak pamiętacie wyjazdy z rodzicami a potem powrót w to samo miejsce jako dorośli? Bo ja Kazimierz zapamiętałam jako znacznie większy, ale przyznam, że nadal wydaje mi się uroczy 🙂