Ah! kolejny cudowny dzień. Z jednej strony jakoś nie umiem odnaleźć się w Hiszpanii., a z drugiej niesamowicie mi się tu podoba. Jesteśmy na północy i mimo szczytu sezonu nie ma tłumów. A mamy okazję odwiedzić naprawdę fantastyczne miejsca!
Budzi nas warkot traktorów 🙂 okazuje się, że miejsce gdzie się zatrzymaliśmy w nocy graniczy z budową lokalnej drogi. Z jednej strony jakiś hałas, a z drugiej jaka atrakcja dla chłopców 🙂
Dzień 22
Wyjątkowo szybko (jak na nas) ogarniamy się rano i ruszamy w stronę miasteczka. Jest upał! Początkowo biorę wózek, ale dość szybko zawracam po chustę, bo jednak określenie “średniowieczne miasteczko” powinno dać do myślenia. Bruk, schody, mosteczki itd. Wracam po chustę i biegniemy obejrzeć miasteczko. To jest piękne w kamperowaniu. Stanęliśmy w tym miasteczku trochę przypadkiem i dlatego je dziś poznamy. Santa Pau.
Jest faktycznie urocze. Chodzimy chwilę, bo jest malutkie. Zaglądamy do lokalnego sklepiku gdzie kupujemy m.in marmoladę z arbuza 🙂 wchodzimy na dziedziniec zamku i chwilę się kręcimy. A potem wracamy do kampera i ruszamy dalej.
Może by tu jechać specjalnie to nie, ale przy okazji – warto 🙂
Rupit
Dojeżdżamy do kolejnego niepozornego miasteczka. Wjazd na parking, jest postój dla kamperów, ok. 11 euro za dobę, za szlabanem. Miasteczko na końcu drogi, w sensie kończy się parkingiem.
Już teraz Ci zdradzę, że to jedno z najciekawszych miejsc naszej podróży.
Szybko coś zjadamy i biegniemy w stronę mostu. Dzięki jednej Was wiem, że jest tutaj stary podwieszany most. Jestem go bardo ciekawa. Całe miasteczko wydaje się urocze, niewielkie i spokojne.
Most naprawdę fantastyczny. Drewniany, stary. Ma limit wejść i maksymalnie może iść po nim 10 osób! Kręcimy się trochę, ale wiele sklepików jest zamkniętych. W końcu wchodzimy do sklepiku czy może cukierenki, gdzie pan wyrabia ręcznie waflowe przysmaki. O rety! Przepadliśmy 🙂
Jest nawet regał pyszności bezglutenowych, więc mam niemal łzy w oczach 🙂 rurki, wafelki, orzeszki. Wszystko wafelkowe. Kupujemy tego sporo, że niby na prezent, ale coś czuję, że zjemy szybko. Dobieramy jeżyki, chłopcy dostają jeszcze czekoladki na wyjście. Fantastyczny sklepik.
Idziemy na plac zabaw i zjadamy cześć czekoladek. Pyszne!
I w zasadzie mieliśmy tu zatrzymać się na krótko, ale zostajemy na noc. W okolicy jest wodospad i trasa spacerowa. Jest basen miejski, samo miasteczko też szalenie urocze. Trzeba się nacieszyć.
Informacje
W Rupit jest po prostu parking, na końcu drogi 🙂 Jest za szlabanem, jest wydzielone miejsce dla kamperów. Warto tu przyjechać! Koniecznie zajrzyjcie spróbować tych rurek wafelkowych.