W Barcelonie jest gdzie chodzić, a po spacerze śladami Gaudiego wybraliśmy się na kolejkę linową zawieszona nad morzem. Widoki piękne! A stąd już tylko kawałek na plażę a potem do oceanarium!
Mam słabość do kolejek linowych. Każdy przejazd wagonikiem uważam za magiczny i sprawia mi ogromna przyjemność podziwianie widoków na miasto z takiej właśnie perspektywy. W Barcelonie kolejka zawieszona jest na słupach nad samym morzem. Powstała przy okazji Igrzysk Olimpijskich w 1992, a dzisiaj cieszy turystów.
Aby dotrzeć do kolejki trzeba najpierw podjechać metrem (stacja Paral-lel), potem przesiąść się w wagonik, który podwiezie nas pod górę, a następnie do wyboru są dwie kolejki linowe. Jedna jedzie do zamku Castell de Montjuïc, a druga (kilka minut piechota dalej) prowadzi właśnie na Barcelonettę, czyli tutejsza plażę. Zawieszona nad wodą dostarcza fantastycznych widoków na całe miasto.
Po zejściu z kolejki można szybko dojść do plaży albo kilka minut dalej znaleźć się tuż pod samym oceanarium, gdzie jest fantastyczny wodny tunel, z którego można podziwiać rekiny i ryby. Polecam szczególnie dla dzieci.
Jeśli chodzi o jedzenie, to kupiłam dżem z pomidorów na słodko! Pokazywałam Wam kiedyś dżem z zielonych pomidorów, ale ten z czerwonych bardzo mnie zaskoczył. Obiecuję przepis.
Garść informacji
Wejście do oceanarium to kosz ok. 17 euro, polecam wybrać się później, około 21 wtedy nie ma kolejki, a samo oceanarium czynne jest do 23.00. Kolejka linowa na zamek to ok. 7 euro w jedną stronę a na Barcelonette (15 euro w obydwie strony).