Jak jeździ się zimą na dwóch kółkach, na co zwrócić uwagę, czy warto kupić opony z kolcami i jak się ubrać aby było komfortowo. To wszystko we wpisie. To wpis dla całkiem normalnych ludzi, wcale nie dla sportowców, ale każdego.
To nasza kolejna zima na rowerach, jeździmy całą rodziną. Do szkoły, do biura, na zakupy. Rower traktujemy jako przyjemność, ale też środek transportu. Kilka miesięcy temu sprzedaliśmy samochód osobowy, bo nie korzystaliśmy z niego odkąd przesiedliśmy się na rowery.
Ten wpis nie jest dla typowych zapaleńców rowerowych jeżdżacych w typowo rowerowych ciuchach. Wybaczcie 🙂 Chciałabym aby był dla zwykłych ludzi (może staną się zapaleńcami), którzy chcieliby jeździć na rowerze. Bez wzlędu na powód (eko, zdrowszy styl życia, wygoda, ograniczenie jazdy autem itd.).
Co jest najważniejsze?
- Opony
- Oświetlenie, kamizelka odblaskowa
- Ubiór
- Coś do jedzenia (gdy jedziesz dalej)
To w skrócie, a poniżej, we wpisie, wszystko co musisz wiedzieć. Nagrałam też krótki film, aczkolwiek na początku jest słabszy dźwięk. Niemniej opowiadam w nim dużo tego co w niniejszym wpisie. Jeśli wlisz słuchać to polecam 🙂
Jak się jeździ zimą na rowerze
Bywa zima i zima. W ubiegłym roku było zaledwie kilka dni ze śniegiem i mrozem, w tym roku tego śniegu jest dużo, a niekiedy jest napawdę zimno. Zatem czasem zimą będzie się jeździć tak samo dobrze jak jesienią. Skupię się na lodzie i śniegu.
Podczas jazdy zimą najważniejsze są opony. Warto wybrać terenowe, o tym niżej. Ale opony to jedna rzecz, o której warto pamiętać.
Poza tym jazdę po śniegu można przyrównać do jazdy po piachu, błocie lub nierównym terenie (w zależności od stopnia zmrożenia). Zazwyczaj trzeba badziej balansować ciałem, częściej wrzuca się niższy numer przerzutki. Jest większy opór i jeździ się wolniej. Za to taka jazda jest niesamowicie przyjmna. Biały las, cisza – bywa naprawdę pięknie! Jeśli tylko możemy to wybieramy drogę przez las, bo chociaż bywa bardziej wymagająca niż po asfalcie, to daje więcej przyjemności. Nie będę Cię jednak oszukiwać, dzieci czasem jęczą, że czują mięśnie ud, szczególnie na takim świeżym śniegu. Ogólnie jednak to dzieci są dzielniejsze, potrafią bardziej szarżować, wygłupiać się na białym puchu 😉
Jak już wspomniałam o odczuciach to zdecydowanie bardziej czuć pracę nóg, szczególnie ud, czuć też pracę rąk, barków. Trzeba mocniej balansowasć ciałem.
W tym roku miasto Warszawa zrezygnowało z odsnieżania ścieżek rowerowych. Akurat pechowo w taką zimę, gdy tego śniegu jest bardzo dużo. U nas odśnieżony jest jeden pas pieszy bądź pieszo-rowerowy (bo czasem idzie po chodniku, czasem po trasie ścieżki, taki lekki chaos). My korzystamy z możliwości jazdy rowerem po chodniku. Możemy to robić jako opiekunowie dzieci do lat 10, które jadą na rowerach. Druga możliwość by skorzystać z takiej opcji to złe warunki pogodowe. Zatem zimą, szczególnie, że te odśnieżone chodniki bywają puste, to korzystamy z tej opcji.
A co jeśli nie ma ścieżki, chodnika? Jazda ulicą zimą jest możliwa, gorzej jeśli jest slisko, gołoledź, mnóstwo śniegu na poboczu (porzuconego przez pługi). Tutaj już musicie sami ocenić, ale nie narażajcie nigdy swojego bezpieczeństwa. Niestety kultura jazdy w Polsce jest niska, rowerzyści traktowani są raczej jak intruzi i daleko nam do tego co widać na ulicach Kopenhagi. Swoją drogą bardzo polecam takie filmy “winter Kopenhaga” ilość rowerów, które tam są, jest naprawdę ogromna.
Kiedy odpuścić? Najgorszy w jeździe rowerem wcale nie jest śnieg czy deszcz, ale wiatr. Gdy jest wilgotno, w dodatku wieje wiatr, to odczuwalna temperatura jest znacznie niższa. Gdy wieje powyżej 30-35 km/h jeździ się kiepsko, a zimą lepiej odpuścić, a przynajmniej liczyć się z tym, że będzie trudno.
Czy zawsze się da? Były dwa takie dni w tym roku, gdy było trudno. Wyjechałam na rowerze i po prostu po jakimś kilometrze przypięłam go i poszłam piechotą te kilka km do szkoły. Śnieg sypał i było go dużo, ciężarówki miały problem na wiadukcie, a pługi nie wyjechały. Wszędzie były korki, chodniki pełne puchu takiego sypkiego i to był ten raz gdy było to trochę bez sensu. Drugi raz było lodowisko. Jechaliśmy ale to był bardziej ślizg niż jazda. Poza tymi sytuacjami jedzie się lepiej, szybciej rowerem niż idzie piechotą czy ciśnie w komunikacji miejskiej.
Zimą są takie dni, gdy jest -20C i świeci słońce albo po prostu jest mroźno, ale zupełnie to nie Cię nie ruszy. A bywa, że jest tylko -5C, ale jest tak wielka wilgotność powietrza, mgła, że masz wrażenie, że jest o wiele chłodniej. Każdy postój robi mniej komfortowy (np. czekanie na dzieci pod szkołą te 20 minut w takie dni bywa mniej przyjemne).
Ogólnie jednak jazda zimą jest bardzo ciekawa. My używamy rowerów głównie użytkowo, mniej na wycieczki w takie dni. Ale jak już robimy zimowe wyprawy to jest cudownie. Czasem na różnych grupach widzę zimowe wyprawy po naprawdę zaśnieżonych lasach – wygląda to obłędnie!
Starałam się opisać tę jazdę rowerem zimą #bezlukru chociaż prawda jest taka, że uwielbiam nawet gdy bywa trudniej, sprawia mi to niesamowitą przyjemność i zapewnia codzienną porcję ruchu (nam i dzieciom).
Opony zimowe czy z kolcami?
Najważniejsza rzecz to opony. Te oryginalnie zakładane do rowerów trekkingowyh to często łyse placki 🙂 na zimę, ale nawet na jesień, to zdecydowanie za mało! Łatwo wpaść w poślizg.
Jakie opony? Do takiej miejskiej jazdy po prostu opony terenowe, mogą być całoroczne, ale z dobrym bieżnikiem. Niektórzy pompują je ciut mniej. Najważniejsze by były szerokie, miały bieżnik. Jeśli macie kilka rowerów to przygotujcie się bo to jednak jest jakiś kozt. Z drugiej strony samochody też muszą mieć zmienione opony na zimę, czyż nie? 🙂
Moim zdaniem terenowe, mocno bieżnikowane opony wystarczą.
A co z oponami z kolcami? W tym roku zakupiliśmy takie trochę z ciekawości. Kolce to takie wypustki na oponie, które mają poprawiać przyczepność. W sklepach znajdziecie opony zimowe najczęściej marki Schwalbe i Continental. Są różne. Mają więcej i mniej tych wypustek (nie zawsze więcej znaczy lepiej!). Jeśli nie masz pewności czy są Ci potrzebne to… najpewniej nie są. Dobre są na lodzie, twardym śniegu, ale tak normalnie to nie czuć wielkiej różnicy. Bywa, że droga jest częściowo odśnieżona (np. kawałek jedziesz drogą, ścieżką, lasem) i na tych odcinkach gdzie tego śniegu nie ma, takie opony są głośniejsze, szybciej te kolce też się zużywają.
Musisz też pamiętać, że te opony są wzmocnione, mają te wypustki i może się okazać, że trą o błotniki 🙂 u mnie wystarczyło wyjąć podkładki przy mocowaniu błotników, aczkolwiek uczulam i na to.
Zdecydowanie lepiej kupić o prostu szerokie, bieżnikowane opony. I spokojnie dadzą radę. Szkoda, że nie ma “opcjonalnych” łańcuchów na koła rowerowe, które sobie zakładasz gdy jedziesz do lasu, a potem ściągasz. To byłoby fajne rozwiązanie.
Ubranie
Podobno nie ma złej pogody jest tylko złe ubranie. I ja się pod tym podpisuję. Bywały lata, że marzłam. Ba, marzłam jezcze jak jeździłam samochodem. Po prostu ubirałam się niby grubo, ale w ubrania złej jakości. Sweter akrylowy nie grzeje. Zrozumiałam to dopiero gdy w naszym domu zawitała wełna.
Wiem, że wielu rowerzystów wybiera koszulki termiczne ze sztucznych włokien. Nie podważam tego. Jednak jedno w nich mi przeszkadza. Zapach 🙂 a raczej smrodek po wysiłku. Gdy jedziemy do szkoły to przecież dzieci nie przebierają się w inne ciuchy, a my w biurze też chcemy czuć się komfortowo. Stąd wełna.
Wełna nie łapie zapachów, grzeje, jest włóknem naturalnym i co ważne jest mnóstwo ubrań, które po prostu wyglądają zwyczajnie. W takim sensie, że mogę założyć sweter i spódnicę, tak jechać komfortowo na rowerze, a jednocześnie pójść na spotkanie itd.
Polecam na pewno wełnę przy ciele. Czyli aby ta pierwsza warstwa była wełniana, wtedy jest przyjemnie. Najlepsza jest wełna merino, nie grzyie. Jest delikatna. To może być koszulka, top, a w zimniejsze dni dodatkowo merino bokserki.
A potem to już ubiór na cebulkę. Na podkoszulek idzie bluzka longsleeve czy t-shirt z wełny merino. Dla dzieci wyszukałam z drugiej ręki mnóstwo bluzek we wzory, więc te bluzeczki są atrakcyjne, a jednocześnie ciepłe.
Kolejną warstwą jest sweter z wełny. My akurat mamy takie o sportowym kroju, chociaż ja mam też kilka bardzo kobiecych 🙂 ale najważniejsze ciepłych! W końcu nie marznę.
Na to jest warstwą zatrzymująca ciepło czy wiatro i deszczoochronna. Jest to Softshell, a poniżej -10c kurtka zimowa. Jednak w tym Softshellu jeździmy naprawdę długo, bo jednak jeżdżąc na rowerze musisz dodać sobie te 5-10c bo jednak w ruchu jest cieplej!
Na dół są zazwyczaj spodnie i dla chłopców często na to spodnie Softshelllowe czy zimowe, ale wynika to również z tego, że są wymagane w szkole gdzie wychodzą na dwór tarzać się w śniegu. Ja mam rajstopy wełniane i zazwyczaj spódnice, bo te uwielbiam (i nic na to nie poradzę). Także jak widzisz to całkiem zwyczajne ubranie, po prostu z dobrych materiałów.
Na głowę czapka z wełny, komin z welny (szyja jest ważna), do tego rękawiczki i dobre buty.
Jeśli chodzi o rękawiczki to ręce są najbardziej narażone na chłód podczas jazdy. Dobre są wełniane, ale jeśli pada śnieg to łapią wilgoć. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się wybór rękawic zimowych, narciarskich. Są ciepłe, pięciopalczaste. Mieliśmy typowo rowerowe zimowe, ale przy tych wilgotnych -10C trochę zawodziły, szczególnie dzieci. A narciarskie dają rade. Są też specjalne osłonki, takie mufki na kierownicę. Jeśli jeździcie na długie wycieczki to mogą się przydać.
Ważne są też buty. Ciepłe, ale na dobrej podeszwie. Tak by nie ślizgały się zarówno na chodniku jak i na pedałach! Oczywiście są pedały z kolcami, Michał na takie sobie zmienił, aczkolwiek nadal przydzadzą się buty, które nie zawiodą Cię gdy z roweru zejdziesz. Ja mam native fitzimmons, to nie są rowerowe buty, ale dobrze się sprawdzają, są szczelne. Dołożyłam do nich wełniana wkładkę bo mogłyby być cieplejsze. To mogą być każde inne buty, w których czujesz się dobrze. Jeśli jedziesz na dalszą wycieczkę to polecam dorzucić do sakwy czy plecaka zapasową parę wełnianych skarpetek.
Zimowe wycieczki
Zimą fantastycznie jeździć na wyprawy. Co prawda nie są u nas one tak długie jak te letnie, chociażby ze względu na to, że szybciej robi się ciemno. Oczywiście mamy oświetlenie, ale przypominam, że jeździmy z dziećmi więc dla nas to nie jest komfortowe by wracać po nocy, zimą na rowerze.
Ale te 20-25 km można spokojnie na luzie zrobić by pojechać na ognisko! Cudownie wspominamy jedna z takich zimowych wycieczek. Zabraliśmy ziemniaki do sakwy, ciepłą zupę w termosy, herbatę i ruszyliśmy na polane gdzie czekały paleniska. Co prawda tego dnia wilgotność była ogromna i rozpalenie ognia zajęło nam sporo czasu, ale radość była ogromna! A potem nikt nie zasnął w drodze powrotnej (jak to bywało gdy jeździliśmy samochodem) tylko wszyscy wróciliśmy na rowerach do domu. Bardzo polecam takie przygody.
Wyprawy rowerowe są fantastyczne, można obserwować zimowe życie, wypatrywać śladów zwierząt, delektować się cisza w lesie. Bardzo magiczne. Pamiętajcie tylko by na takie dłuższe wycieczki zabrać ze sobą coś do jedzenia (o tym dalej).
Dzieci, rower zima?
W zimowym świecie rowerowym (zresztą ogólnie w wycieczkach rowerowych) najmłodsi użytkownicy bywają pomijani. Kupienie dobrych akcesoriów do dziecięcych rowerów nie jest akie oczywiste. My jeździmy całą rodziną na rowerach kolejny rok, chłopcy jeździli do przedszkola, teraz do szkoły, na rowerach. Teraz mają 8, prawie 7 lat i najmłodszy prawie 2 lata. Najmłodszy podróżuje głównie w przyczepce rowerowej, czasem gdzie przytroczona jest mały rowerek biegowy 🙂
Dzieci są najbardziej podekscytowane jazdą na rowerach, jest to dla nich… naturalne. Gdy spadł śnieg to była totalna ekscytacja! Teraz zdarza im się coś mrukąć gdy w oczy wieje, ale ogólnie chyba są zadowoleni. Pod szkołą prócz ich dwóch rowerów stoją czasem jeszcze 1-2 inne. Przed pandemią bywało ich więcej, teraz to rowery z klas 1-3. Zatem nie tylko my jesteśmy “wariatami” 🙂
Tak naprawdę ich rowery i ubiór są dokładnie tak samo przygotowane jak nasze. Terenowe opony, wygodne i ciepłe ubrania. To też pomaga nam ocenić oczuwanie temperatury jeśli wszyscy mamy dość podobny zestaw. Najmłodszy też ubrany jest identycznie, ale ze względu na to, że głównie siedzi to on ma w przyczepce śpiwór. Mamy śpiwór Lodger, sprawdził się rok temu gdy był maluchem, sprawdza się też teraz. Ciepły, łatwo owinąć, a jednocześnie nie jest totalnie gruby, ani sztywny, więc nie ma problemu by umościć go w przyczepce i dobrze poprowadzić pasy.
Planując rowerowe wycieczki z dziećmi oceńcie ich możliwości. Choć dzieciom nie brakuje entuzjacmu to jednak są mniejsi, słabsi. Nie poywajcie się na dalekie eskapady jeśli nie macie doświadczenia. Czasem wystarczy kilka kilometrów by mieć frajdę 🙂 Zadbajcie o jedzenie na wycieczkach! O tym niżej.
Za to do szkoły najważniejszy jest ubiór. Nie może być zimno ani gorąco, zatem wszystko to co opisałam wyżej ma zastosowanie przy ich ubieraniu.
Co ze sobą zabrać
Jeśli jedziecie na wycieczkę to zadbajcie o jedzenie. Ciepła zupa w termosie, gorąca herbata w termosie, ale też jakiś baton czy inne energetyczna przekąska to moim zdaniem absolutne minimum.
My bierzemy zawsze zupę, do tego ciepły napój, a do tego coś słodkiego. Często też coś do ręki, dzieci, szczególnie w wieku nastoletnim (lub blisko tego wieku), zjadają naprawdę sporo. Zatem u nas dania do ręki, dania jednogarnkowe są na wagę złota. Czasem rezerwowo biorę też jakąś słodką bułkę czy ciastka bo lepiej mieć więcej niż za mało. Mnóstwo zimowych przepisów, idealnych na wynos, znajdziesz moimk ebooku “Lunchboksy jesień-zima” tutaj. Bardzo polecam, ogrom pomysłów!
Oczywiście ja wiem, że niektórzy biorą po prostu jakiegoś batona. Ale warto zadbać o siebie, nie tylko pośpiech, ale też zdrowie jest ważne. Jestem zwolennikiem dobrze zbilansowanego jedzenia i chociaż jako dietetyk dopuszczam wiele odstępstw, to bardzo namawiam Cię by prócz tego “batona” wziąć ciepłą zupę do termosu czy chociażby herbatę, szczególnie, że jest fantastyczna w taką pogodę 😉
Kilka przydatnych drobiazgów
Na koniec kilka drobiazgów, które są moimi “przydasię”. Pierwszy to mała zmiotka! Do odśnieżenia roweru po jeździe. Po piersze dzięki temu nie wawiamy takiego brudnego oweru do rowerowni (i tak zawsze coś skapie), a po drugie dbamy o rower. Otrzepanie śniegu z łańcucha, linek to tylko chwila, a warto. Chociaż przed wiosną i tak czekaq go większy przegląd, oczyszczenie łańcucha itd.
Mały ręcznik do wycierana siodełka i chwytów kierownicy to drobiazg, ale wiele razy przydał nam się. Co prawda bardziej w te deszczowe dni, ale nie zajmuje wiele miejsca więc zawsze staram się by był pod ręką.
Kamizelka odblaskowa to podstawa, tak samo jak dobre oświetlenie. Zimą dni bywają krótkie, ale też szaro-bure, często wracamy w takiej szarudze. Zamiast kamizelki odblaskowej polecam szelki odblaskowe. Są wygdniejsze, a latem praktyczniejsze (nie pocisz się), no i są ładniejsze.
Skoro czytasz ten wpis to mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej 🙂 Jesteśmy rowerową rodziną, jadąc rowerami zawsze pakuję nam dobre jedzenie do sakw. Pokażę Ci, jak to robić, by było smacznie! Jako dietetyk stworzyłam fantastyczne ebooki kulinarne. Dania do lunchboksów, czy rodzinne pikniki. Dzięki moim ebookom zawsze będziesz mieć pomysł na posiłki, a przy okazji wspierasz moją pracę 🙂 Kupisz tutaj.
I to chyba tyle. Ważne by czerpać z tego frajdę. A jak już się zacznie to wciąga. Jestem ciekawa jakie jest Twoje doświadczenie rowerowe, może coś chcesz dopisać, może masz pytania. Ten wpis jest dla was, więc chętnie go rozbuduję 🙂