Tak, jedziemy przez Węgry. Zawsze dziwi mnie ten pęd by jak najszybciej, na jeden raz minąć taki piękny kawałek Europy by dotrzeć na Chorwację. My po drodze staramy się zajrzeć w różne fajne miejsca. Jednym z nich jest Balaton, który tym razem podjeżdżamy z drugiej strony, w Keszthely.
Urocza miejscowość z deptakiem i niewielkim cyplem, idealne miejsce spacerów. W samym środku stoi opuszczony hotel Balaton, obok budka z pysznym, acz wcale nie dietetycznymi haha, langoszami. Najlepsze to te tradycyjne, ze śmietaną i serem, dodatkowo posmarowane pędzlem czosnkowym “sosem”.
Ale są też langos z… nutellą czy marmoladą.
Obok jest płatna plaża, do której jest kolejka. Na cały dzień to świetna opcja. My dzisiaj jesteśmy tu przejazdem w drodze do Zagrzebia. W efekcie chłodzimy się pod natryskami fontanny.
Jemy lody o smaku gumy turbo (raczej mało węgierskie, ale to było silniejsze ode mnie). I wypoczęci ruszamy dalej 🙂
Jeśli szukacie fajnego miejsca na trasie to śmiało wybierzcie Keszthely. Jest co zjeść, jest gdzie poleżeć, a to co mi jeszcze się podobało to budki z jedzeniem dla ptaków. Bomba! Chce takie coś u nas 🙂
Uściski! U nas 36C.