Nadszedł ten moment, oto szykujemy się do wyjazdu! Cieszę się niesamowicie, co prawda większość osób właśnie kończy swoje urlopy i wraca z wakacji, a my przewrotnie ruszamy w miesięczna podróż. Tak, plan jest na miesiąc, ale tak naprawdę nie mamy większego planu (jakkolwiek zabawnie to nie brzmi). Jedno jest pewne – będą nowe pamiętniki i vlogi.
Wiem, że lubicie pamiętniki, że często korzystacie z praktycznych informacji (jak namiary GPS) czy moje końcowe podsumowania kosztów. Teraz też będę je dawać, piszcie śmiało potem, że skorzystaliście to dla mnie miłe 🙂 Jak zawsze liczę też na podpowiedzi co zobaczyć, gdzie jechać 😉
Vlog – dzień 0
Przygotowałam też vlog, możesz poczuć się, jak obok nas 🙂
Dzień 0
Tak naprawdę to kilka dni zwane u nas przygotowaniem do wyprawy. Od kilku dni kompletujemy wszystko co może być nam potrzebne. Ponieważ ruszamy najpierw na północ to musimy dokupić kilka rzeczy, których po prostu nie mamy.
Jedziemy do NFZ, tutaj musimy załatwić karty EKUZ. To taka karta, która zapewnia podstawową opiekę zdrowotną w razie “w” w krajach Unii Europejskiej i EFTA. Obiecuję napisać więcej, ale też odsyłam do oficjalnej strony tutaj. W każdym razie my zawsze wyrabiamy, a poprzednia straciła ważność (obecnie wydawana jest na rok).
Na miejscu okazuje się, że kolejka jest na… 246 osób! Chyba taka długa nam się jeszcze nie trafiła. Tak, wiem już, że można online, ale zostawiliśmy to niestety na ostatnią chwilę i okazuje się, że musimy czekać. W sumie czekaliśmy 2 godziny. Sporo. Jako, że nie zabrałam dziś jedzenia to musimy posiłkować się kupnym, bo dzieciaki już chcą jeść 😉 Ale ogólnie nasze dzieci są mega dzielne.
Spytasz czemu nie są w przedszkolu? Ogólnie od jakiegoś czasu o ile możemy to na 2-3 dni przed wyjazdem staramy się ich nie posyłać aby nie złapali jakiejś wirusówki, tak, tak, wiem, że mogą złapać w każdym miejscu, ale w przedszkolu prawdopodobieństwo jest jakieś większe. A druga sprawa to też ich trochę angażujemy w przygotowania, aby poczuli już, że to “zaraz” 🙂
Potem jedziemy załatwić “Umwelt plakette” to jest zielona naklejka ekologiczna umożliwiająca wjazd do wielu niemieckich miast w tym do Berlina. Tak naprawdę to nasza kolejna naklejka, bo poprzednią straciliśmy przy wymianie szyby (która to oberwała kasztanem i pękła). Tutaj na szczęście idzie nam szybko. Naklejamy i już odhaczony kolejny punkt programu.
Jedziemy dalej. Decathlon, Jula. Tutaj musimy kupić buty górskie, bo chłopcy wyrośli z poprzednich, a także milion absolutnie (nie)potrzebnych rzeczy, jak chociażby: naboje z gazem do kuchenki, torba (komuś pożyczyliśmy i nie możemy znaleźć, a jedna to za mało), lampka do roweru, nowe błotniki rowerowe (poprzednie u Starszaka kilka dni temu się złamały) i takie mniejsze i większe rzeczy, które totalnie nas rujnują. Z Juli wychodzimy biedniejsi o 220 zł, z Decathlonu – nawet nie pytajcie.
Mamy jeszcze kilka punktów do zrealizowania, ale ponieważ tego dnia trochę kolejka nas wykończyła to resztę robimy kolejnego.
Rano ruszam na rowerze z sakwami na zakupy spożywcze. Głównie trwałe, jak dżemy, makarony (w tym te bezglutenowe np. z fasoli), pasty warzywne i dużo bakalii. Muszę też skoczyć do apteki po podstawowe leki (na gorączkę, na brzuch, na ukąszenia itd., o apteczce pisałam kiedyś tutaj). Wracam do domu z 25 kg zakupów w sakwach! Ale mimo wszystko to całkiem fajny sposób na zakupy, mogłabym samochodem, ale tak jest milej 🙂
Teraz jeszcze TYLKO pakowania i włożenie wszystkiego do samochodu, przypięcie rowerów….
Aaaa i robimy zabudowę bagażnika. Nie wiem, jak się sprawdzi, ale mam nadzieję będzie nam łatwiej ogarnąć cały ten bałagan 🙂
Plany wakacyjne
Wiele zależy od pogody, finansów, zmęczenia. Ogólny plan jest taki, że jedziemy do Norwegii, gdy to piszę to właśnie zarezerwowaliśmy prom. Potem chcemy jechać do Danii i najpewniej do Legolandu (akurat na 6 urodziny Starszaka :)), potem bardzo bym chciała wrócić naokoło przez Balaton i włoską Gardę, ale to czas pokaże. Ogólnie to ostatni rok gdy możemy zahaczyć o wrzesień, więc będziemy z tej szansy korzystać 🙂
Wszelkie podpowiedzi, wskazówki, namiary na noclegi, sprawdzone atrakcje z dziećmi – mile widziane. Jedziemy w zestawie: 2+2. Ja, Michał, chłopcy 4 i prawie 6 lat. Bierzemy samochód, namiot i rowery. I całą masę jedzenia i rożnych rzeczy, które zmieszczą się do bagażnika 🙂
Do przeczytania! 🙂 Trzymajcie kciuki za pogodę!