Szukaj
Generic filters

Mazury pod namiotem 2018: 4 dni resetu

Mazury z namiotem

Lubię wszelkie wpisy pamiętnikowe z naszych podróży, szczególnie tych dłuższych. Ale na Mazury skoczyliśmy na szybko, dosłownie na 3 noce by nabrać dystansu, odpocząć, ale też przetestować nasz namiot przed dłuższą podróżą. Zapraszam Cię na wpis i vloga z wyjazdu 🙂

Plan był prosty: przetestować wszystko co chcemy zabrać ze sobą w dłuższą, ok 3-4 tygodniową podróż. Przede wszystkim namiot, ale też dodatki, wyposażenie namiotowe i oczywiście rowery. Z tym ostatnim jest najwięcej zachodu, bo fajna jest i przyczepka i fotelik i rowerek do samodzielnej jazdy, a to wszystko trudno będzie połączyć (czyt: zmieścić). W każdym razie sprawdzaliśmy nasz zestaw w akcji. Na Mazurach.

Mazury lubię, wracam tam dość często, choć za każdym razem się zarzekamy, że kolejnym razem jedziemy na pewno w inne miejsce. Ale potem okazuje się, że choć na te 2-3 dni jedziemy w to najlepiej nam znane. Odpocząć.

Zobacz nasz vlog

Z całego wyjazdu powstał bardzo fajny vlog, możesz zobaczyć nasz namiot, pole kempingowe, ale też trochę poczuć się, jak z nami. Nie wiem czy na docelowym wyjeździe będę robić vlogi codzienne czy może takie łączone, ale będziemy na pewno.

Weekend na Mazurach – dzień 1

Ruszamy dopiero około południa. Spakowanie wszystkiego, mimo naszej magicznej listy, ogarnięcie rowerów, jeszcze zrobienie ostatnich zakupów, zajmuje jak zawsze więcej czasu niż zakładaliśmy. Ale jedno jest pewne – ma być luz. Chłopcy od rana nie mogą się doczekać wyjazdu. Kto czytał przygody Basi, ten na pewno kojarzy taki fragment o tym, jak dzieci przeżywały wyjazd. No właśnie 🙂

Docieramy na miejsce popołudniu i okazuje się, że… nie ma wolnych miejsc. W końcu jednak widocznie to, że jesteśmy z dziećmi sprawia, że możemy poszukać jakiejś miejscówki i znajdujemy ostatni kawałek gdzie możemy wcisnąć nasz namiot. Przyjazd w weekend to nie był najlepszy pomysł 🙂 ale to nic.

Rozbijamy namiot, jestem zaskoczona, jak szybko nam to idzie. Wcześniej mieliśmy namiot typu 2 second, więc wiadomo rozkładał się sam, ale zaliczyliśmy też w swoim życiu te wszystkie starsze namioty z rurkami itd. A ten to marzenie. WOW. No i kupno namiotu, gdzie podłoga jest łączona z tropikiem to jednak mega dobry wybór! O namiocie pisałam sporo tutaj.

Zjadamy obiad i możemy iść na plażę. Woda jest cudownie ciepła, zachód słońca obłędny. Stoimy po kolana w wodzie i po prostu chłoniemy te  chwile. A nad nami latają małe… nietoperze!

Noc w namiocie jest super. Ciepło, wygodnie. Tak inaczej niż w naszym małym wcześniejszym iglo. No nic nie poradzę na te porównania, po prostu jestem zachwycona, tym bardziej, że dochodzimy do wniosku, że miejsca mamy więcej niż w przyczepie. Moskitiery w drzwiach namiotu to też strzał w dziesiątkę. Siedzimy sobie jakby na zewnątrz, a nic nas nie gryzie 🙂 a gdy robi się zimno to zamykamy drzwi i siedzimy dalej. Chłopcy sobie śpią, a my możemy sobie urzędować w przedsionku. Wypas.

Bagażnik
Bagażnik
Nasz namiot
Nasz namiot
Zachód słońca
Zachód słońca
Wieczór
Wieczór
Jest po prostu pięknie
Jest po prostu pięknie

Dzień 2

Przeczytałam kiedy w pewnej publikacji, że najwięcej zawałów, załamań, stresów jest w pierwszych dniach urlopu. Bo ludzie nagle wyhamowują gwałtownie i głupieją. To znaczy organizmy ludzkie 🙂 To dlatego czasem w pierwsze dni urlopu bywa, że jest więcej spięć itd. My mamy na to swój sposób, po prostu staramy się tego pierwszego, drugiego dnia zmęczyć. Fizycznie.

I tak zaraz po śniadaniu szykuję pudełka (te ze zdjęcia to Monbento, więcej tutaj) i ruszamy na rowerach na przejażdżkę po lesie. Rety, jakie to jest cudowne. Jak ja kocham rower! Jazda po lesie okazuje się jednak bardziej wymagająca niż po ścieżkach, szczególnie pod górę po piasku. To ten moment, gdy cieszę się, że jednak nie mam roweru z 3 biegami 🙂

Odpoczywamy nad jeziorem, piknikujemy i popołudniu wracamy nad “nasze” by w końcu się pluskać. Z domu zabraliśmy chyba wszystkie pompowane zabawki, jakie wynalazłam na strychu, więc dzieci piszczą z radości. I tak mija nam czas do wieczora. W sumie jedynym naszym zmartwieniem jest brak prądu. Nie starcza nam kabla 20 m do przyłącza, niestety lodówka nie działa i w takim upale wiele rzeczy się marnuje. Nie lubię marnować jedzenia i choć unikamy jedzenia wrażliwego to niestety jakiś serek i mój ukochany pasztet warzywny padają ofiarą upału. Prądu brakuje nam też jeśli chodzi o telefon, zdjęcia. Z jednej strony fajnie być offline, ale z drugiej lubię te nasze zdjęcia z wyjazdów. A powerbank już pod wieczór odmawia ładowania.

Czas na rower
Czas na rower
Uwielbiam rowerowe wycieczki
Uwielbiam rowerowe wycieczki
Dzielna ekipa
Dzielna ekipa
Jedzenie nad jeziorem
Jedzenie nad jeziorem
Podziwianie jaszczurek
Podziwianie jaszczurek
A może zobaczymy jakieś zwierze z góry?
A może zobaczymy jakieś zwierze z góry?
Gdzieś po drodze, w lesie sosnowym
Gdzieś po drodze, w lesie sosnowym
Rower
Rower

Dzień 3

Michał postanawia jechać do Olsztyna kupić dłuższy kabel. A ja z chłopcami totalnie się lenimy nad wodą. Nawet nie pytajcie ile zabawek nieśliśmy (tych dmuchanych), ale wszystkie zostały wykorzystane 🙂 W sumie to był czaderski czas. Totalny offline, luz, woda, słońce, woda, koc, woda, koc, woda.

Michał wraca i okazuje się, że kupiony 40 m kabel sięga do skrzynki, ale… jest pełna. Nie mamy gdzie się podłączyć. Dopiero po połączeniu dwóch kabli zostajemy wpięci i hurra mamy prąd. Lodówka turystyczna rusza, w środku chłodzi się hallumi na grilla. Jeah.

Odpalamy grilla. Na dziś jest kukurydza, hallumi i dynia. A na deser próbujemy robić s’mores w wersji trochę ekhm “naszej”, na grillu to raz (oryginalnie te amerykańskie przysmaki robi się przy ognisku) i dwa z bezglutenowymi herbatnikami. Ale zabawa jest przednia. Słodkie to strasznie, ale to chyba o frajdę ich robienia chodzi 😉

Toaleta, dzieci spać, a my mamy jeszcze chwile dla siebie. Swoją drogą myślałam, że chodzenie do łazienki i brak własnego WC będzie mi bardziej doskwierał, w końcu kamper rozpieszcza takimi możliwościami. Ale nie jest źle 🙂

Magiczna sypialnia
Magiczna sypialnia
Pozmywane
Pozmywane
Kawa - najważniejsza :)
Kawa – najważniejsza 🙂
Grill
Grill
To zdjęcie to takie idealne zdjęcie kempingowe haha
To zdjęcie to takie idealne zdjęcie kempingowe haha
S'mores
S’mores

Dzień 4

Co ja będę pisać, lenistwo na maksa. Po prostu woda, koc, woda, koc, woda, jedzenie, koc, woda, grill, koc itd. Jednak wieczorem podejmujemy decyzję, że wracamy. Od rana ma padać, przelotnie, ale o ile sam deszcz nie jest nam straszny to nie bardzo mamy gdzie suszyć namiot, szczególnie, że przecież niebawem planujemy dłuższy wyjazd. Zatem tyle dobrego, pakujemy się.

OK. Pakowanie zajmuje więcej czasu. I to nie składanie namiotu, bo to jest proste, ale wynoszenie tych wszystkich bambetli. Muszę opracować jakiś system, bo przyznam, że nie jest to takie hop siup 🙂 i raczej na jedną noc gdzieś stawać się nie opłaca, a minimum te 3 noce. To takie przemyślenia na szybko.

Wracamy i w domu zaczynamy planować wakacje. Kierunki są różne. Hiszpania, Balaton, Garda, Norwegia. To nasze typy. Każdy w innym kierunku, więc coś trzeba wybrać. Chcemy oczywiście z rowerami i pod namiot. Co Ciebie najbardziej ciekawi? 🙂 Uściski!

Lunchbox na plażę
Lunchbox na plażę
Odpoczynek
Odpoczynek
Nasz namiot
Nasz namiot

Przydatne informacje – co mamy

Nasz namiot to Outwell Rockwell 5, więcej o nim pisałam tutaj.

Pudełka z jedzeniem zabieramy zawsze ze sobą, bo wychodzę z założenia, że na wakacjach też warto dbać o dobre nawyki, a poza tym alergie itd., wiele wykluczają. My na wyjazd bierzemy głównie pojemniki Monebento. Dla nas Original, dla chłopców Tresor. Wszystkie kupisz tutaj, od 89 zł. [rabat-pp kod=”zanshin-krotki”]

Rowery mamy 28″, chłopcy jeżdżą na 20″ i 14″. Za to przyczepka to genialna Qeridoo Sportrex1, jest amortyzowana, bardzo wygodna, fajnie się składa.

Kaski mamy Bobike, jestem zadowolona z tego zakupu, zarówno dla dzieci, jak i dla mnie. Ostatnio zmieniłam kask i ten jest bardzo przewiewny i ma fajny daszek 🙂 Kaski kupisz tutaj, 89 zł dla dzieci i tutaj, 249 zł dla dorosłych. [rabat-pp kod=”baby-krotki”]

W razie pytań pisz śmiało 🙂

Dlaczego jeżdżę w kasku? Bo tak jest bezpieczniej i daję dobry przykład dzieciom, w sumie dla mnie to oczywiste
Dlaczego jeżdżę w kasku? Bo tak jest bezpieczniej i daję dobry przykład dzieciom, w sumie dla mnie to oczywiste
Nasz zestaw
Nasz zestaw
  • Korzystasz z moich wpisów? Zobacz moje przewodniki i poradniki albo postaw kawkę. Będzie mi bardzo miło!

    Postaw mi kawę na buycoffee.to