Ruszamy lawendowym szlakiem z pięknego miasteczka jakim jest Sault. Dużo mówi się o lawendzie w części południowej Prowansji, a tutaj jest jej zatrzęsienie, mniej tłoczno, a równie pięknie.
Dzień 9
Budzimy się, jest ciepło. Wokoło rozciąga się zapach lawendy. Otwieram okno kuchenne i widzę lawendowe pole. Pięknie! Dziś mamy w planach pojechać lawendowym szlakiem „Route de la lavenda”, znajduje mapkę i to będzie nasza pomoc w poszukiwaniu pól lawendy.
A póki co idziemy do miasteczka. Sault okazuje się urocze i bardziej turystyczne, ale nadal urokliwe. Wstępuję do sklepu z ciasteczkami, szukam calisson, prowansalskich ciasteczek na bazie migdałów.
Kupuję kilka. Potem trafiamy na lody! Tak! Tego czego brakuje mi we Francji to właśnie lodów i kawy. Pod tym względem tęsknie do Włoch, ale cała reszta… chyba zakochuję się we Francji! Tak się cieszę, że tu jestem.
Zatem z lodami o smaku karmelu, lawendy i nugatu idziemy dalej. Na punkt widokowy. Widok, którego nie umiem uchwycić na zdjęciu, za to na żywo cudo. Wszędzie fioletowe pola lawendy. Jaśniejsze, ciemniejsze. Lawenda. Lawenda i zieleń. Siedzimy i gapimy się bez końca.
Aż w końcu chłopcy głodnieją. Na szybko kupujemy pizze, znowu w samochodzie z piecem. Nie umiem powiedzieć czy to obecna moda czy może taka pizza częściej tu wpisała się w tradycję? Nie wiem, ale jest dobra.
A potem szybki serwis i ruszamy lawendowym szlakiem. Najpierw w kierunku Aurel. I już po kilku kilometrach mamy pierwsze piękne pole z możliwością zjechania na bok. Jestem zachwycona. Jedziemy i w zasadzie co kilka kilometrów możemy stawać i robić zdjęcia, podziwiać, zachwycać się. Pola są różne. Jedne jasne, inne ciemniejsze, są w pełni kwitnienia i takie już skoszone, są drobniejsze, gęstsze. Najróżniejsze. Każde piękne. Niesamowite, jak natura stworzyła cudowne kolory. Fiolet. Obłędny!
Czasem już jedziemy i powstrzymuję się przed wyciągnięciem aparatu. I pomyśleć, że tak bałam się, że tej lawendy już nie spotkam (jest 18.07, a teoretycznie po 15 miało już jej nie być), że cała skoszona, że przekwitła. A tutaj po 15.07 też można trafić na lawendę, a nawet na niektórych mapkach są oznaczone kwitnienia ok 10.08. Zatem nie martw się jeśli kiedyś się Ci zamarzy lawenda w drugiej połowie lipca.
Wybieramy sobie miejsce na nocleg i tak trafiamy do niepozornego Banon. Parkujemy. I wiesz co? Obok jest lawenda. Chłopcy jeszcze chwilę bawią się na placu zabaw, a potem zasypiamy ukojeni zapachem lawendy.