Jednym z moich tegorocznych planów jest Project Life, to ( wielkim skrócie) połączenie pamiętnika, albumu i scrapbookingu w jedną całość. Dla mnie idealne, bo gdy raz na rok zasiadam by zapełnić nasz album o łapię się na tym, że wiele chwil gdzieś nam umknęło, nie pamiętam detali. Teraz chcę zapisywać częściej to co się dzieje, raz na tydzień-dwa dodawać zdjęcia, zapiski, dorzucać rysunki dzieci i… zostawiać fajną pamiątkę 🙂 A serię wpisów zaczynam od jednych z pierwszych zakupów związanych z Project Life, choć jak pokażę Ci z czasem można się obyć i bez tego. Ale jako, że jestem sroczka to nie mogłam sobie odmówić 🙂
Project life to rodzaj albumu z dedykowanymi kieszonkami, coś jak segregator, tylko kieszonki są inne. Są też piękne dedykowane karty i cała masa dodatków, na które można zbankrutować. Większość dodatków i papierów to te, które sama używam przy moich dotychczasowych albumach scrapbooking, ale bardzo ciekawi mnie ta trochę inna forma ich prowadzenia.
Na filmie pokazuję część z moich zakupów:
A teraz trochę zdjęć 🙂
Album
Ja wybrałam album 30×30 cm (12×12”). Przyznam, że gdy odebrałam przesyłkę to byłam przerażona jego wielkością. Jest duży. I nie chodzi o to, że go nie zapełnię, o to się nie martwię, co o jego gabaryty. Niby robię albumy 30×30 z takiej grubej tektury, ale ten album, który dostałam jest ogromny i wciąż się zastanawiam czy kolejny nie będzie mniejszy 🙂
Są tęż inne rozmiary, choć album to jedno, trzeba jeszcze dokupić koszulki.
Koszulki
Wybrałam te najbardziej klasyczne, plus kilka innych by zobaczyć czy coś chciałabym zmienić. Niemniej wydaje mi się, że będę się trzymać jednego formatu i okazjonalnie coś urozmaicać.
Karty
Przy albumach scrapbookingowych korzystała z papierów, ale przyznam Ci się, że dopiero teraz odkryłam czemu część z nich jest dwustronna 🙂 A mianowicie można z nich wyjąć karty do takiego właśnie albumu i wykorzystać z dwóch stron. Do tej pory kartki przyklejałam więc wydawało mi się to bez sensu 🙂
Tak czy tak prócz papierów kupiłam papiery z kartami do wycięcia oraz gotowe karty. Byłam ciekawa zestawu Becky Higgins, która jest “założycielką” takiej formy dokumentowania codzienności. Wybrałam ogromny zestaw tzw. “core kit”. Jest spory, więc będzie do podziału z kimś innym, bo karty się powtarzają, niemniej jest śliczny.
Kupiłam też kilka pojedynczych kart, naszych polskich, w tym takie z cudownymi rysunkami akwarelowymi.
Naklejki
Jednym z elementów dekoracyjnych w albumie są naklejki. Wybrałam sporo w stylu “pin up”, ale też niesamowicie spodobały mi się transparentne, w dodatku z napisami po polsku. Już wiem, że kupię ich więcej.
Mam też takie wypukłe, kolorowe emaliowane kropeczki (urocze), kryształki i inne cuda.
Die cuts
Pod tą nazwą kryją się gotowe wycięte (choć nie zawsze) elementy dekoracyjne. Trzeba je nakleić samodzielnie, ale są moim zdaniem ciekawsze niż naklejki, bo bardziej “przestrzenne” 🙂
Taśmy washi
Jestem fanką taśm washi, to takie papierowe taśmy ozdobne z różnymi wzorami. Są grubsze i cieńsze, ja zdecydowanie wolę te niemal pergaminowe, ale te grubsze (jak już nakleję) też mi się podobają. Sporo taśm zamówiłam na aliexpress (jeszcze idą/lecą/jadą), ale wiele mam już od dawna. Teraz dokupiłam sobie “retro” 🙂
Stemple
Ze stemplami mam “trudny związek”, mam ich trochę, teraz znowu kilka dokupiłam, ale w albumach wcale nie używam ich sporo. Podobają mi się u innych, ale u mnie nie wychodzą tak “czysto” jak bym chciała. Daję im jednak szansę. Tym razem kupiłam takie niewielkie, z detalami.
Pozostałe cuda jeszcze do mnie idą, ale ogólnie większość rzeczy ma związek z ozdabianiem albumów.
Co Ci wpadło w oko? 🙂