Spisałam absolutnie wszystko co musisz wiedzieć zanim zabierzesz się za remont. Czyli czy i kiedy możliwe jest przeniesienie kuchni do salonu, z czym to się wiąże, jakie wymogi musisz spełnić oraz kiedy absolutnie to się nie uda.
Spisałam wszystko to co sama zebrałam czytając, konsultując się i analizując różne warianty podczas naszego remontu. Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie pomocne. Skupiam się na przeniesieniu kuchni w inne miejsce w mieszkaniu w bloku, u nas to przeniesienie do salonu, ale te same procedury będą gdy zechcesz przenieść kuchnię np. w miejsce toalety itd., choć z pewnymi uwagami o czym niżej. A naszą kuchnię zobaczysz tutaj.
Pozwolenie
Zanim zaczniesz myśleć o takim przeniesieniu to odpowiedz na pytanie czy Twoje mieszkanie podlega spółdzielni czy wspólnocie. Ogólnie to już wiele zmienia na starcie.
W przypadku spółdzielni
musisz się upewnić czy w ogóle możesz cokolwiek ruszać, zmieniać, przesuwać. Często spółdzielnie są (przepraszam za uogólnienie, bo na pewno są wyjątki) bardziej nieugięte. Stąd musisz od tego zacząć i dowiedzieć się czy w ogóle wyrażają zgodę na zmianę przeznaczenia danego pomieszczenia, jeśli tak to czy musisz uzyskać od nich pisemne pozwolenie, czy musisz przedstawić projekt zrobiony przez architekta (to często wymóg), czy wcześniej musisz mieć jakąś ekspertyzę gazownika/kominiarza kogokolwiek innego 🙂 Jestem ciekawa, jak to było u Was?
W przypadku wspólnoty
Może być łatwiej, tak sądzę, choć pewnie jak wszędzie, wszystko zależy od ludzi. Wspólnota to nasz przypadek. Tutaj też musisz dowiedzieć się, jak to wygląda, czyli czy musisz mieć pozwolenie? Często wspólnota nie ingeruje w to co masz w swoim mieszkaniu o ile nie naruszasz części wspólnej. Czyli nie możesz uszkodzić komina, przebić się na klatkę ani dach bez pozwolenia, ani tym bardziej naruszyć ścian nośnych itd. Jednak teoretycznie to co robisz w środku to Twoja fantazja. ALE trzeba zapytać, bo po pierwsze dowiesz się co jest możliwe od strony technicznej, po drugie możliwe, że u Ciebie jakaś zgoda jest potrzebna (np. sąsiada, że teraz będzie miał za ścianą kuchnie). Po drugie wspólnota dostarczy Ci również wszystkie rzuty, plany, jeśli tak owych nie masz, więc naprawdę warto pytać i żyć w zgodzie. W końcu skoro remontujesz to znaczy, że pewnie dalej tu chcesz mieszkać 😉
Ogólnie nie możesz na pewno ingerować w części wspólne i te wpływające na wygląd czy stan budynku, czyli jeśli coś dotyczy ściany nośnej, korytarza, dachu czy jakiejkolwiek innej części wspólnej to musisz mieć pozwolenie. Bez względu na to czy to wspólnota czy spółdzielnia.
Możliwości techniczne
I teraz dochodzimy do sedna 🙂 Otóż przeniesienie wiąże się z tym, że w nowej kuchni musisz mieć wodę, odpływ, wentylację, gaz/prąd. To są te rzeczy, które Cię interesują. Teoretycznie jeśli nowe miejsce sąsiaduje z pionem kuchennym lub łazienkowym to masz problem z głowy, choć musisz się upewnić, że kuchnię możesz podłączyć do pionu łazienkowego. No, ale to nie wszystko.
Zanim zaczniesz zdobądź lub wyjmij z teczek lub odtwórz:
- plan z układem mieszkania
- rysunek techniczny z zaznaczonymi pionami kanalizacyjnymi (gdzie odpływy, kominy)
- rysunek z rurami od wody
- rysunek z rozrysowaną elektryką w mieszkaniu
- dane techniczne typu: grubość podłogi, ścian, wysokość do okien itd.
Odpływ
To co u nas było największym problemem to odpływ. Jeśli nowe miejsce sąsiaduje z pionem kuchennym czy łazienkowym (przez ścianę) to jest łatwiej, bo zazwyczaj wystarczy przebić się i już. Ale jeśli jest dalej to powstaje kilka problemów. Po pierwsze odpowiedni spadek, po drugie umieszczenie względem instalacji elektrycznej. Trochę informacji znajdziesz w normie budowlanej numer PN-92/B-01707 pt. „Instalacje kanalizacyjne”.
Odpływ aby działał musi mieć zachowany spadek. Przyjmuje się minimalnie 2-3% na metr, przy dłuższych odcinkach nawet 5-7% na metr. Czyli na metrze musi schodzić ok 2-7 cm w dół. To w skrócie oznacza tyle, że najpewniej NIE poprowadzisz tego w podłodze, bo przy odległości zaledwie 3 metry masz już minimum 6 cm, a jeszcze dochodzi wielkość rury (ok. 5 cm). Tutaj musisz dowiedzieć się jak głęboko możesz się wbić w podłogę. Dla przykładu u nas strop 16 cm (tego nie można ruszyć,) nad nim 5,5 cm styropianu i 3,5 cm gładzi. Czyli miałam 9 cm maksymalnie, co było za mało. Trochę łatwiej może być na parterze, bo tam bywa, że można bardziej się “podkopać”, ale trzeba pytać 🙂
Aby mieć spadek możesz zatem albo poprowadzić odpływ w ścianie albo zamontować pompkę albo zbudować podest. W przypadku prowadzenia w ścianie przyjmuje się, że ta rura odpływowa nie powinna być dłuższa niż 3 metry (czasem 3,5-4 m). Jeśli jest ciut dłuższa to na pewno powinna być większa jej średnica oraz większy spadek. No, ale to trzeba sobie rozrysować samemu lub z architektem, bo przecież odpływ nie może wypadać na wysokości oczu – to chyba logiczne 🙂 Druga rzecz to grubość ściany w domu czy ściany nośne. W przypadku ścian w domu jeśli okażą się zbyt wąskie to można zrobić zabudowę karton-gips (ja taką zakładałam). Ale u nas wyjątkowo i siłą woli zmieściła się rura w ścianie działowej z cegły ok 11 cm (choć w jednym miejscu się przebiliśmy i trzeba było poprawić). Gdyby się nie zmieściła to byłaby mała zabudowa z płyty co wcale nie jest złym rozwiązaniem, a na pewno jest 🙂
Kolejnym pomyłem jest pompka, czyli coś co popycha wodę w odpływ gdy spadek jest zbyt mały. Jednak tutaj zdania są podzielone, dla jednych to strasznie głośne, dla innych ujdzie. Czasem się psuje i trzeba wymienić, czasem nic. Trudno mi się wypowiedzieć, ja pompkę skreśliłam, choć był moment, że brałam to pod uwagę. Często prócz pompki jest również montowany młynek rozdrabniający.
Podest to kolejne rozwiązanie, czyli rura idzie w podłodze, ale ponieważ zależy na odpowiednim spadku to buduje się pewne podniesienie podłogi. Czasem można to fajnie zaaranżować, siedziałam i oglądałam pinteresta, tragedii nie ma, trzeba tylko ruszyć głową 🙂
Podsumowując masz kilka opcji:
- odpływ z sąsiadującym pionem kanalizacyjnym (upewnić się, że kuchnię można podłączyć pod łazienkę)
- opływ w podłodze o ile zachowany będzie spadek minimum 2-3% na metr (raczej krótkie 1 m odcinki)
- odpływ w ścianie z zachowanym spadkiem, ale teoretycznie nie dłuższy niż 3 m lub większy spadek, większy przekrój rury (upewnić się odnośnie grubości ścian)
- opływ dłuższy z zastosowaniem pompki
- odpływ w podłodze z dobudowanie podestu/podniesienia
- odpływ w ścianie z nadbudową z płyty karton-gips
- wymyślenie innego poprowadzenia/przeniesienia ściany lub zostawienie wszystkiego w diabły 🙂
Aaaa no i prąd 🙂 instalacja wodna nie powinna iść wyżej niż elektryczna, zatem jeśli idzie sobie odpływ w ścianie to musisz pamiętać o nowym rozmieszczeniu/podwyższeniu/pociągnięciu na nowo kontaktów, kabli i innych przyłączy.
Ogólnie odpływ to chyba największe wyzwanie, jeśli czujesz, że nie wiesz to poproś architekta, warto też mieć dobrą ekipę, która ogarnia temat. Moim zdaniem dobra ekipa to podstawa, bo jednak to oni wykonają tą robotę 🙂
Wentylacja
Drugą trudnością jest wentylacja. Tutaj warto zastanowić się co masz w domu 🙂 często jest to wentylacja grawitacyjna, czyli jest sobie komin i dzięki temu, że okna są rozszczelnione (takie coś nad oknem lub lekko uchylone) to powietrze wciągane jest przez komin do góry. To takie przypomnienie. Zapewne masz co jakiś czas kontrole kominiarskie.
W nowej kuchni musisz pamiętać o wentylacji. I tutaj spotkałam się z różnymi teoriami, że jeśli zdecydujesz się na gaz to ta wentylacja musi być naprawdę dobra (są określone jakieś przepływy powietrza – nie chcę namieszać), ale też spotkałam się z opiniami, że podobno w aneksie połączonym z salonem gazu nie powinno w ogóle być. Zatem nie wiem do końca jak jest, bo my świadomie z gazu zrezygnowaliśmy. No, ale tak czy tak wentylacja być musi.
Ja przy ostatniej kontroli kominiarskiej, jeszcze jak nie mieliśmy planów remontowych, to podpytałam kominiarza i powiedział, że się da, ale być musi najlepiej o tym samym przekroju co poprzednia 🙂 Kilka dni temu była nowa kontrola i kominiarz nie zgłaszał uwag do nowej wentylacji (zresztą ładnie zaciąga!).
No i teraz jakie masz trudności. Znowu, jeśli jesteś obok pionu to najpewniej problemu nie masz, a jeśli dalej to teoretycznie odcinek prostej rury od nowego wywietrznika do komina to powinny być max ok. 2 metry. Czyli znowu masz jakieś ograniczenie odległości. Czasem ten odcinek może być ciut większy, ale bez zakrętów itd. No i sprawdzasz sobie potem czy działa (wystarczy przyłożyć zapalniczkę do komina i zobaczyć czy ogień kieruje się w jego stronę, czyli czy wciąga – to taki domowy sposób :))
Musisz też mieć rysunek z naniesionymi kominami. Bo np. w starym budownictwie, o ile nie mylę się, jest jeden komin dla całego pionu (wtedy np. czuć, że sąsiad gotuje kapuśniak :)), a w nowszych jest osobny przewód kominowy dla każdego piętra. Czyli (tak jest u nas) w tym szybie idą “kominy” dla każdego piętra osobno. Jest to istotne z dwóch powodów. Pierwszy to to, że wbić możesz się tylko w swój (najpewniej tam gdzie masz kratkę), a druga rzecz to jeśli mieszkasz na parterze to możliwe, że swój komin możesz ciut zwęzić (musisz pytać oczywiście, ale ogólnie z każdym kolejnym piętrem dochodzi jedna “rura”, więc na parterze często można trochę “odchudzić”).
Woda
Z wodą sprawa jest prosta, a jak już masz rysunek techniczny to jest bajkowo prosta 🙂 choć czasem może się okazać, że trzeba się “wkuć” w podłogę w przedpokoju, którego dajmy na to nie planowaliście remontować. No, ale wszystko trzeba sobie zanalizować. Niemniej woda to mam wrażenie, może iść naokoło i dwa razy zakręcać i będzie OK. A tak całkiem poważnie to gdy masz rysunek techniczny to wiesz, w którym miejscu ją pociągnąć najlepiej i mimo wszystko najkrócej (aby potem na ciepłą nie czekać dłużej). Czy od zaworu, czy bliżej łazienki, a może od dawnej kuchni itd. U nas okazało się to baaaardzo proste, bo rury zostały wyjęte i zamiast skręcać w lewo teraz skręcają w prawo i przechodzą przez ścianę, więc nic nie cierpiało (w sensie inne pomieszczenie :))
Gaz
Jak zostajesz z gazem to raczej też nie ma problemu, rur z gazem się nie zabudowuje, więc one idą po wierzchu, czyli raczej nie ma problemu by skręcić z nimi w inną stronę. Jedyny problem to to, czy i kiedy może zając się tym gazownik, bo to, że musi to robić gazownik to mam nadzieję jest oczywiste 🙂
No i musisz jeszcze na wszelki wypadek zgłębić temat tego gazu w aneksie kuchennym połączonym z salonem (a może to chodziło o miejsce, w którym się śpi?), ja nie analizowałam tego aż tak bardzo.
Jeśli z gazu chcesz zrezygnować to podpowiem, że przynajmniej u nas trzeba było wymówić umowę, a potem poczekać kilka dni aż gazownia dostanie zlecenie (zajęło to prawie tydzień) i dopiero wtedy gazownik mógł przyjść i zabrać licznik oraz gaz odciąć, dać protokół itd. W sumie zajęło nam to trochę ponad tydzień, minimalnie utrudniło to remont, bo sterczała sobie ta rura i czekała aż będzie można ją odciąć 😉 ale i tak mam wrażenie, że pobiłam wszystkie rekordy prędkości.
Prąd – indukcja
Jak rezygnujesz z gazu to pewnie myślisz o indukcji. Zatem musisz wiedzieć czy masz w domu tzw. siłę, czyli instalację trójfazową. W blokach to wcale nie jest takie oczywiste. Jak to sprawdzić? 1. zerkasz w umowę 2. prosisz elektryka 3. gapisz się na własną rozdzielnię 4. idziesz obejrzeć licznik.
Ogólnie nam chwilę zajęło rozwikłanie tej zagadki 🙂 bo wcześnie zupełnie się tym nie interesowaliśmy, więc gdy w umowie okazało się, że mamy 3 fazową instalację to i tak musiałam się upewnić czy dochodzi do mieszkania. Potem trzeba jeszcze upewnić się czy wszystko jest dobrej mocy, czy nie trzeba zwiększyć zabezpieczeń przedlicznikowych, wymienić bezpieczników, zwiększyć mocy przyłączeniowej i mocy umownej. Ogólnie temat na osobny wpis mam wrażenie 🙂
Jeśli jednak siły nie ma to problem jest taki, że po pierwsze trzeba złożyć wniosek to operatora o jej założenie, ale również pozwolenie we wspólnocie/spółdzielni by pociągnąć ją z rozdzielni do mieszkania (czyli kucie korytarza tj. części wspólnej). Tutaj również jest troszkę papierkologii.
Albo olać to i kupić kuchenkę z regulacją mocy/taką słabszą, zwiększyć jedynie moc umowną i liczyć na to, że dobra kuchenka będzie działać nie tylko na dwóch palnikach, ale na wszystkich 4 🙂 Ogólnie to też temat na osobny wpis, bo siedziałam i analizowałam to z każdej strony, tak czy tak da się, tylko warto wybrać wcześniej dobrą (i dostosowaną do takich możliwości) kuchenkę.
Prąd do nowej kuchni
To temat, który strasznie mnie wciągnął, widocznie krążą gdzieś w mej krwi geny dziadka elektryka 🙂 A tak poważnie to warto to dobrze zaplanować. Otóż jeśli przenosisz kuchnię to warto aby kuchnia miała osobny układ elektryczny, czyli osobne bezpieczniki, a nie np. ten sam obieg co salon (zakładając, że będzie jako aneks). Ja bardzo tego pilnowałam i starałam się wszystko rozrysować zgodnie z zaleceniami, a potem konsultowałam z dwoma elektrykami i w końcu całość prowadził elektryk, który pod tym mógł się podpisać. Moim zdaniem to ważne, bo po pierwsze jest porządek, a po drugie gdy coś wyskoczy w kuchni to szybko wiesz, że to tam, a jednocześnie reszta mieszkania “działa” 🙂
Ja jestem z tego bardzo zadowolona, dzięki temu też dobrze wiem pod którym bezpiecznikiem mam zmywarkę, pod którym lodówkę, a który to ten od siły, czyli ten z kuchenką itd. Wiem, że wielu “speców” bardzo lubi w tym temacie iść na skróty, więc albo warto mieć dobrą ekipę albo wiedzieć co się chce dokładnie 🙂
Czy coś pominęłam? Chyba nie, a jeśli najdą Cię jakieś pytania to pisz. Ten wpis starałam się stworzyć jak najbardziej prosto, bo wierzę, że po prostu warto to wiedzieć, aby potem się nie zdziwić. Jeśli masz dobrego architekta to prawdopodobnie pokieruje dobrze takim remontem 😉 Mam nadzieję, że wpis będzie przydatny i wiele Ci rozjaśnił. Powodzenia!