Tegoroczne wakacje były pod znakiem zapytania. Z powodu aktualnej sytuacji, jeszcze wiosną, trudno było ocenić, czy i gdzie pojedziemy. Plany były na Skandynawię, stanęło jednak na Polsce. Gdybym miała w trzech słowach podsumować wakacje to: kamper, SUP i rowery 🙂
Czy podróżowanie po Polsce kamperem jest trudne? Już na samym początku, zanim opiszę Ci, jak wyglądały wakacje, to napiszę wprost – jest trudniej niż poza Polską. Ogólnie moje przemyślenia są takie, że Polska jest piękna, ale o nią nie dbamy. Bywa brudno, trudno też o dobrą infrastrukturę na kempingach i sporo ignorancji np. proszę to o tam wylać (co absolutnie nie powinno mieć miejsca!). To tak z tych w sumie minusów.
Za to zobaczyliśmy wiele uroczych miejsc, mieliśmy okazję sporo jeździć na rowerach i dużo pływać na SUPie. Trochę odpoczęliśmy, trochę się zmęczyliśmy, trochę mamy niedosyt 🙂
Na pewno mimo trudności kamper to świetny sposób podróżowania dla naszej piątki, zdaję sobie sprawę, że nie jest to opcja dla każdego, ale dla nas jest idealna. Szczególnie, że zabraliśmy rowery. To ogólnie był strzał w dziesiątkę i cieszę się, że to nam się udało, bo długo kombinowaliśmy jak to zrobić by bezpiecznie zmieścić 4 rowery z tyłu kampera. Nie obciążając ani ściany, a też mieszcząc się w wadzę homologacji haka i jeszcze nie zamieniając się w autobus. Uważam, że wyszło nam super 🙂
Ile km przejechaliśmy i kto
Ruszyliśmy z Warszawy, jako, że to nasz kamper to nie musieliśmy jechać po odbiór. Spakowaliśmy go i w drogę. No dobrze, byłoby tak łatwo, ale ruszyliśmy o północy, bo przyczepialiśmy rowery na nowy bagażnik rowerowy 🙂 tak, nie robiliśmy jego próby wcześniej 🙂
W sumie zrobiliśmy trochę ponad 2 tys km.
Ponad 30 dni podróży, z krótką przerwą 🙂
Załoga to my: rodzina 2+ 3 czyli całkowicie zwariowana ekipa, która czasem dawała do pieca. Ja i Michał wiek wiecznie młody, dzieci prawie 8 lat, 6 lat i najmłodszy podróżnik obecnie już prawie 1,5 roczny (który strasznie łobuzował i miałam wrażenie, że nasz kamper nie wróci cały :)).
Gdzie byliśmy?
Ruszyliśmy w kierunku Krainy Wielkich Jezior mazurskich, a potem Podlasia. Główne ze względu na kuszące opisy (nie zawsze słuszne) trasy rowerowej Green Velo. Druga część wyjazdu była w stronę zachodnią. Zaczęliśmy w Wielkopolsce gdzie odkrywaliśmy piękne jeziora, potem liznęliśmy lubuskie. Zachodnia część Polski bardzo nam się podobała, więc kolejnym razem zaczynamy od zachodu 🙂
- 27/28.07 dzień 0,1: Jezioro Wądzyńskie
- dzień 2-3: Orneta
- dzień 4-6: Jezioro Dargin
- dzień 7: Olecko
- dzień 8-11 (3-8.08) Bryzgiel, Wigry, jezioro Wigry
- dzień 12-13 Płaska
- dzień 14-16 Augustów, Dolina Rospudy
- dzień 17-18 okolice Grajewa, jezioro Toczyłowo
- Dzień 19-20 Pilchy, jezioro Roś
- kilka dni przerwy i zachodnia część
- dzień 21: Nocleg pod zamkiem w Kole
- dzień 22: Kórnik i piękne Arboteum
- dzień 23-25: Łagów, jezioro Łagowskie i jezioro Ciecz
- Dzień 26: okolice Nowej Soli i nocleg w winnicy
- Dzień 27-28: Brenno
- Dzień 28-29: Milicz, Dolina Baryczy
- Dzień 30: powrót do domu
Relacje będę uzupełniać, bo mam wiele pięknych zdjęć 🙂 Niestety relacjonowałam głównie na Instagramie i trochę żałuje. Ale nadrobię i kolejnym razem jednak będą blogowe (przynajmniej tak mi się marzy).
Co nam się podobało?
Wszędzie byliśmy razem 🙂 Najbardziej mi podobały się te miejsca gdzie płynęliśmy kanałami na SUPie. Czyli jezioro Łagowskie, jezioro Breńskie zostały mi mocno w pamięci, bo było to dla mnie całkiem nowe, piękne doświadczenie. Tak sam jezioro Wigry, piękne. Zarówno z wody, jak i dookoła (mimo, że trasa była trudna, to kiedyś wrócimy).
Dolina Baryczy, którą ledwo co liznęliśmy, polskie winiarnie. Mamy jeszcze co obejrzeć, odkryć, zobaczyć!
A co rozczarowało?
Tutaj jest trudniej, bo głupio jakoś tak krytykować własny kraj 🙂 Powiem tak, Polska ma wiele do zaoferowania przyrodniczo, jest piękna. Niestety nie ma szacunku do natury przez nas mieszkańców. Śmieci w cudownych miejscówkach, skutery wodne, na pięknych jeziorach. Brak poszanowania tego co piękne i wspólne. Każdy umywa ręce, porzuca, odwraca wzrok. Po prostu przykro mi było wielokrotnie patrzeć na śmieci, butelki w miejscach, które mogłyby być cudowne!
Co byśmy zmienili?
Mam spory niedosyt zachodniej części Polski, ale trudno mi powiedzieć co bym zmieniła. Może starałabym się bardziej czytać o jeziorach w strefie ciszy a nie bazować tylko na opiniach. Zdarzało się, że czytałam opinię, że piękne, ciche jezioro i dopisywałam sobie w głowie, że pewnie to znaczy, że tam jest strefa bez silników. Ale nie. Wtedy czułam rozczarowanie. Ale resztę dobrze zaplanowaliśmy 🙂
Gdzie chcielibyśmy wrócić
Jak już wspomniałam kiedyś wrócimy na szlak konwaliowy i opłyniemy razem w piątkę na SUPach. Myślę, że za kilka lat jeszcze raz objedziemy na rowerach Wigry. Chciałabym zobaczyć kładki z przeprawami mini promami w Narwiańskim Parku Narodowym, bo akurat trasa była zamknięta i przejechać Krainę Otwartych Okiennic, którą z powodu pogody musieliśmy wykreślić.
Ile wydaliśmy?
Wyliczenie znajdziesz tutaj, ale ogólnie koszty na pewno rozkładały się inaczej niż w ubiegłych latach, bo częściej zatrzymywaliśmy się na kempingach, za to mniej jedliśmy na mieście.
Kamper – jak go oceniamy?
Uwielbiam go. Tak bardzo boję się, że nadejdzie dzień, w którym się zestarzeje. W tym roku sporo w niego zainwestowaliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze nam będzie służyć kilka lat i za szybko z niego nie wyrośniemy 🙂 Super sprawą są wszystkie schowki jakie mamy, bo zmieściliśmy przyczepkę rowerową, jak i SUPa. A z tyłu rowery – to był strzał w dziesiątkę! Marzą nam się teraz jesienne wypady na rower.
Co bardzo nam się przydało?
Z roku na rok pakujemy się rozsądniej. W tym roku już nie potrzeba było łóżeczka dla najmłodszego i takich tam drobiazgów. Za to doceniam formę-piekarnik Omnia Sweden bo piekłam w niej chleby (ebooki wiadomo kupicie w sklepie). Nasze pudełka na jedzenie. Nasze sakwy, który wszystko pomieściły.
Podróż w skrócie
Takie skrótowe podsumowanie 🙂
- Około 2 tysięcy km po Polsce
- 30 dni wakacji
- rodzinka 2+3
- 15 miejsc gdzie spaliśmy, w tym kilka na dziko i kilka kempingów
- dwa razy trasa rowerowa po 50 km (Wigry i Rospuda)
- kilka tras rowerowych po ok. 30-40 km
- kilka/naście tras poniżej 20 km, których już nikt nie notował 🙂
- sporo opłyniętych jezior
- sporo pikników
- kilkadziesiąt kilometrów przepłyniętych na SUPie
- dużo zjedzonych lodów
- dużo snu
- jedna przeczytana książka (ups)
- dużo pięknych wspomnień
I to chyba tyle 🙂 mam ochotę na więcej. Marzą mi się wakacje zimą, ale nie wiem jak to będzie z granicami. Póki co zabieram się za album z wakacji 🙂 Aha i cieszę się, że cały czas korzystacie z naszych cudownych ebooków kulinarnych, sama dużo gotowałam i piekłam właśnie z tych przepisów, które są w ebookach – tutaj sklep 🙂