Siedzę i myślę kiedy to było. Mam jakieś 2 dni zaległości w pisaniu pamiętników, bo tym razem mamy naprawdę spore tempo przemieszczania się, zmiany miejsca itd. wieczorem zazwyczaj padamy ze zmęczenia, a w ciągu dnia najwyżej nagrywam na szybko insrastories. Z pisaniem jest trudniej, ale też sama dla nas bardzo chce to wszystko spisać. Zatem co robimy dnia 4? Chyba ruszamy w kierunku bardzo ładnego miasteczka…
Przypomnę, że w podróży, szczególnie z dziećmi, dbam o to by mieć zawsze ze sobą wodę, ale też jedzenie. Chętnie próbujemy lokalnych smaków, ale jednocześnie zawsze że sobą mamy Lunchboksy aby nie musieć się martwić, że dopadnie nas głód. Super przepisy są w moich ebookach z daniami na wynos, kupisz tutaj. Zyskujesz świetne przepisy od dietetyczki, ale też wspierasz moją pracę, a ja mogę dawać więcej fajnych relacji 🙂
Dzień 4
Rano idziemy na krótki spacer, bo jesteśmy ciekawi czy jest tu jakieś zejście do morza (sporo osób chodzi w tamtym kierunku). Okazuje się jednak, że to jakaś dłuższą trasa rowerowa, ale i tak docieramy do przystani z żaglówkami. Krótki spacer zaliczony 😉
Ruszamy w kierunku wyjazdu z kempingu, jeszcze tylko serwis. Ogólnie mamy tak duży zbiornik wody plus dwa zbiorniki na wodę szarą (mydliny), że serwis kampera zajmuje nam znacznie więcej czasu niż innym czy nawet przy poprzednim kamperze. Inne kampery podjeżdżają, napełniają, opróżniają, zajmuje im to 5-10 minut i jadą dalej. A my stoimy i stoimy i stoimy 🙂 z drugiej strony starcza nam wszystko na pełne dwa dni zmywania, kąpieli, mycia dla 6 osób. To dla rodziny 2+2 to super luksus musi być.
W końcu ruszamy. Kierunek Borghetto. Ma być to niewielkie miasteczko z fajnym postojem i drugim miasteczkiem w pobliżu. Dojeżdżamy, parkujemy i ruszamy. Jest tłum ludzi 🙂 to chyba z okazji 1.05, bo jest jakiś festyn i targ. Przy okazji możemy kupić przepyszną focaccie na jednym ze stanowisk. Ohhh jaka ona dobra!
Idziemy dalej, postanawiamy dojść do sąsiedniego miasteczka, Valeggio sul Mincio. Są schody to pewnie tam, bo przecież jadąc zjeżdżaliśmy z góry (swoją drogą musimy niekiedy pilnować GPSa bo miewa dziwne pomysły jeśli chodzi o wytyczanie nam drogi). No to się wspinamy. Lubimy schody 🙂 dziadkowie trochę mniej, ale obiecujemy, że pójdziemy na jakieś dobre jedzenie.
Dochodzimy na górę i co widzimy? Przypadkiem weszliśmy aż pod sam zamek :) chłopcy zachwyceni Hihi. Czy możemy wejść na górę? W sumie to możemy 🙂 wchodzimy. Schody na wieżę zamkową są kręte, ale całkiem wygodne. Ciekawe są te niższe wieżyczki, szczególnie na wyobraźnię działa napis by jednocześnie przebywały tam max 4 osoby. Podłoga trochę skrzypi, za to widok jest absolutnie piękny. Podekscytowani chłopcy machają z góry do babci i dziadka, którzy odpuścili sobie zdobycie zamku i delektują się ciszą. Zamek jest obok parku, jest tu naprawdę pięknie. My wspinamy się na samą górę. Zamek zdobyty!
Po zejściu kierujemy się już naprawdę do centrum miasteczka. Trattorie są jeszcze (albo po prostu dziś) zamknięte, więc wchodzimy do sklepu z tortellini. W końcu w Valeggio są podobno najlepsze tortellini znane w całym kraju. Pani opowiada nam o rodzajach, bo zaznaczamy, że chcemy kupić bez mięsa poza tymi jednymi klasycznymi. To jest fajne w tego typu miejscach, bo im dłużej rozmawiamy, pytamy się tym więcej i chętniej pani nam opowiada. “Te są z rukolą i serami,m.in z gorgonzolą, wiecie co to gorgonzola?” “Tak, uwielbiam gorgonzolę”! – odpowiada Michał. Pani jest zachwycona, niemal zaraz nas uściska i jeszcze więcej opowiada nam o kolejnych tortellini. Na koniec podkreśla kilka razy, które gotować 2 minuty, a które 3 i żebyśmy absolutnie nie gotowali dłużej. Do tego tylko oliwa i parmezan do podania. W efekcie wychodzimy z kilogramem tortellini 🙂
Już nie możemy doczekać się jedzenia.
Wracamy do kampera, już krótsza drogą, za 15-20 minut zjemy. Oczywiście po drodze jeszcze podziwiamy widoki i droga nam się coś wydłuża, ale potem mamy najlepszą kolację na świecie. Faktycznie to są pyszne tortellini.
Z kampera podziwiamy widok na oświetlony zamek, zaczyna kropić, ale teraz w nocy może sobie padać 🙂
A to my w drodze do Valeggio, jutro na dłużej zabawimy w Borghetto, które widać w tle A to jeszcze widok z samej góry wieży Tortellini, które by tu wybrać 🙂 Te były pyszne A to gotowe do zjedzenia tortellini Valeggio A to zapowiedź jutrzejszego dnia Kłódki w Borghetto Uliczka w niewielkim miasteczku, czyli Borghetto o poranku Widok na stary most