Graz odwiedzamy “po drodze”, chcemy tu spędzić cały dzień. Miejsce jest atrakcyjne, ale to co nas uderza to absolutny brak turystów! Ba! w ogóle jakoś ludzi tu mało.
Graz położony jest nad rzeką, Murą. Jak czytamy przed przyjazdem to drugie duże po Wiedniu miasto Austrii. Wiemy, że jest tu późnogotycka katedra Domkirche, wieża zegarowa Schlossberg, ruiny zamku, Ratusz z XIX wieku.
Wiemy też, że jest sporo “nowoczesnych” budynków, które są szalenie charakterystyczne jak chociażby Muzeum Joanneum, które wyróżnia się, gdy patrzy się z góry na panoramę miasta. Czy most nad rzeką Murą, z dość ciekawą “kopułą”.
Miasto ma wszystko by być turystycznym hitem, a gdy przyjeżdżamy na miejsce jest pusto. Pusto na tyle, że na parkingu podziemnym prócz nas są może 2 auta, a my żartujemy sobie, że to na pewno atak zombie.
Dalej jest trochę lepiej. Są jacyś ludzie. Wjeżdżamy nowoczesną windą na górę, pod zegarową wieżę. Można też w podziemiach przejechać się kolejką, ale sugerowany wiek dzieci to minimum 4 lata, więc odpuszczamy dochodząc do wniosku, że pewnie straszy 🙂
Na górze jest też kolejka linowa, która po długim spacerze zwozi nas nad rzekę. I znowu, środek sezonu, a na 50 miejsc w kolejce jedziemy my i jeszcze jedna rodzina.
Przy okazji w Grazie jemy paskudny obiad (no dobra, może nie niesmaczny, ale tak inny i tak różny od włoskiego jedzenia!), mianowicie jest to podpiekana mortadela i kiełbasa w boczku 🙂
Graz sam w sobie podoba mi się bardzo, piękna zabudowa, sporo atrakcji, a jednak zastanawia mnie czy to problem z promocją, czy akurat my trafiliśmy na taki czas? Ciekawa jestem z czego to wynika 🙂 Byliście?