Tak bardzo nie mogłam doczekać się pierwszej nocy w naszym kamperze, tak bardzo chciałam już wyjechać chociaż na kilka dni, sprawdzić, przetestować. I wreszcie udało się. Spakowaliśmy się, wzięliśmy bardzo, ale to bardzo dużo różnych rzeczy, by upewnić się czego nam trzeba i pojechaliśmy na Warmię i Mazury. To taki przedsmak naszej dalszej wyprawy.
Uwielbiam te nasze wpisy pamiętnikowe i już nie mogę się doczekać codziennych relacji dla Was 😉 Ten nasz wypad nad jezioro na długi weekend potraktowaliśmy po trochu jako potrzebny reset, odpoczynek po ostatnich szalonych miesiącach, a jednocześnie szansę na sprawdzenie nowego sprzętu i upewnienie się, co jeszcze powinniśmy wziąć, czego zapomnieliśmy. A może co tak naprawdę nie jest nam potrzebne. I choć mamy już za sobą takich wyjazdów całkiem sporo, to jest nas teraz piątka, a to oznacza, że wszystko jest trochę inaczej. No i wzięliśmy ze sobą też nowe rzeczy dla maleństwa, które mam nadzieję ułatwią nam podróż 😉
Drodzy! Partnerem dzisiejszego wpisu jest SMYK. W większości to właśnie rzeczy marki SMIKI i Cool Club są tymi, które przyszykowałam dla dzieci na nasz wyjazd. Wszystkie możecie kupić w sklepie internetowym smyk.com oraz w sklepach stacjonarnych. A ja bardzo się cieszę, że Smyk mi zaufał i powstał przy okazji tej współpracy bardzo “nasz” wyjazdowy film 😉
Zobacz jak było na mazurach – nasz film
Na filmie pokazuję jak wygląda nasza sypialnia w kamperze (wiele osób pytało się jak wygląda spanie w piątkę w tak niewielkim kamperze), ale też co wzięłam ze sobą dla dzieci i na co liczę, że się sprawdzi (co do niektórych rzeczy to już jestem pewna, że są strzałem w dziesiątkę!). Koniecznie obejrzyj całość.
Weekend nad jeziorem
Chcieliśmy ruszyć w czwartek rano, ale oczywiście nie wyszło, bo już mijało południe, a my nadal zanosiliśmy kolejne niezbędne rzeczy do kampera 🙂 Do tej pory robiliśmy nim krótkie skoki na jeden dzień, a tu nagle trzeba przynieść śpiwory, prześcieradła, ręczniki, ubrania, ułożyć jedzenie (w końcu coś jeść trzeba) i jeszcze zmieścić wózek, pół walizki zabawek i… na pewno jeszcze o czymś zapomniałam.
Zrobiło się późno, więc robimy obiad w domu i postanawiamy, że ruszymy dopiero po obiedzie, bo nie ma sensu jechać na głodnego. Wiele wyjazdów z dziećmi nauczyło mnie, że nie ma nic gorszego niż głód oraz nadmierne zmęczenie. Trzeba zadbać o zaspokojenie tych podstawowych potrzeb, a wtedy podróż mija zdecydowanie łatwiej. Tak czy inaczej nad jezioro docieramy pod wieczór. Kamper jedzie super (odpukać), trasa jest lekka (wszyscy już pojechali rano, brak ciężarówek na drodze), a dzieci większość podróży przesypiają. Gdy jesteśmy już blisko celu, trafiamy na burzę, ale zupełnie nas to nie zraża. O to przecież chodzi w kamperze, że nie musimy rozkładać namiotu (choć namiot uwielbiam!), nie musimy nawet rozkładać podpór przyczepy (choć mam do niej sentyment!). Możemy po prostu podjechać na miejsce i już.
Jemy kolację, a potem choć jest po 21:00, to wszyscy wchodzimy do jeziora. Jest cudownie! No i przed nami pierwsza noc w kamperze! Jak to się nazywa na koloniach? Biała noc? Chyba tak. A może to ta noc gdzie trzeba zapamiętać co się śniło? Jedno jest pewne: spało nam się super. Nawet najmłodszy w swoim śpiworku spał jak suseł i miał jedynie dwie pobudki. Swoją drogą te śpiworki są genialne (niżej napiszę o nich więcej, ale serio serio, śpiworki są super). To są śpiworki Cool Club, mam je w różnych grubościach, na różne noce (nad jeziorem przydał się średni). Najważniejsze, że mały z tego się nie rozkopie 🙂
A jak spędzamy kolejne dni? Leniwie. Kursujemy pomiędzy kocem rozłożonym przed kamperem, a kocem rozłożonym na plaży. Chłopcy grają w kręgle i coś kombinują w swoim namiociku tipi (do którego nawet gdybyśmy chcieli, to się nie zmieścimy, bo znieśli tam wszystkie swoje zabawki). Ja długo nie wytrzymuję i piekę ciasto, a Michał odpala grilla. A poza tym le-ni-stwo 🙂
W notesie zapisujemy co nam jeszcze się przyda (np. leżaczek dla najmłodszego czy szczypce do grilla, które gdzieś się zapodziały). Czego warto wziąć więcej (te fajne ręczniki z myjkami) i o czym musimy pamiętać (drugie lusterko do sprawdzania w podróży co u dzieci!).
I tak mijają nam trzy piękne noce, a apetyt na więcej wzrósł przynajmniej o 100% 🙂 Zatem niebawem będą kolejne wpisy z podróży, a teraz pora wracać pakować się do wyjazdu!
Co wzięłam dla dzieci, co się przyda
1. Lusterko Smiki
Taaak wiem, pisałam o tym w poprzednim wpisie, ale wiesz co, dokupiłam jeszcze to ze światełkami LED. Te lusterka są genialne! I to tak z ręką na sercu. A to z ledami jest sterowane pilotem i mogę sobie włączyć wieczorem gdy jedziemy by lepiej widzieć maleństwo, a dwa: sprawdza się w nocy (w kamperze jest dość ciemno, ale zamiast szukać lampki nocnej, to wykorzystuję oświetlenie z tego lusterka i sięgam po pilota :)). Ono ma tę zaletę, że na początku świeci tylko trochę, a dopiero po chwili zaczyna świecić pełną mocą (jasność przyrasta), więc nie daje od razu po oczach śpiącemu dziecku. Dzięki temu w podróży nikogo się niepotrzebnie nie obudzi, a i w nocy gdy lusterko pełniło rolę lampki nocnej, też bardzo to stonowane oświetlenie doceniłam. Kupisz tutaj.
2. Śpiworek Cool Club
One są po prostu super. Mam ich kilka w różnych grubościach, z czego ten najcieplejszy zachowałam na wyprawę w góry (to ten z wyprawki, taki z rysunkiem tipi), a teraz korzystam przede wszystkim z tego średniego z welurku i cienkiego (na cieplutkie noce) z samej dzianiny bawełnianej. Plusem śpiworków jest to, że dziecko nie rozkopie się, a także, że mogę w tym śpiworku go podnieść na karmienie, a potem odłożyć do łóżeczka. Bardzo wygodne! Kupisz tutaj.
3. Przewijak turystyczny
Taki prosty gadżet, a tak fajnie zaprojektowany. Miałam takich przewijaków wiele, ale ten naprawdę świetnie się sprawdza. Jest ładny, lekki, super się zwija, a do środka można wsunąć chusteczki czy pieluszki. Moim zdaniem obowiązkowy gadżet na każdej podróży z dziećmi, które noszą pieluchy. Bardzo polecam! Kupisz tutaj.
4. Niania elektroniczna
Najprostsza niania, a jaka przydatna. To nadajnik (dla dziecka) i odbiornik (rodzic). Przydał nam się w dwóch sytuacjach. W podróży by rozmawiać ze starszymi chłopcami, bo nie zawsze słyszałam co mówią (w kamperze jest ciut głośniej), a druga sytuacja to oczywiście wieczorem. Wieczory są nasze, siadamy przed kamperem i możemy podziwiać gwiazdy, a w razie czego słyszymy co się dzieje w środku. Aha i zapomniałabym – ten model wybrałam, bo może pracować na samych bateriach lub po podłączeniu pod USB, więc nie wymaga stałego dostępu do prądu z gniazdka. Kupisz tutaj.
5. Ręcznik z myjką
Gdy jechaliśmy z namiotem to braliśmy głównie ręczniki z mikrofibry, bo mniejsze, ale do własnego domku na kółkach możemy sobie pozwolić wziąć takie “prawdziwe” 🙂 Bardzo polecam te z myjką w zestawie, bo to myjka z materiału ręcznikowego, więc w przeciwieństwie do tradycyjnej gąbki jest bardzo prosta do utrzymania w czystości i wyprania nawet w podróży. Kupisz tutaj.
6. Moskitiera uniwersalna
Choć nasz wózek ma wbudowaną moskitierę to wymaga rozłożonej całościowo budki, a przy takich upałach wolę gdy jest większy przewiew, stąd pomysł na taką moskitierę. I bardzo polecam tę od Smiki. Na opakowaniu jest informacja, że ona jest do spacerówki (sprawdziłam na kilku modelach i super pasuje), ale spokojnie pasuje też do gondoli czy nawet łóżeczka (byle był jakiś pałąk, o który można ją oprzeć – wiadomo oczywiście, że tylko pod nadzorem rodzica). Jest niedroga, a spełnia swoje zadanie w pełni. Kupisz tutaj.
7. Podkład nieprzemakalny
Chyba nie muszę pisać po co 🙂 Warto i już. I dla maluszków pieluchowych i dla dzieci, które są właśnie na etapie odpieluchowania. Kupisz tutaj.
8. Łóżeczko turystyczne
Szczególnie jeśli masz raczkujące dziecię, to zwróć na nie uwagę. Może wtedy pełnić rolę kojca, a Ty nie musisz się martwić o bezpieczną przestrzeń dla dziecka. W Smyku jest w genialnej cenie! Przyznam, że u nas na pewnym etapie stanęło na tym, że mieliśmy w domu łóżeczka turystyczne dla starszych chłopców zamiast tych tradycyjnych ze szczebelkami (chociażby dlatego, że miały miękkie boczki, a to przy dziecku HNB, które tak już ma, że w nocy przez sen dużo się wierci i kopie – to naprawdę miało znaczenie). I to się fajnie sprawdziło, więc prawdopodobnie teraz też tak będzie. A tak, jest to dobre rozwiązanie na każdy dłuższy wyjazd do dziadków, pensjonatu czy właśnie jako kojec przed kamperem. Kupisz tutaj (w bardzo atrakcyjnej cenie!).
9. Nakładka na WC
Ta nakładka bardzo mi się spodobała, choć nie będę ukrywać, że nie pasowała do kamperowej toalety (one mają dość nietypowy kształt), więc mamy ją teraz w domu 🙂 Niemniej ta jest z miękkim elementem, bardzo wygodna i wciąż łatwa do czyszczenia! Kupisz tutaj.
10. Kręgle
A teraz część rozrywkowa 🙂 Zabawkowe kręgle bardzo dobrze nam się sprawdziły na wyjeździe, chłopcy robili rozgrywki z kolegami z kempingu, ja sama też próbowałam – zabawa super. I każdy może 🙂 Kręgle są lekkie. To i plus i minus. Plus, bo nie ma dużo dźwigania i radzą sobie z nimi nawet mniejsze dzieci, a minus, bo gdy bardzo wieje, to na nierównej powierzchni potrafią się wywalić. Niemniej polecam, bo cena niewielka, a można sprawić frajdę całej rodzinie bez względu na wiek! Kupisz tutaj.
11. Paletki na rzepy z piłką
Bierzecie do ręki po paletce z rzepem i przerzucacie między sobą piłeczkę. Rzucasz, łapiesz, cóż więcej – a wciąga 🙂 Ja bardzo lubię wszelkie aktywności na dworze, więc to jeden z moich pewniaków, szczególnie tutaj i rodzic nie będzie się nudził. Do kupienia tutaj.
12. Namiot tipi
Chyba nie ma dziecka, któremu nie zaświeciłyby się oczy na widok namiotu. Ale ja Ci powiem po co nam ten namiot: otóż gdyby nie on, to nasze dzieci chciałyby siedzieć całe dnie w kamperze, w środku – nawet gdy piękna pogoda za oknem, a tak to są trochę bardziej na zewnątrz, bo cały czas coś kombinują przy namiocie 🙂 A tak poważnie to ten tipi fajny jest 🙂 Kupisz tutaj.
I to tyle. Lada dzień ruszamy, będą relacje z wyjazdu. Jeśli o czymś jeszcze powinnam pamiętać, to pisz. Mam nadzieję, że ten wpis sprawił Ci nie tylko przyjemność, ale też podpatrzyłaś/eś w nim coś fajnego i przydatnego.
*Wpis we współpracy ze Smykiem, gdzie wybrałam wszystkie rzeczy. Prezentowane rzeczy są marki Smiki oraz Cool Club.