Lublana (Ljubljana) to stolica Słowenii, spodziewałam się pustego miasta a zobaczyłam tętniące życiem urocze, zielone miasteczko, po uliczkach którego można chodzić do późnego wieczora.
W Lublanie nie ma niesamowitych zabytków, jak chociażby piękne Hradczany z Pragi, za to jest fantastyczna atmosfera, wiele kafejek i zieleni. Muszę Wam przyznać, że to niewielkie miasto zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Aż szkoda, że tak mało osób wie cokolwiek o Ljubljanie, a samo miasto często bywa pomijane na trasie do Włochy czy Chorwacji.
Okazuje się jednak, że w Lublanie tętni życie, do późnego wieczora kafejki pękają w szwach, wszędzie można dostać rożne wspaniałości. Ja polecam gibanicę, czyli popularne słoweńskie ciasto z warstwą maku, sera, orzechów i jabłek – pycha. Polecam też poticę, czyli ciasto z nadzieniem orzechowym przypominające troszkę naszego makowca.
Jeśli chodzi o ceny to zza ciasto zapłacicie ok. 4 euro, a w zamian dostaniecie dość spory kawałek pysznego ciasta. W centrum można też wypożyczyć rowery (bardzo dużo ich jeździ) lub po prostu niedaleko zaparkować samochód.