Nin położony jest niedaleko Zadaru, w planach mamy zostać tu na kilka dni, wszak są tu piękne piaszczyste plaże. Troszkę nasze plany się pokrzyżują, jak już wiem, ale jeśli szukacie spokojnego miejsca by odpocząć to zapraszam Was do Nin.
Zarezerwowany nocleg okazuje się zajęty. Starsza pani po chorwacku tylko łapie się za głowę i mówi “oj boli głowa”, a prawda jest taka, że to my noclegu nie mamy. Mieliśmy tu być cztery noce, a teraz jest godzina prawie 20:00, siedzimy na pięknej piaszczystej plaży i pierwszy raz żałuję, że jednak nie wzięliśmy namiotu. Planujemy już przygodę pt. śpimy w samochodzie 🙂
Udaje nam się jednak zarezerwować pokój w pensjonacie na dwie noce. Zostajemy w Nin.
W nocy piękna pogoda zmienia się w mocno wietrzną, więc plany leżenia na plaży zmieniają się raczej w wycieczkę po małym miasteczku. Idziesz sobie, a tu ruiny, tu kościół z IX wieku, tu łuk triumfalny. Historia przeplata się z nowszymi zabudowaniami. Naprawdę tu ładnie.
Ładnie i ładniej niż w Pag, który odwiedzimy kolejnego dnia.
Nin jest spokojny, jest gdzie zjeść, przejść się na spacer i poleżeć na plaży. A w wodzie są kraby, więc uwaga, bo choć szybko zakopują się w piasku to jednak tam są. No i jest faktycznie piasek. Ciut grubszy niż na Bałtykiem, ale na pewno nie są to kamienie, więc można spokojnie biegać na bosaka.