Paski Syr to nazwa, która gdy będzie w Chorwacji na pewno obije Wam się o uszy. A ser ten jest właśnie z Pagu. Pag to wyspa, ale też miasto na wyspie Pag. Dojazd jest spokojnie od strony lądu, więc nie trzeba dopływać tu promem. A zajrzeć warto.
Jest tu trochę inny krajobraz, zdecydowanie bardziej kamienisty. Skalisty. Ale wszystko jest tak białe, że trzeba mrużyć oczy od słońca.
Do Pagu wstępujemy na jeden dzień. Zjadamy tu przepyszne kalmary nadziewane szynką parmeńską i smażone kalmary. Dzieciaki wybierają cevapi.
Chodzimy po uliczkach Pagu, co jakiś czas trafiając na sklepik z pięknymi koronkowymi wyrobami. Koronki z Pagu to duma tego regionu, wiedza na temat ich plecenia przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Przy stoiskach z koronkami siedzą starsze panie i plotą. Koronki są śnieżnobiałe, z tego co wiem, te są wyplatane igłą, delikatnie na poduszce, która trzyma formę. Dla mnie to czysta magia.
Pag słynie też z serów i to nie byle jakich. Paski Syr to ser owczy, ale owce jedzą tu wyjątkowo, bo bardziej słono, jedzą też inne zioła. W efekcie ich mleko ma inny smak niż owiec z innego regionu. I z tego mleka powstaje ser. Jest pyszny, zastanawiałam się jaki inny ser mi przypomina, ale nie jest to ani comte, ani grana padano, jest wyjątkowy, smaczny, słonawy. Po prostu trzeba spróbować.
Poza tym jest tu fajna (i to nie jedna) plaża miejska. Żwirowa, ale jasna i blisko. Jest też w okolicy plaża Zcre beach, wg komentarzy jedna z fajniejszych, ale trochę nie w moim klimacie (taki trochę imprezowy all inclusive).
Jeśli szukacie cichego, fajnego miejsca to zajrzyjcie koniecznie, ceny na pewno fajniejsze niż w Splicie 🙂