Jakoś wcale nie planowaliśmy Hiszpanii. Ale plany są po to by je zmieniać. I tak dziś wjeżdżamy do Hiszpanii. Na szybko szukam różnych pięknych miejsca, bo niewiele mam przygotowane. Ale to jest fajne w podróży kamperem – kombinujesz 🙂
Francja, szczególnie autostrady, nie są tanie. Liczą nas w klasie 3 przez naszą wysokość i za każdym razem płacimy po 30 euro na bramkach. Stąd z pewną ulgą wjeżdżamy do Hiszpanii.
Dzień 20
Po śniadaniu ruszamy w kierunku Hiszpanii. Przed nami około 200 km. To znowu sporo, ale może uda się z jednym postojem.
W późnej porze obiadowej jesteśmy już w Hiszpanii. Początkowo zatrzymujemy się w miasteczku Peralada. Wyczytałam, że jest tutaj ładny zamek, ogród, bociany. Szybko się jednak okazuje, że wszystko jest w remoncie i zamknięte. Po krótkim spacerze (same miasteczko urocze, tak inne niż francuskie!) ruszamy dalej.
Tym razem wyznaczam nam cel Besalu. Wygląda uroczo. To średniowieczne miasteczko z niesamowicie fotogenicznym mostem, który możliwe, że będziecie kojarzyć z pocztówek. Postój jest obok, bardzo fajny, my naszym małym kamperem nie mamy problemu by zaparkować. Szybko biegniemy na stare miasto.
Wszystko kamienne, więc z wózkiem się trochę męczymy. Ale widoki piękne. Jest już wieczór, słońce świeci miękko, zatem jest bardzo magicznie.
Udaje nam się kupić lody (pyszne!) o smaku puddingu ryżowego, omnomnom. A potem włóczymy się to tu to tam, podziwiamy widoki z punktów, odpoczywamy..
Dzisiaj tu będziemy nocować, a potem wymyślimy gdzie jedziemy dalej. Bo Michała kusi Girona!
Nocleg
To taki parking-postój blisko tego starego mostu (tak dosłownie przez ulicę), czasem parkują tu zwykłe samochody, nie tylko kampery. Na wodę trzeba mieć żeton z informacji turystycznej. Ale postój jest za free. GPS: 42.1987, 2.70405.