Kolejny rok to kolejna odłona wpisu o moich ulubionych spódnicach i sukienkach. Nie sądziłam, że tak je polubię, że w mojej szafie będą same spódnice i sukienki, a do tego tylko rezerwowe spodnie. Sukienki stały się moim znakiem rozpoznawczym, ale przede wszystkim są wygodne!
Pisząc tego typu wpis mam trochę mieszane uczucia, bo nie chcę generować u Ciebie uczucia “chcę to”. Moje zakupy spódnic i sukienek są z roku na rok bardziej świadome, większość to spódnice polskich marek, ale przede wszystkim z drugiej ręki. Wiele jest też takich, które mam kolejny rok. Nie gonię za trendami, z wielką przyjemnością noszę wygodne spódnice czy sukienki, które już znam. wcześniejsze wpisy z tej serii #365dniwspodnicy znajdziesz tutaj.
Bardzo chciałabym napisać, że wszystkie, które mam, są z naturalnych materiałów. Ale tak nie jest. Mimo sporej wiedzy, mimo zwracania uwagi na metki, świadomie w mojej szafie są pliski dla których oszalałam. Są niesamowicie wygodne, ale są z poliestrowej dzianiny rowerowej. Są za to bardzo trwałe, wiele mam z drugiej ręki, polskiej marki, więc mam mniejsze wyrzuty sumienia. W tym mijającym roku hasło #wspierampolskie nabrało nowego wydźwięku, więc był to jak najbardziej przemyślany zakup.
Co zabawne, wydaje mi się, że moja szafa niewiele zmieni się w tym roku, większość spódnic, sukienek, które mam, zostanie ze mną, bo są już sprawdzone i jak pewnie widać na foto, są cały rok ze mną. Czy to upał, czy śnieg i mróz.
Skoro czytasz ten wpis to mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej 🙂 Prócz miłości do książek, spódnic i kawy jestem również dietetykiem, mam fantastyczne ebooki kulinarne. Dania do lunchboksów, genialny ebook z przepisami na chleby bezglutenowe czy FIT ciasta. Dzięki moim ebookom zawsze będziesz mieć pomysł na posiłki, a przy okazji wspierasz moją pracę 🙂 Kupisz tutaj.
Gdzie kupuję, jakie spódnice wybieram
Troche już wspomniałam o tym wyżej. W zeszłym roku nie kupiłam nic w sieciówkach, aczkolwiek wspierałam polskie biznesy. Teraz wydaje mi się, że podwójnie chciałabym wspierać te, które szyją w Polsce. O ile na górę (bluzka, sukienka) nie mam już nic syntetycznego (o materiałach pisałam tutaj). O tyle na dół (spódnica) zdarza mi się.
Jaki materiał wybrać? Gdybym miała doradzić to wybierz bawełnę, super też jest wiskoza czy inne materiały naturalnego pochodzenia. Raczej unikaj poliestru, no chyba, że uwielbiasz (jak ja) plisowane, albo jest to jakaś odzież funkcyjna, której potrzebujesz. Latem w bawełnie (czy to tkanina czy dzianina), w wiskozie, lnie będzie Ci bardzo przyjemnie. Za to w poliestrowy ubraniu po prostu będziesz się pocić. Wilgoć nie wsiąknie w materiał, tylko będzie mniej komfortowo. I piszę to z całą pewnością, również w związku z moimi wyborami (jestem świadoma wad). Jeśli możesz to chociażby unikaj syntetyków na bluzki, zobaczysz różnice.
Gdzie kupuję? Tak, jak wspominałam poprzednio mam kilka swoich ulubionych krojów, które są pewniakami. Mam też kilka marek, które lubię (choć ogrom wykreśliłam mimo sympatii). Obecnie na ile to możliwe wybieram głównie polskie, stąd ZygZak (fantastyczne dzianinowe, mega wygodne sukienki), a także ukochane PlisPliz (to ten mój wyjątek, ale te spódnico-spodnie rowerowe to absolutne mistrzostwo!).
Z sieciówkowych zostało tylko Medicine i tylko dlatego, że wiele spódnic mają z dobrych materiałów i dobrym kroju (nie wzystkie!). Drugi powód jest taki, że kiedyś trafiłam na profil projektantki, która stworzyła jeden z printów na spódnice dla Medicine. I w ten sposób kilka lat temu uznałam, że też mogę choć trochę wspierać twórczość polską. Aczkolwiek obecnie wybieram tej marki tylko rzeczy z drugiej ręki. Był moment, że kupowałam też w polskim sklepiku Elili, ale to raczej na zasadzie wsparcia polskiego biznesu, bo rzeczy są różne, skład też, dlatego trzeba sprawdzać.
I to tyle. Czasem robię jakiś ruch w szafie, czyli wystawiam coś na Vinted, Olx i kupuję coś z drugiej ręki lub polskiej marki, ale staram się zachować równowagę. Jeśli chcesz mi coś polecić, dodać, dopisać to śmiało 😉
Moje ulubione spódnice i sukienki
Wiesz już jak wybieram, jakie marki lubię, jakie materiały. Ważny jest dla mnie krój, wolę swobodne. Nie lubię suwaków, wolę gumki, sznureczki. Stąd każda moja spódnica jest w gumkę, a sukienki raczej dość swobodne. Ale takie właśnie uwielbiam. Sporo jeździmy na rowerach, więc wygoda ponad wszystko 🙂
PlisPliz we wzorki
Przyznaję, że totalnie przepadłam dla tych spódnic, a w zasadzie to są spódnico-spodnie. Może właśnie dlatego tak, je polubiłam, bo gdy jadę na rowerze to nic mi nie podwiewa 🙂 Kupiłam jedną, potem odkupiłam kolejną na bazarku spódnicowym. Niesamowicie je lubię. Minus to poliester, na szczęście dzianina, więc jest “miły”, ale trzeba się liczyć z tym, że gdy jest baaardzo upalnie to jest mniej komfortowo niż w bawełnie czy wiskozie. Niemniej nie umiem z nich zrezygnować. Uwielbiam. PlisPliz to polska marka, polska produkcja, a to dla mnie istotne.
PlisPliz gradienty
To też PlisPliz, ale o te gradienty było tyle pytań, że wyróżniam je osobno. Widać też tutaj różnicę między mini, a medium. Osobiście wolę mini, to dla mnie taka długość do kolana. Ale raz kupiłam midi z drugiej ręki więc też z ciekawości korzystałam.
ZygZak sukienka Atencja letnia
Miękka dzianina bawełniana, sukienki, w których chodzisz, jeździsz i są ciągle super. Miałam kilka polskich sukienek i póki co ZygZak prowadzi w moim prywatnym rankingu. Rozmiar musiałam brać mniejszy niż noszę.
ZygZak sukienka Atencja
I to ten sam krój, ale wersja zimowa. Czyli z długim rękawem. Od niej zaczęłam, ale osobiście wolę z krótkim. Niemniej do karmienia one są idealne! Na dole dodałam też porównanie 3 polskich marek z sukienkami podobnego kroju. ZygZak ma najbardziej mięciutkie, mesiste. MZ najcieńsze, a Karolina Garczyńska najgrubszy, drewówkowy materiał, ale też najbardziej kusy krój. Myślę, że każdy coś znajdzie dla siebie.
Sukienka luźna z wiskozy
Kupiłam ją totalnie przypadkiem i zakochałam się, to wiskoza i lyocell, gniecie się, ale jest tak wygodna, że ją uwielbiam. Kupiłam w sklepie Elili, tam większość to poliestrowe, ale te trafiły się super (chociaż uwaga podobny krój miała inna z poliestru, którą zwróciłam i zostało to uznane). Niemniej lubię ten krój, nosi się super.
Spódnica w koniki
To Medicine sprzed kilku sezonów kupiłam z drugiej ręki chociaż przepłaciłam okropnie, na Vinted można ją kupić taniej. Skład to bawełna, krój idealny, kieszenie, gumka w pasie, także taka wygodna kiecka na lato.
Spódnica czerwona
Coś Medicine ma z tymi konikami 🙂 też z drugiej ręki, też bawełna, też kieszenie i też w gumkę. No co ja poradzę, że uwielbiam ten krój, materiał i printy, które są bardzo ładne (wg mnie ;-)).
Zółta sukienka
Też odkupiona z drugiej ręki, nawet nie wiem jaka to firma, z wiskozy, niestety trochę się skurczyła w praniu, więc jest krótsza niż początkowo 🙂 Ale jako wielbicielka żółtego lubię ją i tak.
Inne
Na koniec kilka pozytywnych zdjęć z mniej udanymi spódnicami. Różowa już kolejny rok ze mną, ale puszczam ją w świat, bo o ile plispliz nosi się mi dobrze, o tyle ten syntetyk mi średnio leży. Za to panterka z drugiej ręki, ale przyszła uszkodona. Muszę ją ładnie skrócić. Piszę o tym, bo lubię kupować z drugiej ręki, ale trzeba liczyć się z tym, że czasem ktoś coś zatai.
I to tyle. Absolutnie nie jestem ani blogerką modową, ani nie chcę 🙂 W ogóle nie chciałabym tymi wpisami generować “chciejstwa”, ale jeśli zachęci to Was na szukanie rzeczy #zdrugiejreki, poszukiwania w SH, na Vinted czy Olx to myślę, że warto. Większość jest właśnie tak kupiona, plus wspieranie polskich marek. Bardzo bym chciała aby zakupy były bardziej świadome. Jak widzicie można mieć coś nowego w swojej garderobie, ale niekoniecznie jest to nowe z sieciówki 🙂
Dajcie znać jakie Wy macie podejście do zakupów ubraniowych, czy coś się u Was zmieniło w ostatnim roku, czy może chcecie jakieś dodatkowe wpisy o kupowaniu z drugiej ręki? Mam też nadzieję, że w ten zimowy dzień miło Wam było poaptrzeć na odrobinę słońca na zdjęciach.