Przed nami niezła trasa przez Alpy. Jest upał. Czy nasz kamper da radę? Jakie mamy plany? O tym we wpisie!
Dzień 12
Ogaraniamy się w miarę szybko (jak na nas), szybki serwis i ruszamy. Mamy upatrzony fajny postój, taki jakby kemping, blisko jeziora, chcemy trochę odpocząć.
Droga prowadzi przez Alpy, jest kręta, wspinamy się pod górę. Na zewnątrz temperatura w słońcu to ponad 40C!, w środku mamy po 34C, jest bardzo ciepło. Wiatraczki działają na maksa, kamper się wspina. Wspina. On jest niesamowity, widać, że silnik już dochodzi do 90C, ale daje radę, za chwilę zjazd w dół, więc się ochłodzi. I tak się dzieje, tylko hamulce aż są gorące. Za chwilę znowu pod górę, odpoczną hamulce i tak w kółko. To chyba nasza najtrudniejsza droga, bo do tej pory po tak krętych i pod górę jeździliśmy wieczorem lub gdy było chłodniej, a dzisiaj jest naprawdę ukrop.
Ale kamper daje radę. Jest niesamowity!
Docieramy na postój, faktycznie uroczy. Trochę postój, trochę kemping, idealny. Rozbijamy się w cieniu drzew i tak mamy zamiar spędzić najbliższe dni, czyli czas na reset.
Jest wieczorna pizza, są tu dowożone świeże bagietki.
Dzień 13
Dzień nam mija na absolutnie niczym, odpoczywamy, leżymy, czytamy, trochę piszę, jemy, leżymy, chłopcy się bawią. Nigdzie nie chodzimy. Gramy w planszówki, czytamy, śpimy na kocu (to ja haha), bawimy się (dzieci) i takie tam nic; Co kilka dni staramy się zrobić taki reset. Jest idealnie!