Dalej jesteśmy w naszym małym szwedzkim domku. Mieliśmy dzisiaj jechać już dalej, ale przedłużyliśmy nocleg aby naładować się. Poza tym bardzo nam tutaj dobrze.
To jeden z takich dni, przy których ktoś powie “nuda” 🙂 ale takie dni są potrzebne, takie, gdy delektujemy się ciszą, odpoczywamy i chłoniemy to co wokół nas. Gdy mamy czas na wspólną powolną wycieczkę na rowerach, leżenie na leżaku i takie tam atrakcje 🙂
Vlog z podróży
Powstał vlog, bardzo miły dla oka 🙂 Trochę o morzu, sklepie i cenach.
Dzień 10
Leniwe śniadanie, leniwy poranek. Robię kanapki na tostach z dżemem z maliny moroszki (pyszny, zupełnie inny) oraz kremem prim (jest uzależniający i już żałuję, że nie mamy lodówki aby go dowieźć do Polski na potem :)).
Chłopcy bawią się w ogrodzie, my trochę pracujemy i robimy obowiązkowo przerwę na FIKA, czyli kawkę i ciasteczko. Pokochałam czekoladowe kule, uwielbiam dźwięk mielonej kawy tutaj w tym małym domku i ogólnie dobrze nam. Tak po prostu.
Chłopcy potrzebują czasem się wynudzić, my tak samo. Ale żeby nie było to po obiedzie jedziemy na rowerach do miasteczka. Tutaj jest sklep. Kupujemy czekoladę z daim, bo w Szwecji wypada no nie? 🙂 I inne szwedzkie przysmaki. A potem jedziemy na plażę.
Trochę mam obawy, bo jednak na plażę jest z górki, a potem trzeba wrócić, a nasz najmłodszy zasuwa na swoim malutkim rowerku, który nie oszukujmy się, jest mały i jednak wolniejszy. Ale jakoś dajemy radę. Trochę jedzie, trochę wciągamy i jest dobrze.
Wieczorem znowu się lenimy i po prostu razem spędzamy czas. Przed nami jutro kolejny dzień, już w drodze, czuję, że potrzebowaliśmy chwili wytchnienia 🙂