Augustów nie był na naszej liście, ale wyszło świetnie! Szczególnie, że odkryliśmy wiele nowych, fantastycznych miejsc. Zrobiliśmy też kolejną pętle na rowerach, tym razem 50 km po tzw. Pętli Rospudy.
Skoro czytasz ten wpis to mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej 🙂 Rozgość się, zajrzyj też do mojego sklepu, gdzie znajdziesz świetne Jadłospisy i ebooki kulinarne. Jadłospisy są w wersja fleksitariańskiej, wege i vegan, są też szybkie dania i fit ciasta. Dzięki moim ebookom zawsze będziesz mieć pomysł na posiłki, a przy okazji wspierasz moją pracę 🙂 Kupisz tutaj.
Rano Ruszyliśmy w miejscowości Płaska. Mam na swojej mapie kilka punktów, ale każde miejsce okazuje się kiepskie. Dlaczego? Bo nie ma zrzutu WC! Jedziemy z całym zbiornikiem i szczerze mówiąc jestem umęczona podróżowaniem po Polsce. Drogi są straszne, a aby zrzucić toaletę chemiczną trzeba się nagimnastykować.
Jestem ogromnym przeciwnikiem zrzucania do ziemi i będą zawsze to krytykować. Tutaj nie ma taryfy ulgowej. Stąd gdy na jednym polu zasugerowali nam zrzut do zwykłej wygódki z dziurą w ziemi to odjechaliśmy. Przykre jest jak w Polsce się do tego podchodzi. Infrastruktura jest bardzo biedna, szczególnie na wschodzie, chociaż coś tam się zmienia.
Niemniej tego dnia jeździliśmy długo, aż w końcu trafiliśmy do mariny w Augustowie. W efekcie tu zostaliśmy. Ruszyliśmy na rowerach do miasta i tak nam się spodobało, że na kolejne dni zaplanowaliśmy wycieczki. W tym tę wokół Doliny Rospudy.
Wiedzieliśmy już, że trzeba zaplanować więcej czasu, trasa też była łatwiejsza niż ta wigierska. W efekcie z naszymi dziećmi zrobiliśmy 50 km i jeszcze na koniec pojechaliśmy na lody.
Jeśli chodzi o lody w Augustowie to bardzo dobre były w Cafe Rico, świetne smaki 🙂 także polecam.
Sama trasa rowerowa super, my robiliśmy z dziećmi 6 lat (20”), 8 lat (24”) i 1,5 roku (w przyczepce) no i nasza dwójka 🙂 Trzeba moim zdaniem zaplanować 7-8 godzin aby sobie zjeść, usiąść, odpocząć itd. Końcówka jest szosą.