Za oknem w Warszawie szaro i buro, a jeszcze trzy dni temu biegaliśmy po słonecznej Barcelonie! Musieliśmy odwiedzić Park Guell, niesamowity park, który jest, jak z bajki. Jest inny, różnorodny i koniecznie trzeba tam zajrzeć. Nie tylko po to by ucałować salamandrę.
Wsiadamy w zieloną linię metra zaraz spod naszego mieszkania w Barcelonie, zaraz przy La Bouqeria, największym targu (ohhh jakie tam pyszności!). Jedziemy do stacji Vallcarca, trochę inaczej niż poprzednio, gdy będąc kilka lat temu w Bercelonie wysiedliśmy stację wcześniej. Zapamiętałam, że długo się wspinaliśmy pod górę, liczymy, że tym razem może będzie… z górki?
Niestety nic z tego, jest pod górkę. Może nawet bardziej stromą, ale są co chwilę ruchome schody (ach lenistwo, ach jak doceniam te schody). Wjeżdżamy lub wchodzimy co raz wyżej. Podziwiamy widoki i podziwiamy zaparkowane pod górę samochody. Jeden za drugim, na styk.
Już na początku drogi wiemy, że podjęliśmy dobrą decyzję by nie brać wózka dla dzieci. Zamotani we dwójkę w chusty pokonujemy bez problemu schody i podejścia. W połowie drogi bierzemy na wynos kawę, rogale i kanapki z hiszpańską szynką. Dochodzimy do parku z drugiej strony, zaraz przy najwyższym jego punkcie.
Przyznaję, tu nie byłam poprzednim razem. Wszyscy zawsze gromadzą się wokół salamandry i na głównym placu, a tu takie piękne widoki na panoramę całej Barcelony. I widoki na cały park.
Nad głowami latają nam śliczne zielone papugi. Jest gorąco. Idziemy piaszczystą drogą. Park jest piękny. Ta część parku jest bezpłatna, tylko główny plac „mozaikowy” jest wydzielony i są tam konieczne bilety. Ja dzisiaj zachwycam się głownie pozostałą częścią parku. Pięknie tu. Bajkowo.
I dla Was kilka zdjęć na zachętę, by rozgrzać się w ten dzień, by mieć o czym myśleć i marzyć, by zajrzeć tam, jeśli tylko będziecie mieć okazję ♥













5 Odpowiedzi
Pięknie…
My jesteśmy właśnie w trakcie szukania miejsca na mapie Świata, aby poza granicami obchodzić nasze 30 urodziny (we trójkę). a czasu do namysłu coraz mniej (marzec 2015 i styczeń 2016)
Kusisz Barceloną 😀 może w marcu 😛
przyznam, że mi się marzy California na grudzień/styczeń za rok.
Nie bójmy się marzyć 🙂
Olga super marzenia, też uważam, że warto marzyć 🙂 Barcelona w marcu to cieplutko ahhh
Byłam tam raz z moja mamą jest tam pięknie
To chyba mieszkamy w innej Warszawie. U mnie za oknem świeci słońce ( nawet teraz o godzinie 15:35, chociaż już zachodzi) I w parku pełno ludzi. I młodych i starszych. Ćwiczą, biegają, spacerują, jeżdżą na rowerach. Miłego popołudnia
Szkoda, że nie można wstawić zdjęcia – byłam w tym pięknym parku we wrześniu i wtedy dokładnie pod „najwyższym punktem” grał taki śmieszny grajek uzbrojony w instrumenty od stóp do głów 🙂 bajkowe miejsce ta Hiszpania.