Będąc w każdym nowym miejscu, nie tylko kraju, ale po prostu mieście, lubię zaglądać na okoliczny targ czy do sklepu. Spotkałam się z opinią, że to właśnie od targu powinno rozpocząć się zwiedzanie i… coś w tym jest. Lubię poznawać lokalne produkty, przyglądać się cenom i zobaczyć jak codziennie rano mieszają się turyści z normalnymi kupującymi na takim targu. Tym razem zabieram Was na targ w Nicei.
Tu gdzie rano jest targ, wieczorem tętnią życiem kawiarniane stoliki, a gwar rozmów turystów słychać już z daleka. Rano jest spokojniej, chociaż podobnie, jak pod wieczór w powietrzu mieszają się różne apetyczne zapachy. Najpierw mijamy stoiska z kwiatami, a zaraz za nimi zaczyna się targ spożywczy. Choć niewielki to i tak mam ochotę kupić wiele produktów.
Moją uwagę w szczególności zwracają miody (mam ochotę na ten lawendowy) a także sole smakowe (od ogromu różnych soli, nie wiem, na którą się zdecydować). Z pewną zazdrością spoglądam też na stoisko rybne, świeże owoce morza leżą tu na wyciągnięcie ręki, w dodatku w cenach niższych niż w Polsce (czego nie można powiedzieć o innych produktach).
Wszystkie warzywa i owoce są przesycone słońcem i aż krzyczą ze straganów, by włożyć je do wiklinowego koszyka. Zresztą sami zobaczcie na filmie 🙂