Nie sądziłam, że flamingi tak mnie zachwycą! Że będę wzruszona patrząc na dzikie koniki, a także, że będziemy się kąpać w morzu. Ohhh to był piękny dzień.
Cieszę się, że mogę Cię zabrać ze sobą w te miejsca, choćby wirtualnie. Rezerwat flamingów i dzikich koników naprawdę warto sobie dopisać do miejsc “do odwiedzenia”. Rezerwat Camargue – zapisz koniecznie!
Dzień 17
Mieliśmy piękny nocleg na pięknym postoju, na dole zostawiam Ci namiar, bo to jeden z tych postojów, które warto znać. Płatny, wjazd przez szlaban, ale ogrom miejsca, cień. I te cykady! Jak one rado cykały, jak było pięknie!
Jest znowu gorąco. Ale dziś czeka nas super dzień. Chłopy już są gotowi do drogi. Opróżniamy kampera, bierzemy czystą wodę i wyjeżdżamy. Stąd do rezerwatu mamy 20-30 minut drogi. Gdy już wjedziemy na tereny zielone będziemy widzieć z okien koniki. Zachwyt ogromny!
Jedziemy w kierunku rezerwatu, do parku. Potem będziemy szukać flamingów dalej, ale zaczniemy od miejsca, gdzie będą na pewno. Dzieci już nie mogą się doczekać. Parkujemy, obok są inne kamery. Miejsce popularne, ale mamy nadzieję, że nikt nie połasi się na zawartość kampera. Wszystko co ważne mamy przy sobie, ale wiadomo.
Obserwujemy fajną scenę z okna. Podjeżdża francuski kamper, wychodzi postawny mężczyzna i.. wyciąga obrus w kwiatki, kładzie na stole (taki przydrożny, tutaj we Francji jest ich ogrom), wbija parasol i rozkłada zawartość koszyka. Dla mnie to coś absolutnie pięknego. Nie mogę się napatrzeć na to. Gdy przychodzi godzina posiłku to Francuzi zatrzymują się, zwalniają, siadają i jedzą. Wspólnie. Widzieliśmy to już tu tyle razy, a wciąż jestem zachwycona.
My pakujemy nasz francuski prowiant w koszyk i ruszamy. Dziś nie robię lunchboksów, jest bardzo ciepło. Bierzemy pyszne francuskie bagietki, dla mnie bezglutenową bułkę, wielki słoik francuskiego dżemu (są pyszne!), nożyk, dużo wody i ruszamy.
Park przystosowany jest dla wózków, więc nasz maluch w gondoli ma naprawdę dobrze. Mamy też wodę do zraszania się, ogromne kapelusze. Idziemy ścieżką, my obieramy trasę krótszą, ale już wiem, że kiedyś tu wrócimy 🙂
Już po kilku minutach widzimy w oddali czaple szarą, a potem flamingi. Tak. Rety, jaki wzrusz, jak dzieci się cieszą. Te flamingi są takie delikatne, takie mają cienkie te nóżki. Stoimy i wypatrujemy aż rozłożą skrzydła, bo wtedy są tak pięknie niemal czerwone! Naprawdę zachwycające.
Siadamy na ławce w cieniu, wyciągamy bułki, smarujemy grubo nieprzyzwoicie słodkim dżemem i patrzymy na flamingi. Czy można chcieć więcej? 🙂
Spędzamy tu cały dzień, zmierzamy do kampera i ruszamy w poszukiwaniu dzikich koników! Koników Camargue. Zajeżdżamy w różne mniejsze uliczki i różne punkty widokowe, widać, że woda bardzo wyschła, w oddali widzimy kolejne flamingi, ale są daleko. Rezerwat Camargue musi być cudowny wiosną. Wiosną, gdy woda jest blisko drogi to musi być nieziemskie uczucie widzieć flamingi tak przy drodze.
A my w końcu trafiamy na koniki. Są piękne. Jeden podchodzi blisko kampera. Potem udaje mi się uchwycić biegnące koniki, ale zrobić im zdjęcie nie jest prosto, ale o co zostaje nam w pamięci jest na zawsze.
W każdym razie jest późno. Odpuszczamy na dziś podróż. Możemy wrócić na nocleg tam gdzie dziś albo… zanocować w okolicy. W Saintes-Maries-de-la-Mer jest postój płatny dla kamperów, jest miejsce, w pobliżu pralnia (to konieczność bo właśnie nam się kończą czyste rzeczy haha), jest morze. Zostajemy!
Szybko bierzemy co trzeba i idziemy w stronę morza. Jest pięknie. Ile tu kwiatów! Te francuskie miasteczka nie przestaną mnie zachwycać. Słońce chyli się ku zachodowi, jest przyjemnie, gorąco, ale przyjemnie. Kupujemy przepyszne lody kasztanowe i idziemy na plażę. Woda jest ciepła, bardzo ciepła. Piasek miałki. Coś czuję, że jutro będzie plażowanie 🙂
Obok jest wesołe miasteczko! Dzieci chcą na karuzele i tak spędzamy tu piękny wieczór do północy, a potem zasypiamy w kamperze. To był super dzień!
Przydatne informacje – noclegi
W nocy spaliśmy na świetnym postoju niedaleko Arles, bardzo duży płatny camper-park, blisko stąd do rezerwatu, bo jakieś 30 minut. W samym rezerwacie jest dużo zakazów by spać, więc nie napalałabym się na nocowanie tam, chyba, że w tym drugim miejscu, w Saintes-Maries-de-la-Mer, choć tutaj może nie być miejsc!
Pierwsze miejsce to Fontvieille, GPS 43.7197, 4.71186, naprawdę świetny nocleg (ok. 8 euro za dobę). Drugie to taki betonowy bardziej postój, ale w samym centrum, jakieś 10 minut od morza, choć bywa tam tłoczno. Ja akurat wolę spokojniejsze i niej betonowe postoje, ale lokalizacja cudowna. Saintes-Maries-de-la-Mer, płatność 12 euro za dobę i namiary GPS 43.4557, 4.42769.