Szukaj
Generic filters

Zajęcia fitness czy ćwiczenia w domu

Ćwiczenia w domu czy w klubie fitness

Co lepsze: chodzić na zajęcia czy ćwiczyć w domu? Zgodnie z zapowiedzią projektu szczupła w trzy miesiące zabrałam się do działania. Widzę, że jest nas sporo, więc czuję się podwójnie zmotywowana! Trudno mi mówić póki co o jakichkolwiek efektach, ale mogę już porównać co lepsze: zajęcia “wychodne” czy ćwiczenia w domu. Jestem też ciekawa Waszego za i przeciw.

Ćwiczę i tak i tak, czyli chodzę na fitness, ale również rozkładam wygodną matę w domu, odpalam płytę i… próbuję ćwiczyć 🙂 No właśnie próbuję, bo muszę Wam przyznać już na początku, że ta wersja idzie mi trochę gorzej.

Ćwiczenia w domu – plusy i minusy

Mogę ćwiczyć kiedy chcę. Rozkładam matę, włączam płytę i do dzieła. Rano przed śniadaniem, wieczorem po kolacji, w ciągu dnia. Super. Ale… niestety tylko w teorii 🙂 Jeszcze z jednym niemobilnym dzieckiem nie było problemu, ot mama robiła bombowy teatrzyk. Z dwójką jest trudniej. Rano jakoś czasu za mało, po śniadaniu każdy ćwiczy ze mną – jest wesoło i da się, ale patrząc obiektywnie ćwiczę na 50% 🙂 Wieczorem kiedy dzieci śpią a) nie mam siły b) muszę pracować.

Mogę ćwiczyć to co lubię. To akurat fajne, bo osobiście bardzo lubię ćwiczenia na pupę, brzuch i uda. Odpalam ulubioną płytę i ćwiczę.

To nic nie kosztuje. Prawie prawda, bo jednak kupiłam wygodną matę i płyty z treningami, ale na pewno jest to wydatek jednorazowy a nie np. co miesiąc.

Nie muszę się martwić z kim zostawić dzieci. To pewnie też jeden z ważniejszych argumentów u wielu z Was. Prawda?

Jednak wielkim minusem jest to, że trochę trudniej się zmotywować, nikt nie poprawi techniki ćwiczeń, często brak czasu, dzieci biegają pod nogami i w sumie jakoś tak trudniej.

Ćwiczenia fitness “wychodny” – plusy i minusy

Mam chwilę tylko dla siebie. Godzina podczas której odpoczywam psychicznie (bo męczę się fizycznie) i wracam ze zdwojoną energią i dobrym humorem do domu. Przy ogromnym nawale obowiązków bardzo to doceniam.

Ćwiczenia w grupie bardziej motywują. Bo każdy skacze, rusza się, jest rytm, muzyka i zdecydowanie łatwiej zachować dobre tempo. W dodatku instruktor zawsze poprawi, pokaże jak coś ulepszyć. No i te lustra 🙂 w nich faktycznie widać jaką ma się pozycje. W domu niby mogą ćwiczyć przed szafą, ale jakoś gorzej widać “błędy”.

Muszę iść na konkretną godzinę. Nie ma wymówek “za pięć minut”, “jak dzieci zasną”. Jest raczej: “nakarmię teraz i położę spać, bo zaraz wychodzę”.

Ruszam różne partie ciała, których normalnie bym nie aktywowała np. barki. Z jednej strony tego nie lubię a z drugiej w sumie dobrze, że całe ciało ćwiczy 🙂

Wady? Koszt. To na pewno wydatek. Można kupić karnety na rano, które są tańsze, można wybrać mniejszy klub albo skorzystać z promocji, ale nie ma co ukrywać, że jest to wydatek.

Trzeba mieć z kim zostawić dzieci. Tutaj temat na osobny wpis, ale na pewno drogie dziewczyny angażujcie swoich mężów partnerów. I przestańcie sobie wmawiać, że nie dadzą rady. Dadzą. Nawet jak body założą na lewą stronę to co? nic. Zresztą wcale nie są gorsi, niektórzy tylko udają. A jak nie tata to może babcia albo sąsiadka na zmianę Wy jej dzieci, ona Wasze itd. Trzeba pokombinować i to jest jakaś wada, ale można spróbować 🙂

Ogólnie mam wrażenie, że najtrudniej jest na początku, stąd na start wybrałam nie tylko ćwiczenia w domu, ale też fitness w klubie, liczę, że wiele podpatrzę, złapię formę i będzie mi łatwiej motywować się w domu.

A jak jest u Was? W domu czy wychodne? No i jak Wam idzie??? 🙂 ♥ Ja póki co zaliczyłam 3 treningi / tydzień. Mogłoby być lepiej.

  • Korzystasz z moich wpisów? Zobacz moje przewodniki i poradniki albo postaw kawkę. Będzie mi bardzo miło!

    Postaw mi kawę na buycoffee.to