Nigdy nie byłam butoholiczką, choć nie ukrywam, że niektóre mnie pociągają. Jednak kupuję buty, które faktycznie noszę. Może dlatego większość to balerinki i sandałki, a szpilki stanowią mniejszość. A Wy jakich butów macie najwięcej?
Buty muszą być przede wszystkim wygodne, zachwycam się szpilkami na niebotycznych obcasach, ale w efekcie wybieram baleriny 😉
Baleriny i obcasy
Moje ulubione to Meliski, czyli dla tych, którzy nie wiedzą pachnące buty z mel-flex. Pachną obłednie, ale przede wszystkim są wygodne. Zarówno na bosą stopę, jak i na rajstopy. Ja mam różowe z kwiatkiem oraz blado różowe (moim zdaniem cieliste). Te drugie są fajniejsze 😉
Z balerinek mam jeszcze proste granatowe z Ccc, wychodziły wiele kilometrów, są lekkie i miękkie, ale szybciej się niszczą niż melissy.
Fantastyczne są też szpilki, które pokazywałam już przy stylizacji z tiulową spodnicą. Są po prostu niewysokie. Szukałam takich długo, bo marzyły mi się niskie beżowe szpilki. Kupione na allegro – strzał w dziesiątkę!
Trampki
Szafy nie wyobrażam sobie bez trampek. Któryś sezon mam czerwone, ale marzą mi się białe.
Sandałki
Lato bez sandałów trudno mi sobie wyobrazić. Moje ulubione to te z Deichmanna, sa lekkie i nie trzeba ich zapisać. Naprawdę fajne!
Drugie to Melissy, wydają się fajne, ale ponieważ wymieniałam rozmiar i trochę to trwało to dopiero będą miały swoją próbę.
Japonki – punkt obowiązkowy, choć głównie na plażę.
A co fajnego w Waszej szafie?