Jak chwalić dziecko mądrze? Tak by dzięki tym pochwałom urosły im skrzydła i chciało im się więcej? Żeby rozwinęły się niczym piękny kwiat? Zamiast wzmocnień typu: “kruche ciasteczko” w nagrodę, lepsze są słowa. Nie nagrody, nie pochwały ogólne, lecz słowa, które podkreślają to za co chcemy docenić dziecko. W tekście jest sporo przykładów.
Jak chwalić?
“Pochwały mogą jednak odnieść skutek odwrotny do zamierzonego, jeśli nie są stosowane odpowiednio”. – Najszczęśliwsze dziecko w okolicy, Harvey Karp
Stąd tak ważne jest by zwracać uwagę na to, jak chwalić 🙂 O tym, że nagrody nie są dobrym rozwiązaniem pisałam tutaj: motywacja wewnętrzna i zewnętrzna, ale słowa? Czy mogą być lepsze i gorsze? A mogą. Niektóre pomagają rozwinąć skrzydła 🙂
Sama się nad zastanawiałam i przyznam, że “kupuje” te metody 🙂 Mi się podobają.
“Jeśli chcemy zachęcić dzieci, by uwierzyły w siebie i dalej się czymś zajmowały, powinniśmy unikać słów oceniających, jak: “dobry”, “wspaniały”, “fantastyczny”, “najlepszy”. Zamiast tego możemy tylko opisywać. Możesz opisywać to, co widzisz lub to, co czujesz.” – Jak być rodzicem, jakim zawsze chciałeś być, Adele Faber, Elaine Mazlish
Przykład: Czyli zamiast: “Jesteś świetny” może być: “świetnie kopnąłeś piłkę, wpadła prosto do bramki!”
Chodzi o to by tak naprawdę chwalić działanie, a nie dziecko. Jeśli maluch pomaga ci przy sprzątaniu to zamiast wychwalać go pod niebiosa lepiej pochwalić to co ma miejsce tu i teraz. Takie chwalenie będzie zawsze prawdziwe. Pomogłeś mi teraz, a nie jesteś pomocny zawsze. Motywuje do takiego zachowania, ale nie nakłada presji, że tak musi robić.
Przykład: “jesteś najlepszym pomocnikiem” lepiej powiedzieć: “dziękuję za pomoc w odkurzaniu, bardzo to było pomocne”.
Chwal próby i starania. Dajmy na to, że dziecko próbowało samo nalewać, samo pić z kubeczka i pół kuchni jest zalane wodą. Masz sporo roboty, ja cię dobrze rozumiem, Pochwal! Przecież się starał, nikt nie urodził się potrafiąc wszystko.
Przykład: Zamiast krzyczeć: “rety, znowu rozlałeś!” zastanów się z czego to wynika. “Widzę, że próbujesz” albo “Niezła próba nalewanie wody”.
Nie psuj pochwał. OK, pewnie każdy z nas to słyszał nie raz. Nie dodawaj tego paskudnego ALE. Bo po co. Jeśli maluch coś zrobił to doceń to, a jeśli nawet nie zrobił tego tak dobrze jakbyś tego chciał to możesz ugryźć się w język 🙂
Przykład: “Super, że posprzątałeś! ale czemu musiałam ci tyle razy przypominać?” No klops. Chwalisz czy ganisz? 🙂
“Przypomina otrzymanie prezentu i zabranie go chwilę później. Takie zachowanie uczy dzieci by nigdy nie ufać komplementom”. – Najszczęśliwsze dziecko w okolicy, Harvey Karp
Pochwal niby przypadkiem, do kogoś innego 🙂 Przeczytałam o nim ww. książce i sprawdza się (moim zdaniem) przy małych dzieciach. W dodatku wcale nie trzeba plotkować o dzieciach w ich obecności z innymi ludźmi (bo to nie jest fajne), ale można rzucić jakąś mini pochwałę niby do ptaszka na drzewie zwracając się tak jakby szepcząc czy mówiąc coś w tajemnicy.
Przykład: “wiesz ptaszku, naprawdę Ania mi pomogła sprzątając dzisiaj po obiedzie”.
Osobiście wolę wcześniejsze sposoby, bezpośrednie, ale ten też wydaje się ciekawą formą podkreślenia zachowań, które lubimy.
A gdy nie ma za co chwalić?
Zdarza się (wcale nie rzadko hahha), że dzieci robią wszystko na opak, a przynajmniej my to tak odbieramy. Co wtedy robić? Jak chwalić skoro nie ma za co? Fajny przykład podaje Harvey Karp w swojej książce i chcę go wam przytoczyć.
Przykład: Nie mów negatywnych: “ale się długo ubierasz, nie zdążymy przez ciebie!” zamiast tego opisz dokonania, które już miały miejsce 🙂 “Założyłeś już skarpetki, majtki, to jeszcze tylko bluza, kurtka, buty i możemy pędzić na autobus!”
Widzisz różnice? Skupiasz się na pozytywach. To jest też o tyle fajne, że nie wprowadza niepotrzebnie nerwowej atmosfery, a w dodatku działa!
I druga sytuacja, w której możesz pochwalić, choć w sumie nie ma za co, jednak słowa, które wypowiesz mogą być ciepłe, jak nauka, podsumowanie jakiejś konsekwencji.
Przykład: “A nie mówiłam! Było trzeba nie robić tego, zabawka by się nie popsuła!” Lepiej powiedzieć: “teraz już wiesz, że jak rzucasz samochodem to może mu odpaść koło”.
Prawda, że fajne? Znajdzie się wiele sytuacji, w których zamiast lamentować, możemy wykorzystać dane wydarzenie jako naukę, no cóż naukę na własnych błędach.
A wy jak chwalicie? Podobają wam się te sposoby?
Bibliografia (swoją drogą polecam).
- 1) Jak być rodzicem, jakim zawsze chciałeś być, Adele Faber, Elaine Mazlish;
- 2) Najszczęśliwsze dziecko w okolicy, Harvey Karp;
- 3)Mocno mnie przytul, Carlos Gonzales