Przyjechaliśmy do Włoch by się wygrzać i… to tutaj najbardziej zmoczyło nam tyłki. A nasz namiot po prostu poddał się w tej nierównej walce.
Nie zawsze jest tak, jak się chce, no cóż, przygoda jak to się mówi 🙂
Vlog
Na filmie możesz zobaczyć, jak nasz namiot nie dał rady w starcie z deszczem.
—wgrywa się—-
Dzień 20
Całą noc leje, wali, leje. Burza jest bardzo blisko i trudno mi się śpi. Dzieci są niewzruszone, ale mi to średnio się podoba. No i leje. Coś poszło nie tak. Leje tak naprawdę, bez litości, dawno takiego deszczu nie było.
Rano widzimy, że nasz namiot po prostu nie dał rady. Na szwach przeciekł, to najsłabszy jego punkt. Dobrze jednak, że mamy zintegrowaną podłogę to nie popłynęliśmy. W sypialni, przedsionku jest sucho, w sumie tylko dach i niektóre ściany mokre, ale nie ma też tragedii.
Mamy jednak mieszane uczucia, no bo o ile wczoraj nas to jeszcze bawiło to dzisiaj trochę już martwi. W końcu przyjechaliśmy tu się wygrzać, a na pytania dzieci czy dziś idziemy pływać możemy tylko odpowiadać, że niestety, ale nie.
Musimy coś wymyślić na resztę dnia. Po chwili zastanowienia pada na muzeum Ferrari, Michał twierdzi, że to dla chłopaków sesese. Jedziemy zatem do Modeny!
Muzeum fajne, choć niewielkie, chłopcy zachwyceni. Teraz czas na coś do jedzenia. I tu wpadamy z pułapkę tego, jak się jada we Włoszech. Otóż większość restauracji/trattori/barów otwiera się wieczorem i za dnia trudno coś zjeść. Czasem da się dorwać pizzę do ręki, ale nie zawsze. No i lody. W Modenie jemy najlepsze lody jakie jadłam do tej pory! Serio. Orzechowe smakują bajecznie, te o smaku gianduji, jak zmrożona gianduja, jest też o smaku mozzarelli. Genialne!
A wracając do obiadu to kończymy na festiwalu food trucków. Niestety bezglutenowego nic nie ma, więc ja cierpię. Ogólnie we Włoszech mam trudno, bo wszystko co pyszne (makarony, pizze) są na mące pszennej lub z jej istotnym dodatkiem. W końcu Michał zdobywa mi jakieś risotto, nawet nie pytajcie jak bardzo fast foodowe, ale jednak risotto robione na miejscu.
Wieczorem wracamy do namiotu. W nocy znowu leje. Leje. Halo pogodo co jest?