Plan był piękny: rano wstaniemy, zdemontujemy szafę, położymy podłogę i już Hahah, a potem przyszła myśl, że przecież najpierw warto pomalować ściany, a skoro ściany to i framugi (czy też ładnie zwane ościeżnice) no i trochę utknęliśmy 🙂
Dzień 4
Ten dzień jeśli chodzi o nasze prace wyszedł na tyle krótki, że połączyłam go w dzienniku razem z kolejnym. Rano nadal siedzimy i analizujemy jakie schody powinny zastąpić obecne. Mierzymy, sprawdzamy i nijak nam nie wychodzi coś co by nas satysakcjonowało. Chyba musimy na chwilę ten temat porzucić.
Potem zabieramy się za rozbiórkę szafy w przedpokoju. Niby mała, ale ma sporo śrubek, drzwi, półki i schodzi na to trochę czasu. A potem jeszcze na wyniesienie tego. Czemu zmieniam tę szafę? Bo kiedy ją wymyślałam (była na wymiar) to źle ją zaprojektowałam, miała za mało półek, za wysoko wieszaki, drzwi i tak się nie domykały, w efekcie ciągle tam był bałagan. No i była ciemna.
Rozkręcamy szafę, podjeżdżamy do marketu budowlanego i jedziemy po dzieci. Reszta dnia jest na tyle rodzinna, że chwilowo w remoncie nic się nie posunęło. Wieczorem dzieci się cieszą, że zamiast łóżek mają w pokoju… trampolinę 🙂 Może nie całkiem, ale faktycznie materace z łóżek leżą złączone na podłodze, więc dzieci są oczarowane.
Dzień 5
Od rana dzieci biegają z suchymi wałkami i bawią się w malowanie ścian. “Mamoooo kiedy będziecie malować?”. No właśnie nie wiem, bo sobie uświadomiliśmy, że zanim zaczniemy malować ściany to może warto zająć się framugami. A skoro tak, to przed malowaniem trzeba je zeszlifować, czyli będzie dużo pyłu, więc trzeba to zrobić przed malowaniem. I tak pół dnia spędzam na ścieraniu papierem wszystkich framug (ościeżnic czy jak to tam zwał). Z przerwą na plac zabaw, bo jednak skoro mamy długi weekend to dzieci są w domu i trzeba im zapewnić jakąś rozrywkę 😉
W ogóle z tymi rozrywkami dla dzieci w czasie remontu to trzeba się nagimnastykować, wydaje mi się jednak, że póki co dzieci są podekscytowane bieganiem z suchymi wałkami (kupiliśmy takie mniejsze by mogli się nimi bawić na niby). A jak u nas postępy? Dziury w ścianach przedpokoju zapacykowane, przeszlifowane, framugi oczyszczone, wyszlifowane, znowu oczyszczone, kontakty oklejone. Jest nieźle. Zaczynam od malowania framug, bo jestem ciekawa, jak to wyjdzie.
Muszę Ci przyznać, że dużo zakamarków, drobnych elementów i wąskich fragmentów sprawia, że idzie to wolno. Mam nadzieję, że trzy warstwy wystarczą. Pierwsza jest mocno “przebijająca”, ale całość zaczyna wyglądać jaśniej i jest potencjał! Mam nadzieję, że wyjdzie tak, jak sobie wymarzyłam. Michał zabiera się za szafę w pokoju dziecięcym. Ogólnie on ma dużo noszenia.
Na wieczór bolą mnie już ręce od tego całego szlifowania, malowania, czemu nikt mi nie powiedział, że to tyle machania rękami haha 🙂 Michał z kolei mówi, że to dużo noszenia ten cały remont. Na dobranoc dorabiam nam prowizoryczną zasłonkę do toalety, bo przecież drzwi póki co nie ma i pewnie przez kilka dni nie wrócą. Nawet nie wiem kiedy zasypiamy 😉
Przydatne rzeczy (ze zdjęć, wpisów)
Zebrałam w jednym miejscu wszystkie rzeczy z wpisów, może się z czasem przydadzą.
- torba na drzwiach to Loqi (bega fajny zakup, bo jest malutka po złożeniu – uwielbiam ją!), kupisz ją tutaj (na hasło DOMOWATV masz 10% zniżki), ok. 45 zł
- moje rękawiczki to rękawiczki ogrodowe, o wiele lepsza opcja niż jednorazowe 😉 kupione w Castoramie, ok. 7 zł
- do szlifowania używam pacy na papier ścierny i papieru 100.
- farba uniwersalna taka do kaloryferów, drewna i produktów drewnopodobnych (nasz framugi i drzwi są MDF).
Jeśli jeszcze mogę Ci coś podpowiedzieć pisz 😉 A jeśli masz już za sobą malowanie drzwi, ościeżnic – podziel się doświadczeniem :*