Dzisiaj ironicznie, prawdziwie, śmiesznie lub tragicznie. Zależy od Waszego odbioru 🙂 Bo każdą sytuację można odebrać dwojako. Serio. Nie należę do osób, które lubią narzekać. Myślę, że wiele zależy od tego, jak daną sytuacje postrzegamy. A dzisiaj o macierzyństwie bez lukru. Haha różowy bobasek słodko kwilący w łóżeczku prosto z reklamy jedzenia dla dzieci? Wyspana mama? Zapomnijcie. Obalamy mity w sposób okrutny… i ten bardziej polukrowany też 🙂 Bo punkt widzenia zależy od nas.
Jakoś daleko mi do twierdzenia, że bachory są takie straszne, w moim słowniku są jednak dzieci 🙂 Ale prosicie tak często by napisać, jak jest naprawdę i oto powstał oto taki wpis. Macierzyństwo bez lukru. Ironicznie, prawdziwie, śmiesznie lub tragicznie – odbiór zależy do Was. Bo każdą sytuację można widzieć przynajmniej na dwa sposoby. Oto pierwszy.
mity na temat lukrowanego macierzyństwa
1. Ciąża. Jest ciężko, nikt miejsca nie ustępuje.
2. Poród. Wcale nie jest cudowny, zapomnijcie o orgazmach i uniesieniach, które można przeżyć. Boli jak jasna cholera. A jeśli marzycie by Was pocięli bo się boicie to po cięciu boli jeszcze bardziej.
3. Mały bobasek. Po porodzie wcale nie jest różowy i czyściutki, jak na filmach 🙂 Jest lekko pomarszczony i lepki. Gdyby takie pokazywali w łzawych komediach to nikt by się nie rozczulał.
4. Karmienie piersią. Uroczy bobasek przytulony do maminej piersi wpatrzony słodko w jej oczy. Stop. Raczej drący się potwór, który ssie z siłą rwącą raniąc sutki. Boli dość często. Ale potem bywa lepiej… lub gorzej. Z butelką nie jest lepiej – drogo i zawsze są nieumyte.
5. Ubranka. W ciąży wybierałyście śliczne ubranka a potem łapie się to co czyste, suche i pod ręką.
6. Seks. Gdyby połóg trwał krócej to niewiele by to zmieniło, bo przez te 5-6 tygodni i tak nie musielibyście szukać wymówek w stylu “boli głowa”, bo i tak boli (obydwoje!) od ciągłego płaczu w domu.
7. Toaleta. Pobijecie rekordy w prędkości w biegu do WC.
8. Odpoczynek. Jasne. Po prostu padacie na twarz karmiąc lub gdy maluch zaśnie.
9. Wyjazd za miasto na piknik. Wyobrażacie sobie siebie leżącą na kocu, obok słodki bobasek a Wy czytacie książkę? Zapomnijcie. Będziecie raczej patrzeć na słodkiego bobaska albo go gonić, jak już ruszy w świat. Z książki nici tak czy tak 🙂
10. Coś słodkiego tylko dla siebie. No przykro mi od teraz słodycze lub inne pyszne rzeczy będziecie jeść ukradkiem w łazience jeśli chcecie mieć je tylko dla siebie. Inaczej będzie “daj, eeee, co masz, mogę spróbować?” W zależności od wieku. A jak jeszcze będzie za małe to i tak nie będziecie jeść, bo każdy będzie patrzeć czy już schudłyście.
Macierzyństwo bez lukru. I tu bym mogła skończyć czekając na Wasze propozycje co jeszcze dopisać, jak to jest strasznie, źle i w ogóle. Ale nie byłabym sobą, gdybym jednak nie przedstawiła po prostu innego punktu widzenia na to samo. Tak, wiele zależy od tego, jak daną sytuację postrzegamy.
Macierzyństwo bez ściemy… z odrobiną lukru
1. Ciąża. Jasne, jest ciężko, szczególnie pod koniec, ale nie ma nic fajniejszego niż kopniaczki maluszka, który siedzi w brzuszku.
2. Poród. OK, boli, serio boli, bez względu na to czy siłami natury czy cięciem, ale wiecie co? To się szybko zapomina.
3. Mały bobasek. Jasne, po urodzeniu jest ciut pomarszczony, no kto by nie był siedząc tyle w wodzie? 🙂 Nie zmienia to faktu, że dla Was będzie najpiękniejszym dzieckiem na świecie.
4. Karmienie piersią. Faktycznie może boleć i może być trudno, ale dacie radę, a jak nie to jest butla. Jakby nie było pod Waszymi skrzydłami jest fajny maluch, który uśmiecha się, odpręża, zasypia, gdy dostaje mleko. To wiele rekompensuje.
5. Ubranka. Serio tak jest, sięga się po to co pod ręką, ale skoro wybierałyście same ładne to Wasze dziecko i tak ślicznie wygląda prawda? 🙂
6. Seks. Z fajnym partnerem czy mężem wszystko można obrócić w żart i na pewno uda Wam się znaleźć czas dla siebie.
7. Toaleta. Faktycznie bywa szybko, ale… to dodatkowo spalone kalorie 🙂
8. Odpoczynek. Taki sen z pachnącym maluszkiem obok jest całkiem relaksujący.
9. Wyjazd za miasto na piknik. To mój ulubiony mit, bo sama wciąż w to wierzę, ale nieprzeczytaną książkę naprawdę rekompensuje mi widok dziecka.
10. Coś słodkiego tylko dla siebie. To wszystko prawda. Ale fajnie się dzielić z kimś kogo się kocha, a można też kupić więcej. Proste 🙂
Niby to samo, ale z trochę innym podejściem. Które jest dla Was bliższe? Co byście dopisali do tej listy mitów, jak Wy podchodzicie do ww. rzeczy? 🙂
Grunt to w każdej sytuacji znaleźć coś pozytywnego a świat wtedy jest po prostu łatwiejszy. A jak jest u Was? ♥